
Jakżem usłyszał, że w aptekach nie będzie nocnych dyżurów, to mnie wzięło na wspomnienia. I przypomniało mi się hasło, które obowiązywało w tzw. handlu uspołecznionym: KLIENT NASZ PAN. Niektórzy klienci temu wiarę dawali. I jak sprzedawca źle ich potraktował, to mu się wpisywali do tzw. książki skarg i zażaleń. Sprzedawców te wpisy rozśmieszały do łez. A odpowiedzi dyrekcji klienta wprawiały w stan osłupienia. Sklepów było wtedy niewiele, a wyjście z domu w celu zakupienia mleka, pieczywa, o wędlinie i mięsie to ja nawet nie wspomnę, często zamieniały się w kilkukilometrowe wyprawy przypominające polowanie na grubego zwierza.
Nie inaczej było z aptekami. Jedna znajdowała się na placu Wolności, a druga mieściła się naprzeciwko komendy Milicji Obywatelskiej. Tak było za PRL-u. Bo jak nastała nam III Rzeczpospolita, to w handlu nastąpiła istna rewolucja. Sklepy wyrastały niczym grzyby po deszczu. Zniknęły książki skarg i zażaleń. Pojawili się za to niezwykle uprzejmi sprzedawcy niezwykle atrakcyjnych towarów. Już od drzwi służą radą i pomocą. Zniknęło hasło: KLIENT NASZ PAN. Klient po prostu stał się w sklepach paniskiem. Bo dla kogo te obniżki cen, bonifikaty, upusty, wszelakie promocje i sklepy całodobowe czynne w świątek, piątek i niedzielę?
Nie inaczej rzecz się ma z aptekami. Już nie dwie ani trzy. Już jest ich u nas siedemnaście. A we wszystkich ogłoszenia i reklamy: TANIE LEKI, LEKI ZA GROSIK. I atrakcyjne gratisy – kubeczki na ten przykład. I każdy ma teraz aptekę pod nosem i nie trzeba kilometrami do niej ganiać. Ich mnogość powoduje jednak pewną komplikację, gdy chcemy z usług aptecznych skorzystać nocą. Bo trzeba aptekę znaleźć. Ale niedługo i ten problem zostanie rozwiązany, bo dyżury nocne mają być skasowane.
Bo po pierwsze, primo: - w czasie dyżuru nocnego jest realizowanych niewiele recept. Po drugie, primo: - pieluchy, podpaski, itp. można kupić za dnia. Po trzecie, primo: - taki dyżur nocny to obciążenie dla apteki. A po czwarte, primo: - jeśli w Poznaniu, mieście kilkunastotysięcznym dyżur pełni jedna apteka, to oczywistym nieporozumieniem jest, aby w miasteczku czterdziestotysięcznym dyżur pełniła też jedna apteka. No i jak dyżur, to do godziny 24.00. A dlaczego nie do godziny 1.30, na ten przykład?
Ja na aptekach i handlu się nie znam. Bardziej na zamiataniu, no i na medycynie. Tom udał się do mojego szwagra Mietka, co to w biznesie sklepowym od trzydziestu lat z okładem tyra w swoim sklepie prywatnym zresztą. Sprzedaje tam mydła i powidła dla wygody i dobra swych klientów, i własnego zysku. I choć promocji u niego niewiele, a gratisów wcale, to w niedzielę też tyra, choć, jak powiada, zysku to ma z tego tyle, co z pysku. No i Mietek powiedział mnie tak: Zenek, po pierwsze, primo: - piekarz stolarz, fryzjer, kupiec i inżynier, i magazynier… Można se wybrać i niekoniecznie męczyć się w aptece. A po drugie, primo: - zapewniam Cię Zenek, że tabakiera jest dla nosa, a nie nos dla tabakiery.
O czym zawiadamia Was
Zenek
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie