
Temat nr 490
Na mocy porozumienia pomiędzy Wojewodą Zachodniopomorskim a burmistrzem, z początkiem maja utworzone zostało stanowisko miejskiego konserwatora zabytków. Spośród dwóch kandydatów, na miejskiego konserwatora zabytków mianowano Pawła Połoma, który do tej pory pełnił rolę zastępcy wojewódzkiego konserwatora zabytków w Toruniu. Zakres jego obowiązków został dość precyzyjnie sformułowany. Jego kompetencje kończą się na granicy administracyjnej miasta, archeologii oraz obiektach wpisanych do rejestru zabytków . Od tej pory nad ochroną zabytkowego układu przestrzennego miasta będzie czuwał konserwator. On też będzie opiniował wszelkie roboty budowlane w z obiektach obszaru wpisanego do rejestru zabytków.
W Polsce w miastach tej wielkości co Szczecinek konserwatorów raczej nie ma, co nie oznacza, że są niepotrzebni. Szczecinek w tej mierze stanowi chlubny wyjątek.
- Jeśli chodzi np. o województwo kujawsko - pomorskie, gdzie poprzednio pracowałem, miejscy konserwatorzy zabytków zostali powołani w Grudziądzu, Toruniu i Bydgoszczy.
Tyle, że to są duże miasta.
- Nie czynię tego grzecznościowo, ale przed włodarzami miasta chylę głowę, ponieważ dostrzegają wagę tych problemów - to dobrze. Nie chciałbym być źle zrozumiany, i nie mówię tego, aby siebie dowartościowywać, ale na pewno będzie to skutkowało pozytywne.
Czy można powiedzieć – bójcie się burzymurki?
- Niekoniecznie. Ale też nie należy tego rozpatrywać na takiej oto płaszczyźnie. Jest „nasz” miejski konserwator, a więc teraz będzie lżej i łatwiej. Jeśli podjąłem się tego trudnego zadania, to inwestorzy, użytkownicy, właściciele obiektów liczący na zelżenie wymagań w zakresie ochrony, mogą się zawieść. Przyjechałem tutaj, aby pełnić rolę ochroniarską.
A czy po tych paru dniach od chwili objęcia stanowiska, nie doszło do ,,konfliktu interesów” na linii urząd – petent?
- A tak. Petenci chcą żeby sprawy były załatwiane zgodnie z ich oczekiwaniami, ale nie zawsze jest to możliwe ze względu na obowiązujące prawo, bądź też dobro zabytku.
Jestem dopiero parę dni. Potrzebuję więcej czasu na to, aby moja wiedza była pełniejsza. Ale generalnie już w tym tzw. trudnym przedziale spraw znajdują się sprawy remontowe, a w szczególności ocieplanie elewacji, wymiana stolarek okiennych i drzwiowych i wszędobylska w złym guście reklama. W tej sprawie nie możemy dopuścić, żeby architektura zabytkowa i niezabytkowa była „stelażem” dla reklamy, obwieszona niczym choinka. To są trudne problemy, uniwersalne dla wszystkich ośrodków miejskich.
W sprawach, o których mówimy, stało się wiele złego i trudno to, co zniszczone teraz naprawić.
- Tego się nie da naprawić, ale złe zjawiska trzeba eliminować. Dobrze by było mieć w kieszeni ściągę i wiedzieć, co wolno, a czego nie wolno. Każda sprawa jest indywidualna. Nie można ocieplać elewacji frontowych w budynkach historycznych, tam gdzie występuje detal architektoniczny. Jeśli ktoś mówi, że detal zrobimy z gipsu lub ze styropianu, to w ten sposób robimy scenografię. Detal musi pozostać detalem. To nie jest żadna dekoracja - to jest element architektoniczny. W tej mierze będę konsekwentny. W sprawie zabytkowych stolarek, jeżeli ze względów technicznych zajdzie konieczność jej wymiany, to z warunkiem jej odtwarzania w materiale, podziałach, detalu i konstrukcji. Jeśli jest okno skrzynkowe, powinno być skrzynkowe.
Dotyczy to obiektów wpisanych do rejestru, czyli mających więcej niż 50 lat?
- Tak. Jest taka cezura czasowa zgodna z ustawą o ochronie zabytków – to rok 1945. W tejże ustawie jest jedna furtka, konserwator może stwierdzić oczywistą wartość zabytkową obiektu.
A petent może wówczas powiedzieć, że jest to widzimisię konserwatora.
- Nie spotkałem się nigdzie z zapisem, że konserwator nie powinien się posługiwać takim narzędziem jak logika. Jeśli nawet będą szedł, jak to mówią, po krawędzi prawa, to intencje będą tylko takie, aby chronić – żadne inne. Konserwator zabytków to jest „podejrzany zawód”, często postrzegany jako cudotwórca, bądź też jako ,,hamulcowy” wobec postępu. Ale prawdziwą tragedią jest konserwatywny konserwator.
A są tacy?
- A tak są i to nawet bardzo blisko. Konserwator nie może mieć na wszystko odpowiedź: nie pozwalam. Jeśli nawet pracuje na urzędzie, jest to zawód kreatywny. Jak się mówi nie, to trzeba też powiedzieć jak powinno być. Jeśli będzie nadużywał pieczątki „nie pozwalam”, to lepiej niech zajmie się czymś innym.
Kreatywny zawód i urzędnik? Te dwie funkcje się moim zdaniem się wykluczają.
- Jeśli ktoś będzie pełnić powinność urzędniczą, skupiając się tylko i wyłącznie na działaniach biurokratycznych, to nie będzie miał żadnej satysfakcji z wykonywanego zawodu.
Ale za to będzie pracować długo, aż do emerytury…
- A to jest pewne wygodnictwo. Konserwator musi posiadać walory kreatywności. Jeśli ich nie posiada, to wówczas będzie się zderzał ze ścianą. Ale to trzeba wliczyć w koszty w pełnionej pracy urzędnika.
Czy miejski konserwator będzie dyskutował, przekonywał?
- Pewnych rzeczy nigdy z urzędu nakazem się nie osiągnie. Poczucia estetyki, piękna, potrzeby dbałości o historyczną spuściznę, nie da się zadekretować zza biurka nakazem lub zakazem. To jest wypadkowa wielu czynników kształtujących świadomość tą indywidualną i zbiorową. Będę się starał rozmawiać i przekonywać. Już tutaj spotkałem się z próbą , targowania się o tzw. korzystną opinię, zrobimy odstępstwo, przesuniemy, uprościmy. Sprawy zasadnicze powinny być rozstrzygane na płaszczyźnie merytorycznej.
Jednym z narzędzi konserwatora jest plan miejscowy.
- Mam taką świadomość, że ustawa o ochronie zabytków jest wielce niedoskonała. Nasze umocowanie prawne jest bardziej w planowaniu przestrzennym, niż w ustawie o ochronie zabytków. Kończyłem wydział sztuk pięknych – to były studia, które przygotowały mnie do kreowania historycznej przestrzeni. Z jakim efektem – zobaczymy. W każdym razie efekty w ochronie zabytków osiąga się nie tylko na ścieżce biurokratycznej, w przeciwnym razie taką rolę mógłby pełnić np. prawnik.
Czy szczecinecki miejski konserwator zabytków jest w jakiejś mierze zależny od konserwatora w Koszalinie czy w Szczecinie?
- W obszarze przekazanych czynności decyzję podejmuję samodzielnie. Decyzje podlegają kontroli jedynie od strony czysto prawnej. Merytorycznie konserwator zarówno w Koszalinie - pani Kowalska i w Szczecinie - pani Stanecka, mogą mnie tylko punktować na zasadzie stosowanej podstawy prawnej.
Rozumiem, że stanowiska są równoważne?
- Taka jest ścieżka prawna w zakresie powierzonych mi obowiązków.
Konserwator wydaje postanowienia i decyzje z urzędu.
- I tak i tak.
Do kogo można się odwołać?
- Do Generalnego Konserwatora Zabytków w Warszawie.
Paweł Połom wraca do miejsca swego urodzenia. Jaki jest ogląd tego miejsca po dziesiątkach lat nieobecności?
- Zdecydowanie zmieniło się na lepsze. Oczywiście, można wyłapywać pewne niedoróbki, ale zdecydowanie jest to zupełnie inna jakość. Oceniając to na chłodno, miasto może występować z bardzo szeroką ofertą na zewnątrz. To miejsce może być dobrze ,,sprzedane” nie tylko w regionie.
Tutaj są fantastyczne klimaty i formalne i stylowe z przewagą architektury XIX wiecznej. Dla jej właściwej ekspozycji powinno się zintensyfikować prace na głównych ciągach komunikacyjnych, choć hamulcem może być brak pieniędzy. Przypadkowość w rozwiązaniach kolorystycznych elewacji w Szczecinku jest porażająca – to są przypadkowe, „majtkowe” kolory. Kolorystka będzie musiała być uzgadniana. Będę optował za opracowaniem projektów elewacji dla najcenniejszych z konserwatorskiego punktu widzenia pierzei. Mam nadzieję, że przekonam do tego burmistrza. Nawet najlepszy konserwator nie jest w stanie panować nad sytuacją, kiedy spływają do niego cząstkowe projekty.
Jako, że mówi się m.in. o tzw. polskiej szkole konserwacji zabytków, jaką jej odmianę reprezentuje Paweł Połom?
- Jeśli muszę to skomentować, to proszę, aby moją wypowiedź potraktować tłustym drukiem. Mówiło się o polskiej szkole konserwacji. Próbowało się ją nawet promować na świat – ten towar kupiło np. NRD. Mówiło się również o krakowskiej i toruńskiej szkole konserwacji. Jeden z moich zacnych profesorów ujął to w taki sposób: Jeśli stosujemy określenie polska szkoła konserwacji, krakowska czy toruńska, to ten neologizm należy uzupełnić smutną konstatacją; żeby po polsku konserwować, to trzeba najpierw po polsku zdewastować. I w tym jest zawarte całe szerokie spektrum negatywnych skojarzeń na temat kondycji polskich zabytków. Coś w tym jest.
Czyli jak może określić się szczecinecki, miejski konserwator zabytków?
- Jako kreatywny konserwator.
Rozmawiał: Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie