
Kłusownicy grasują na Trzesiecku. O tym procederze co chwilę alarmują nas Czytelnicy. - Aż strach pomyśleć, co też dzieje się na innych związkowych jeziorach (administrowanych przez Polski Związek Wędkarski - dop. autora), skoro kłusole nie obawiają się "niszczyć" ryby niemal pod nosem naszych policjantów, strażników i wędkarzy - napisał internauta Piotr.
O kolejnym w ostatnich dniach fakcie kradzieży ryb poinformował nas Czytelnik Przemek: - "Dlaczego nikt nie pilnuje naszego jeziora? Nawet w Wigilię kłusownicy byli w pracy! Gdy spacerowałem brzegiem jeziora około godziny 10 rano koło hotelu "Residence" dwóch mężczyzn wypływało na wodę i ściągali siatki! Po co te zarybiania i wrzucanie pieniędzy w błoto, skoro w biały dzień kłusownicy czują się bezkarni? Proponowałbym zrobić "przyczajkę", wtedy sami zobaczymy ile jest kłusoli od strony Trzesieki i Świątek. A strażnicy? Potrafią tylko kontrolować wędkarzy, ale teraz sezon wędkarski się skończył i kłusownicy mają pełne pole do popisu. W Trzesiece pan M. ma sandacze po 18 zł/ kg 2-3 razy w tygodniu. Dziękuję, mam nadzieję, że zainteresujecie się tym tematem".
No cóż? Oczywiście, że się zainteresowaliśmy. Szkoda tylko, że nasz Czytelnik nie miał przy sobie telefonu (?!). Numer 997 lub 112 nie jest taki trudny do wybrania. Z pewnością zaalarmowani o tym fakcie policjanci dopadliby kłusowników na gorącym uczynku.
Kłusownictwo na jeziorach szczecineckich staje się coraz większym problemem. Nie ma się zatem co dziwić podenerwowaniu wędkarzy. Utrzymanie akwenów kosztuje krocie. W tym roku do jezior szczecineckich (Trzesiecko, Lipnica, Juchowo, Ciemino, Radacz Duży i Mały oraz Wilczkowo) trafił narybek najbardziej pożądanych przez wędkarzy ryb: suma, sandacza, szczupaka i węgorza. PZW wydało w 2011 roku na zarybianie tych akwenów ponad 200 tys. zł. Wędkarzom pomaga miasto, które ponosi koszt zarybień jezior Trzesiecko i Wilczkowo. W tym roku to ponad 80 tys. zł.
O komentarz dotyczący smutnej kwestii kłusownictwa zapytaliśmy prezesa Koła PZW "Jesiotr" Mariusz Getkę.
- Dobrze, że ludzie zauważają problem, ale już karygodne jest to, że osoba, która widzi proceder kłusownictwa nie powiadomiła stosownych służb (policji, PSR, czy chociażby SSR). Jeśli ten Pan tyle wie i widzi, to dlaczego nie skontaktował się z nami, lub chociażby ze mną? Mój telefon nie jest anonimowy i z pewnością bym się tym procederem zainteresował. Dlaczego ten ktoś ukrywa kłusownika czy też pasera, jakim jest niejaki "pan M." z Trzesieki? Wystarczy jeden telefon! Dobrze jest mówić i krytykować, ale dlaczego ludzie są tak obojętni. Państwowa Straż Rybacka to służba mało wydolna, z uwagi chociażby na liczebność funkcjonariuszy i areał wód, jakie muszą pilnować. Ten ktoś mógł powiadomić policję, ale tego nie zrobił. Z kolei związkowa Społeczna Straż Rybacka reaguje na wszelkie zgłoszenia, ale nie można oczekiwać, że przez 7 dni w tygodniu będzie pilnować wszystkich akwenów w okolicy Szczecinka. Proceder kłusownictwa to bolączka całego kraju, tu potrzeba zmian systemowych, o których już dyskutujemy z posłem Wiesławem Suchowiejko. Jednak, do kiedy będzie społeczne przyzwolenie i będą chętni do kupowania ryby, które ktoś kradnie, bo tak to trzeba nazwać, to będzie ciężko z tą patologią walczyć. Niejednokrotnie prosiłem, aby zgłaszać wszelkie "dziwne" przypadki zachowania się na wodzie, a po przykładzie tego Pana, który do Was napisał widać, że jedyną "służbą", do której to zgłosił jesteście Wy. Szkoda, bo można było tych złodziei złapać na gorącym uczynku przestępstwa - mówi M. Getka.
O sygnałach dotyczących procederu kłusownictwa na wodą czekają policjanci (telefon: 94 375 35 11 lub 997) strażnicy miejscy (94 372 46 09 lub 94 374 05 44) oraz funkcjonariusze Państwowej Straży Rybackiej w Szczecinku (siedziba mieści się przy ul. Kościuszki 47-49), tel. 502 588 075. (sw)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
tych 2 fotoradarów pilnuje 4 ludków ze SM
TO jest jeden wielki cyrk straż kontroluje tych co nie trzeba zamiast zająć się poważnym problemem, liczę na reakcje w tym kierunku!!!
moim zdaniem powinnien być specjalny oddział który by wytępił takie coś. No kill !
A ja tutaj stanę trochę w obronie naszych służb porządkowych (Policja,SM). Pracowałem w podobnej firmie trochę czasu Zwykły "śmiertelnik" nie potrafi chyba zdać sobie sprawy, że w trakcie dnia w naszym mieście może pracować np 6 funkcjonariuszy SM i może 4 z Policji i to na całe nasz miasto. Jak duże i rozciągliwe ono jest wie każdy z nas. Więc chyba nie jest trudno pomyśleć że nie mogą być wszędzie. W wracając do telefonowania: Przez lata mieszkałem w Holandii tam nikt nie ma oporów a nawet uważa za swój obywatelski obowiązek poinformować odpowiedni władze o jakimkolwiek złamaniu prawa. Chcemy żeby na naszych ulicach było bezpieczniej to sami w jakiejś części o to zadbajmy P.S A dzwoniąc nie trzeba się nawet przedstawiać!!!
Nie o to chodzi aby wyręczać służby, chodzi o to aby nie być obojętnym na łamanie prawa, ale jak widać na wszyscy tak to postrzegają. Rozumując podobnie do Ciebie to, również dzwonienie na pogotowie jest donosicielstwem?! Opisz swój wygląd, podaj personalia, tak aby ludzie widząc, że potrzebujesz pomocy odwrócili głowy i udawali, że tego nie widzą.
kłusuja ci co mają znajomości i wiedza gdzie beda kontrole
"Kapowaniem" i "uprzejmie donoszę" to można było kiedyś tak nazywać, teraz powiedzmy, że mamy wolny kraj i należy tak robić :) Na zachodzie Europy nikt w pomocy policji nie widzi nic złego.
Więc trzeba takie rzeczy zgłaszać. Można przeczytać sobie jeszcze art. 304 KPK.
Jak zwykle pretensje ma sie do czlowieka ktory nie zadzwonil. We wszystkim ludzie maja wyreczac straz miejska i policje? Wyrusza tylko na znak od donosiciela? Moze jeszcze ich zlapac i przyprowadzic na komende? A wy sobie bedziecie notowac na swoje konto zwalczanie przestepczosci.
Straż Miejska nie patroluje parku to najlepszym rozwiązaiem byłoby jej rozwiązanie. Kiedy zobaczę,że ktoś rzuca papierek na ulicy to zadzwonię niezwłocznie na 997. Chyba takie społeczne zachowania to już przerabialiśmy i teraz to się nazywa "kapowaniem"."Uprzejmie donoszę" to mam nadzieję już historia,wystarczy aby ze swoich obowiązków wywiązywali się ludzie,którzy za to otrzymują pensję.
podajcie namiary na tego pana M z Trzesieki. zjadł bym rybkę dobrą
Czyli, jak dobrze Ciebie rozumiem, gdyby ktoś zauważył jak okradany jest Twój dom, to też nie powinien dzwonić na policję? Po co się narażać? Przecież złodzieje mogą dostać zawiasy. A gdyby ktoś widział jak się kogoś morduje, to też powinien milczeć? Przecież mordercy są niebezpieczni!!! Tylko po co w takim przypadku to całe bicie piany? Skoro widział i nic nie zrobił, to najlepszym rozwiązaniem byłoby milczenie...
Po telefonie nie byłby wzywany na świadka. Nie byłoby takiej potrzeby gdyby patrol po przyjeździe ujął kłusowników na gorącym uczynku
bo może po prostu bał się,że jako świadek będzie występował sprawie i mogłoby to go narazić na odwet kłusoli po zapłaceniu przez nich mandatu. Takie wybieranie siatek trwa sporo czasu i można je z pewnością zauważyć z daleka.To dziwne,że o 10 żaden patrol nie przechadza się po parku. Przepraszam,zapomniałem,że SM wzbogaciła się o drugi fotoradar i ściga niebezpiecznych piratów drogowych.