
felieton ukazał się 30 kwietnia w tygodniku Temat
Widok niezwykły. Jest niedzielne przedpołudnie, a tu nie widać ludzi podążających do kościołów. Nawet na okolicznych parkingach miejsca pod dostatkiem. Najwyraźniej transmisja uroczystości kanonizacyjnych św. Jana Pawła II wymiotła ludzi z ulic i parku. Z małym wyjątkiem. Uliczki w pobliżu stadionu dosłownie upchane samochodami. Jak co roku o tej porze do biegu ulicznego szykowały się dzieci i młodzież. Tradycyjnie rodzice podwozili swoje pociechy niemalże pod bieżnię stadionu. Znaczne większe zainteresowanie wywołał dopiero bieg główny, ale było to już po transmisji. Coraz większa ilość uczestników dowodzi, że najwyższa już pora zrezygnować z udziału w takiej imprezie wyczynowców. No, może dokładniej tych, którzy tu przyjeżdżają, aby tradycyjnie zgarnąć całą pulę nagród. W tej branży działają już od lat i to, jak się wydaje, z dużym powiedzeniem. Zapewne taki sposób na życie. Niechże będzie to impreza masowa, ale bez wysokich nagród za zajęcie pierwszych miejsc, bo przecież głównie po to ci ostatni (ale zwyczajowo pierwsi na mecie) się pojawiają. Takie zdanie ma także ojciec – pomysłodawca biegów z niezrozumiałych powodów często przemilczany – Kazimierz Margol.
Teraz, z perspektywy kilkunastu dni jakie upłynęły od nadzwyczajnego ożywienia związanego z Wielkanocą, widać jak niezwykły był to okres. I nie mam tu na myśli przeżyć duchowych, choć właśnie one – tak sądzę dla większości ludzi naprawdę wierzących – mają największe znaczenie. Jajeczko, zajączek, czy nawet święcenie pokarmu w tłumnie odwiedzanych na tę okoliczność kościołów jest sprawą trzeciorzędną. Niestety tak jest co roku. I patrzcie Państwo, ile tego narodu. Chodniki zatłoczone pieszymi, a jezdnie samochodami – często z zupełnie obcą rejestracją. Przyjechali na okoliczność świąt z różnych landów nawet ci z prawdziwej zielonej wyspy. Zwyczajowo po dwóch, trzech dniach wracają. Znaczy, wracają do siebie, choć państwo ichnie nie jest. Osobliwe to, że to obce jawi im się bardziej przyjazne niż to skąd ich ród.
Efektem ich już trwałej nieobecności jest rosnąca ilość wolnych mieszkań i domów. W dziejach miasta nigdy nie było aż tylu sprzedających przy kompletnym braku zainteresowania ze strony kupujących. Co kilka kroków na ulicy możemy się natknąć na tablicę do sprzedaży. Ponieważ nie jest to zjawisko wyłącznie lokalne, słaba to pociecha, że dotyka nie tylko nas.
Tak sobie nieprawomyślnie myślę, zupełnie bez entuzjazmu a nawet z pewną dozą ponuractwa, że jak tak dalej pójdzie, to za kilka lat niczym pobliskie Borne Sulinowo, będziemy skupiskiem emerytów. Jak wynika z danych statystycznych, najmniej dzieci rodzi się w województwach o najniższych dochodach w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Nasze właśnie do takich należy.
I na nic tu przedsiębiorczość, która nawet jeśli jest, natychmiast jest dławiona przez sejmitów. Właśnie w kwietniu wszystkie osoby prowadzące działalność gospodarczą, spotkała kolejna podatkowa niespodzianka. Chodzi o sposób rozliczania kosztów związanych z samochodami firmowymi. Wszystko na to wskazuje, że po to się właśnie mnoży przepisy, aby było jak najmniej przejrzyście. Rzecz jasna dotyczy to powiększonego haraczu, dla niepoznaki zwanego podatkiem. Czy aby na pewno osoby prowadzące działalność, własne ciało wożą w celach prywatnych czy służbowych – znaczy wynikających z deklaracji rodzaju działalności firmy? A jeśli tak, to spróbuj to teraz udowodnić.
Rozpoczęła się kampania wyborcza. W pierwszym etapie do europarlamentu. Cicho wszędzie. No chyba, że tu uroczyste przecięcie, tam otwarcie, a tam drzewko, a tu podpis. Koniecznie w obecności kamer. Od czasu do czasu do redakcji telefony od asystentów z propozycją spotkania i zadania kandydatowi kilku pytań - jedyna taka okazja, bo będzie przejazdem. Nie są państwo zainteresowani spotkaniem? A to szkoda. Nie ma dnia bez tego typu propozycji, wysyp niczym stonka za czasów komuny. Za rok o tej porze będzie podobnie. Do boju ruszą następni. Kolejny raz będziemy świadkami rozchwiania społecznej świadomości. Co to jest wspólnota, państwo, religia, tradycja? Kolejny raz zwyciężą jamochłony marzące jedynie o ciepłej wodzie w kranach.
Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie