Reklama

Jerzy Gasiul: To już jest koniec

11/07/2014 11:16

tygodnik Temat nr 723

Żal i rozgoryczenie – tak można powiedzieć o tych, którzy od początku angażowali się w życie ich kościoła garnizonowego. Podczas ostatniej odprawionej w niedzielę w tym miejscu Mszy św. w wielu oczach pojawiały się łzy wzruszenia. Najbardziej zaangażowani wystosowali nawet w tej sprawie list do samego papieża Franciszka. Klamka jednak zapadła. Kościół pw. św. Ignacego Loyoli przestaje istnieć. Lada dzień zostanie wywiezione, z takim trudem i zapałem gromadzone przez kilkanaście lat wyposażenie. Stojące przy kościele tablice upamiętniające ważne wydarzenia historyczne oraz naszych narodowych bohaterów zostaną zdemontowane. Ponoć mają trafić na Kalwarię przy kościele pw. św. Rozalii, choć to nie jest pewne. Zgromadzony wokół kościoła sprzęt - armaty i czołg - ma być przeniesiony pod trzesiecki bunkier. 

To już jest koniec. Świątynia zostanie zdesakralizowana. To będzie drugi tego typu przypadek w Szczecinku. Pierwszy był kościół przy ul. Grunwaldzkiej – teraz magazyn. Ci, którzy stanęli w jej obronie twierdzą, że jest to jedyny tego typu przypadek w Polsce. Nigdzie indziej tego nie zrobiono. W całkiem nieodległej od nas Pile była podobna sytuacja. Kościół jednak pozostaje. Tak zadecydowała lokalna wspólnota, choć z pewnością nie bez znaczenia była postawa samego ordynariusza i miejscowego duchowieństwa. 

Ministerstwo uważa, że skoro nie ma garnizonu, duszpasterstwo wojskowe stało się już zbędne. Parafię powołano mocą rozkazu, bo w tamtym czasie w Szczecinku było dużo wojska. Teraz armia została zredukowana niemalże do kompanii honorowej i orkiestry wygrywającej marsze na 15 sierpnia. Ponoć obronią nas sprzymierzeni, jak nie ci bliżsi to na pewno ten duży zza oceanu. Jeszcze nigdy też ponoć nie mieliśmy tak bezpiecznych granic. Bo kto nam może zagrażać? Mamy tu cytat najlepszą Polskę, jaką mieliśmy w dziejach. Historia już się skończyła. Naprawdę. Weszliśmy w Złoty Wiek, niczym w poemacie Owidiusza. Jako licealista sprzed pół wieku zapamiętałem na całe życie jego początek w oryginale - Aurea prima sata est aetas... dalej, ale już po polsku...Hełmu, miecza nie było i bez wojsk narody używały w spokoju bezpiecznej swobody... Przepraszam za dygresję. 

To duszpasterstwo – no może raczej parafię personalną obejmującą kadrę wojskową zamieszkałą na terenie całego miasta, utworzono w 1993 roku. Rok później zakończono adaptację magazynu – przedwojennej stajni wojskowej na kościół. Były jeszcze wtedy wielkie plany na rozbudowę. Jego architektura miała nabrać cech sakralnych. Skończyło się na papierze. Nawet w najśmielszych marzeniach kilka lat wcześniej nikt nie mógł przewidzieć, że w koszarach pojawi się kapelan. To wprost niebywałe. Jak to w tym czasie określano księży – sukienkowy, czarny. 

Jeszcze w latach 80. donoszono do dowódcy, że nie daj Boże jakiś sierżant czy plutonowy ochrzcił dziecko lub posłał je do I komunii. Wyrzucano takich z wojska. Takie przypadki zdarzyły się również i  w naszym garnizonie. Aż tu nagle w dość hermetycznym środowisku, gdzie w obawie przed donosem krzyżyki w domach chowano w szafach z pościelą, można już było przyznać się do tego, co jest immamentną cechą każdego człowieka. To było coś niebywałego. Mało tego. Przyszedł rozkaz, bo w wojsku tylko w taki sposób to się odbywa, utworzono parafię garnizonową. Szokującym wydarzeniem na lokalną skalę był na początku lat 90 udział orkiestry wojskowej w procesji Bożego Ciała. Parafia powstała mimo obaw, a i raczej niechęci ze strony proboszczów parafii terytorialnych. 

Owszem, trudno brać za dobrą monetę, aby w tak kształtowanym przez dziesiątki lat marksistowską ideologię środowisku, nastąpił równie nagły wzrost religijności. Równie potrzebny był wtedy kapelan choćby dla innych grup zawodowych przykładowo – kolejarzy, których wtedy było bardzo dużo, bo istniała jeszcze PKP. Kościół garnizonowy, nie umniejszając jego roli w rozwoju duchowym tej grupy zawodowej, stał się z czasem także spoiwem integrującym tę wspólnotę. Ale nastał Złoty Wiek i bardzo szybko wojsko stało się zbędne. Również w Szczecinku. Dzisiaj pozostały po nim przebudowane na mieszkania koszary. Jak widać ostatni bastion, jakim była bardzo skromna liczebnie wspólnota poddała się dopiero teraz. 

Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku tlił się promyk nadziei. Podczas już ostatniej niedzielnej Mszy św. jak mówią świadkowie, kapelan skwitował: wszystkie notatki, formularze na temat parafian osobiście spalę w piecu. 

Zrobił jak prawdziwy dowódca po poddaniu placówki. 

 

                                                                                                                                     Jerzy Gasiul 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do