
felieton ukazał się już 5 lipca w tygodniku Temat
W sezonie ogórkowym, a taki właśnie się rozpoczął, zazwyczaj pisze się i mówi co najwyżej o potworze z Loch Ness. U nas jest inaczej, czego dowodem ostatnia sesja radnych miasta. Tutaj, stałym elementem, bez którego żadna sesja nie może się obejść, już zwyczajowo jest nasz - Wasz "Temat". Jest nam niezmiernie miło, że nawet podczas upałów pan burmistrz o nas nie zapomina. Za każdym razem wtrąci jakiś "żarcik" dotyczący naszej gazety. Teraz oznajmił, że "Tematu" to on nie czyta. No a niby po co miałby go czytać, skoro sam jest najlepiej w mieście poinformowaną osobą.
Nam nawet nie wypada pytać skąd wie, skoro nie czyta, że na naszej stronie internetowej wprowadziliśmy obowiązek logowania? Na sesji oświadczył, że o aferze związanej z użyciem podchlorynu sodu do wybicia bakterii na miejscowych kąpieliskach dowiedział się z prasy. A niby z jakiej prasy, skoro tylko my o tym pisaliśmy?
A tak w ogóle z tą deklaracją o niewiedzy przesadził, by nie powiedzieć - mocno rozminął się z prawdą. Przecież dokładnie został poinformowany przez podległe mu służby, jak to było. A niby kto był adresatem pisma z Sanepidu wysłanego już nazajutrz po rozsianiu "ulepszacza" do jeziornej wody? A z kim rozmawiał naukowiec trudniący się rewitalizacją jeziora?
Wszystko zaczęło się od tego, że dyrekcja pewnej firmy, która absolutnie nie ma nic wspólnego z ratuszem i powiatem, postanowiła pomóc matce Naturze, aby ta szybciej uporała się z niechcianymi bakteriami. Napisałem, że nie ma nic wspólnego, no może jedynie oprócz całkiem solidnej kasy łożonej na jej utrzymanie z budżetu miasta i powiatu. A tak, to zupełnie nic. Naprawdę. Tylko pozazdrościć takiej niezależności. Mają niezależne inwestycje, plany i harmonogramy co rok wypracowywane przez niezależną radę nadzorczą. Taki dyrektor to jest szczęściarz, pełna swoboda niczym w- cześć jego pamięci - Kraju Rad. Ale tak to już jest ze szczęściem, że pewnego dnia pryska, jak mydlana bańka. Coś dyrekcję podkusiło i to w niedzielę. Otóż, w tym dniu dyrekcja postanowiła wypucować na terenie firmy wszystkie toalety. Powie ktoś, szczęśliwa to dyrekcja skoro jedynym zmartwieniem jest czystość kibelków. Odpowiedź jest oczywista. Bo zastępy bakterii rosną w postępie geometrycznym i wtedy trzeba szybko działać. Rzecz jasna chodzi o bakterie kałowe, bo przypomnijmy, akcja dzieje się na terenie kibelków.
I co tu robić? Aha, na takie sprawy dobry jest Domestos. Ale gdzie go kupić w niedzielny poranek? Tymczasem napięcie rośnie, bo tłum bakterii zaczyna wyważać drzwi od kibelków, a do otwarcia kiosku jeszcze daleko... Jest! To bardzo dobry i słuszny pomysł! Pożyczymy z zaprzyjaźnionej firmy podchloryn sodu. Środek niezwykle skuteczny. Trzeba przy tym uważać bo może spowodować oparzenia. Ale od czegóż są gumiaki i rękawice. Chyba wystarczy te 150 kg. No może będzie lekki zapasik. Że co? Że niby za dużo? Eee, nie. W firmie jest dużo kibelków. Trzeba sobie jakoś radzić. A że nazajutrz Sanepid będzie przeprowadzać badanie wody jeziornej, a to już zupełny przypadek. To dotyczy wody w jeziorze, a nie kibelków.
Zupełnym przypadkiem jest także wywalenie na zbitą buźkę ratownika plażowego. A dobrze mu tak, niech wie komu można, a komu nie należy udzielać jakichkolwiek informacji, nawet tej jak się nazywa. A tak na marginesie sprawy, okazuje się, że młody człowiek pożegnał się z pracą za przyczyną niecnej prowokacji TV Zachód. Przyszli na plażę bez powiadomienia najwyższej instancji, do tego uzbrojeni w kamerę i zaczęli wypytywać. No to odpowiadał, że owszem plaża jest otwarta, bo w samej rzeczy była otwarta i trudno było zaprzeczyć. Odpowiadał, jak przystało na człowieka dobrze wychowanego, bo skoro pytają go starsi, odpowiedzieć wypada. I to był błąd. Bo co innego kultura, a co innego pożądany obraz kolektywu.
A tak w ogóle, to w tej sprawie prowadzone jest dochodzenie. Tak przynajmniej poinformował radnych sam przewodniczący. Dodał, że udzielanie jakichkolwiek odpowiedzi w tym czasie, po prostu nie uchodzi i nie wypada. Można by to zinterpretować nawet jako nietakt. Przewodniczący od razu taktownie podzielił się z radnymi swoją opinią, że ci którzy dochodzenie prowadzą - znaczy prokuratura - pewnie zorganizują w tej sprawie konferencję. No proszę i to jest informacja. Nie wiadomo, jakim sposobem przewodniczący zdobył takiego newsa. Że też prokuratura ani pisnęła w tej kwestii. Wychodzi na to, że przewodniczący jest doskonale w temacie zorientowany. Właściwie to i dziwić się nie ma czego, wszakże służył w tej firmie w stanie wojennym, więc jak mało kto, orientację to on ma.
Jerzy Gasiul
Ps. Felieton zawiera lokowanie produktu.
felieton ukazał się już 5 lipca w tygodniku Temat
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Felieton znaczy się...
Artykuł mocny, ale naprawdę dobry. Winszuję