
Czytelnicy Tygodnika Temat czytali to już w czwartek, 12 lipca.
Temat. Co tydzień o tym, co ważne
Pustawo zrobiło się na ulicach naszego miasta. Jakoś tak już się utarło, że w okresie letnich wakacji ruch na ulicach wyraźnie się zmniejsza. Dziwna przypadłość, jako że od kiedy żyję, zawsze słyszę, że Szczecinek jest jakoby miastem turystycznym. Nigdy w te brednie nie wierzyłem. Zresztą, nie o wiarę tu chodzi, wystarczy popatrzeć najlepiej z bardzo daleka na panoramę naszego miasta. Najwyższa już pora zerwać z zaklinaniem rzeczywistości.
Zgodnie z powiedzeniem, że Ziemię najlepiej widać z Księżyca, polecam górkę przy szosie za Sitnem, tę w okolicach Skotnik, czy urokliwe miejsce u podnóża Polskiej Góry (to prawie 203 m npm) przy lokalnej drodze pomiędzy Dalęcinem a Kusowem. Kto nie widział, niech żałuje. Miasto można zobaczyć jak na dłoni. Panorama rozciąga się od bliskiego Zachodu (wielka litera, bo to dzielnica Szczecinka) po „daleki” wschód. Widać wszystko: i wieżę kościoła Mariackiego, i wieżę wodociągową (jeszcze istnieje), i urocze pagórki, i dużo zieleni... i całkiem solidnej wysokości kominy przemysłowe. Nawet z tak odległego punktu widzenia, miasto nasze jawi się, jako jedno z niewielu na Pomorzu posiadające duże i co ważne, czynne zakłady przemysłowe. Skoro jest przemysł, to tylko bleszczaty na oba oczy, będzie twierdził, że jesteśmy turystycznym eldorado.
A wracając do pustawych ulic, to w tym czasie, w tych prawdziwych ośrodkach turystycznych, a nie istniejących tylko w propagandowych broszurkach, liczba ludności wzrasta nieraz wielokrotnie. Nie chcę też powiedzieć, że turystów u nas nie ma. Śmiem powiedzieć, że mamy ich więcej niż w nadmorskim Kołobrzegu. Mamy ich grube tysiące. Od razu uprzedzam, że pisząc to zdanie, nie byłem w stanie wskazującym. Otóż mamy tysiące turystów tyle, że przez Szczecinek tylko przejeżdżających.
I znowu, kto nie wierzy, niechaj zajrzy na obwodnicę. Tysiące samochodów. A dokąd, a dokąd one jadą? Na wprost przez jeden (ul. Pilska ) i drugi (Koszalińska) wiadukt. A celem dla wszystkich jest zwyczajowo, zimny, ponury i brudny Bałtyk. A hasło „Może nie nad morze” można sobie co najwyżej wsadzić w buty. I na nic topienie kasy w różnych tefałenach, bo nawet tam rzeczywistości przesłonić i przesłodzić się nie da. A może zamiast zasilania medialnych koncernów, lepiej wykupić tutejszym dzieciom spędzającym wakacje w mieście, przykładowo bilety na wodny tramwaj? No tak, ale to się już nie mieści w głowach liberałów, przywykłych do szastania na prawo i lewo publicznym groszem.
A gdy jakiś gapiowaty turysta jadący z południa kraju nad morze, nie dojrzy na czas drogowskazów lub zmyli go kolejny zjazd na kolejnym rondzie i trafi do „miasta”, to cóż tam - znaczy, cóż tutaj ujrzy? Co go zachęci do zwiedzenia lub skorzystania z tego co pływa po jeziorze? A może na pamiątkę swego pobytu kupi jakiś drobiazg kojarzący się ze Szczecinkiem? Nic z tego. Nawet w tak zwanym punkcie informacji turystycznej nie uświadczy choćby najmniejszego drobiazgu, ba nawet - co już jest prawdziwym kuriozum - nalepki z herbem miasta!
Co prawda, pod drzwiami rzeczonego przybytku zabłąkany turysta natknie się na uwiązane łańcuchem, nie pierwszej świeżości rowerki. To oferta dla entuzjastów jazdy w nieznane. Nieznane, bo mapa miasta Szczecinka z rowerowymi trasami to produkt, którego tam również „nie prowadzą”.
Z niepokojem liczę lata, kiedy to wreszcie Generalna Dyrekcja Czegoś Co u Nas Nie Istnieje, zakończy cykl związany z zatwierdzeniem projektu dużej obwodnicy miasta. Nie to, żebym był aż tak łatwowierny i uwierzył, że oni kiedyś tą budowę zaczną. Jeśli już, to nie w tym dwudziestoleciu, zważywszy, że teraz po Euro - igrzyskach zostało co nieco długów. Trzeba będzie najpierw kończyć to, co niby miało być skończone. Obwodnica jakiegoś prowincjonalnego, zagubionego w lasach miasteczka może poczekać, zważywszy, że z tego regionu w wyborach nie uczestniczy żadna licząca się postać „partii miłości”.
Od razu wyjaśniam, że nie jest to żadna aluzja do żadnego ugrupowania. A „partia miłości” dlatego, ponieważ w okresie wyborów każde ugrupowanie miłuje swoich wyborców jak siebie samego. Znaczy, miłuje do czasu, aż wyborcy wrzucą swój głos do urny.
Wracając do obwodnicy, to jej powstania mojemu miastu nie życzę. Dlaczego? To proste. Bo jak już będzie dwupasmówka z węzłami, rozjazdami, wiaduktami i estakadami, ekranami akustycznymi, to do mojego miasta nie wjedzie nawet zagubiony turysta. No chyba, że za grubszą potrzebą. To będzie jedyny obiekt, który turystę zainteresuje. A i to pod warunkiem, że będzie czynny znacznie dłużej niż godziny urzędowania.
Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
a i dobrze co nam wermachtowiec będzie ryby wygarniał z jeziorek
Szczecinek powoli zaczyna śmierdzieć nudą. Miałem ostatnio grupę niemców z Hk Neustettin Okazało się że ci starsi ludzie są zapalonymi wędkarzami, jak i również miłośnikami dobrej zabawy. Prawie przez cały tydzień gdzieś jeździliśmy najczęściej to na ryby oczywiście. Po tej tygodniowej wizycie, goście stwierdzili ,że nic tu nie ma i nic się nie dzieje. A nade wszystko to i nawet ryby nie chciały brać, bo w większości szczecineckich jezior ryby większej niż 10 cm krąp nie ma. Nienasyceni i z pustymi rękami, goście odjechali za Odrę.
To może stworzyć komitet społeczny przeciwników budowy obwodnicy? Jak dogodzić wszystkim, to odwieczny dylemat rządzących. A może przy następnych wyborach zamienić Jurków?....kto za?