Reklama

Jerzy Gasiul: Koniec świata

20/12/2012 14:40

No, może nie koniec świata nam nastał, jak to wywróżyli sobie dawni mieszkańcy Ameryki, ale na pewno sądne dni. A wszystko przez to, że jesteśmy w okresie zwanym przedświątecznym, związanym z Bożym Narodzeniem, a potem jednodniowym Nowym Rokiem. Trwa gonitwa po sklepach, a także po różnego rodzaju Golden Bankach oferujących tak bardzo pożądaną gotówkę, wprawdzie tylko na dowód, ale za to na astronomiczny procent. Ciekawe, że przed wojną, za lichwę uważano pożyczki oprocentowane powyżej 10 proc. Teraz okradanie klienta stało się całkowicie legalnym procederem, a zamknięcie jednego Golden Banku wiosny nie czyni. A swoją drogą, jakże ta przedwojenna Polska była zacofana.
W okresie przedświątecznym największe wzięcie mają świątynie handlu, szczególnie w niedziele. Na Boże Narodzenie to się nieco zmieni, ale tylko na dwa dni. Jakimś niezbadanym paradoksem jest to, że wielu najpierw idzie na niedzielną mszę do kościoła, a potem do tej innej świątyni. Bynajmniej nie po chleb, którego akurat zabrakło. Ten, nieco schizofreniczny, styl życia ma się całkiem dobrze. Czyż nie jest to koniec świata?
No dobrze, marudzę, alem już człek wiekowy, więc mi wolno. Wiadomo, że na starość każdy z nas robi się bardziej zrzędliwy, niż był w młodości.
Na naszej lokalnej zielonej wyspie sklepikarze narzekają, że klientów z roku na rok coraz mniej. To już nie te czasy, kiedy w okresie tzw. przedświątecznym wszystkie sklepy pękały w szwach, bynajmniej nie od nadmiaru towarów, ale klientów poszukujących na gwałt czegoś, co się może nadać na gwiazdkowo-mikołajowy upominek. Teraz ruch jak w ulu, tyle że tylko w dużych marketach, zwanych kiedyś sklepami, a dziś zupełnie niesłusznie hipermarketami, choć te ostanie w Szczecinku nie występują. A owszem, zagościły u nas praktycznie wszystkie największe sieci, ale z pewnością ich hale do sprzedaży raczej nie są hiper, a co najwyżej super. Niby ich dużo, ale jeden od drugiego właściwie niczym się nie różni.
To, co je różni, to jedynie wielkość miejsca w kasie za taśmociągiem. Jeśli, przykładowo, w Biedronkach lub w Tesco z wkładaniem do torby zakupionego towaru należy się śpieszyć umiarkowanie, to w przypadku Kauflanda wskazany nie tyle pośpiech, co raczej system alarmowy, godny zawodowej straży pożarnej. Gapiostwo powoduje natychmiast towarowy zator na kasie. Klientowi miejsca za kasą mocno poskąpiono - zgodnie z zasadą pakuj w locie i wychodź.
W takim Tesco wzięli się na sposób i połowę kas wyrzucili. W ich miejscu wprowadzili samoobsługę. Zrobili to już dość dawno. Pomylisz się - alarm i wstyd na cały sklep. Czujesz się, jakby cię przyłapano na kradzieży paczki landrynek lub batonika z dmuchanym ryżem. Nic dziwnego, że ludziska i tak tłoczą się do jednej czy dwóch kas, bo tyle zazwyczaj tam jest czynnych. Niezaprzeczalnie Tesco ma jednak to, czego nie mają inni. Szerokie przejścia między regałami. Podobnie zresztą jest z Biedronkami, w Sano i Lidlu, czy Netto. Nieco gorzej już w Intermarche i Polomarketach, ale wprost tragicznie w Kauflandzie. Nie dość, że wąsko, to na dodatek, co dwa kroki sterczą palety z towarem. Aby przejechać wózkiem, trzeba posłużyć się nim jak taranem.
A propos marketów. Od czasu sławnej konferencji prokuratorów udowadniających obecność trotylu w paście do butów i kosmetykach, strach teraz podchodzić do takich stoisk, aby coś nagle nie pierdyknęło. Przydałby się w takich miejscach slogan: Pasta aż łeb z płucami urywa. Czyż nie nosi to znamion końca świata?
Tyle się rozpisałem o handlowych świątyniach, a trzeba by jeszcze wspomnieć o galeriach. Rzecz jasna tych handlowych, bo do tych prawdziwych nie zagląda nawet pies z kulawą nogą. No, ale tam kolejek i wózków nie ma. Za to jest obłędna muzyczka zagłuszająca nawet łomot ruchomych schodów.
Wracając do zwyczajów, nie tylko tych świątecznych, kiedyś tak było, że do dobrego tonu należało przechodząc obok pracującego rolnika pozdrowić go mówiąc - szczęść Boże. Tak bywało kiedyś. Zwyczaj ten odszedł już w niepamięć, bo jak tu pozdrawiać, kiedy akurat trwają niedzielne wykopki buraków. Za taki tekst można co najwyżej w mordę oberwać. A jeśli się trafi na prawdziwego Europejczyka, to ten może nawet wysmarować skargę do Brukseli. A wtedy bracie - siostro droga możesz być napiętnowany(a) za szerzenie nietolerancji, rasizm, a nawet faszyzm. Już nawet nie wspomnę o braku wiary w globalne ocieplenie, sortowanie odpadków i „mowę nienawiści”. W tym ostatnim przypadku, werdykt wyda minister z pseudonimem nadanym przez SB. Lepiej więc nie prowokować losu. Po prostu, koniec świata.
Właśnie z powodu dużej ilości świątecznych dni, a także zapowiadanego we wszystkich mediach końca świata, nasza gazeta ukaże się dopiero 3 stycznia. To będzie czwartek, już po końcu świata, tyle, że w nowym 2013 roku.
                                                                                                                                    Jerzy Gasiul

foto: sxc.hu

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    zbycho52 - niezalogowany 2012-12-22 19:35:17

    Jednak jest koniec Fiata,jedna niby literka nic nie znaczy,ale w tym wypadku znaczy wiele.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Meszuga - niezalogowany 2012-12-21 12:19:31

    Mam bardzo podobne zdanie na poruszone tematy....

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do