
Felieton ukazał się w 695 wydaniu tygodnika Temat 12.12.2013
Narozrabiał nam Ksawery, oj narozrabiał. Przypomnę, bo kto by tam pamiętał pogodę sprzed tygodnia. Otóż takim imieniem ochrzczono (no może dokładniej - nadano imię) wietrzykowi, co nam przez trzy dni wiał od północnej strony. Najmocniej narozrabiał na jeziorze i w parku. I może nie warto byłoby się zajmować meteorologią, gdyby nie następstwa tylko pozornie niewiele znaczącego wydarzenia. Oprócz kilku przewróconych przyczep z planszami reklamowymi lub połamanych drzew, nic szczególnego się nie wydarzyło. Owszem, tam gdzie były śmieci jest teraz znacznie czyściej i na odwrót, gdzie było pozamiatane, teraz są zwały małych gałęzi i liści.
Wiatr obnażył niemoc energetyczną pewnej firmy, która z uporem zamiast kłaść kable w ziemi preferuje linie napowietrzne. Co ważne, robią to nie tylko na wsiach, gdzie domostwa są nieraz bardzo porozrzucane po polach, ale nawet na miejskich osiedlach – vide osiedle Leśne. A jak druty dyndają to nie dziwota, że nieraz przy byle „przewiewnej” pogodzie, który nie zdzierży to się zerwie. No ale tak ponoć musi być. Firma znana jest z solidności. Znaczy, regularnie co pół roku otrzymujemy plik rachunków. Rzecz jasna z określonymi sumami PLN wyliczonymi przez rzeczoną firmę na zasadach prognozy. Nie chodzi wszakże o pogodę meteo, ale zużycie. Kiedy jednak powiało nieco żwawiej niż zazwyczaj, w niektórych domach zrobiło się zupełnie ciemno, a na dodatek zimno. Są takie domy, w których (kiedy to piszę) od czterech dni kółko w liczniku nie wykonało ani jednego obrotu. Co ważne, firma tak bardzo konsekwentna w egzekwowaniu należności od swoich klientów, kiedy jest odwrotnie wystawia ich nomen omen do wiatru. Ogarnia ją wówczas niemoc godna producenta sznurka do snopowiązałek w okresie PRL-u. Klienci mogą pisać na Berdyczów – znaczy dzwonić, mejlować aż do zniechęcenia lub nerwowego wyczerpania. Kontakty są tak samo czułe na powiewy, jak linie napowietrzne - natychmiast się urywają. Według firmy z połkniętą literką w nazwie, była to klęska żywiołowa, więc nastąpiły określone trudności w dostawie i szlus. A tak w ogóle to komu się nie podoba, niech sobie kupi generator albo zainstaluje wiatrak.
A propos urządzeń. Na Zachodzie (chodzi o osiedle) kilkugodzinny brak energii zbiegł się z poważną operacją pod kryptonimem „Hydraulik”. Otóż spółdzielnia mieszkaniowa postanowiła wymienić wszystkim mieszkańcom tamtejszych bloków wodomierze. Wymienić na bardziej nowoczesne. Co prawda wszyscy lub prawie wszyscy mają już pomontowane w swoich łazienkach tego rodzaju urządzenia, ale one są ponoć już nienowoczesne i na dodatek sprytnie poukrywane pod kafelkami w łazienkach. Znaczy, po wejściu do łazienki praktycznie ich nie widać. I to jest błąd, który spółdzielnia postanowiła naprawić. Teraz przychodzi hydraulik, wywala stary wodomierz, a przy okazji kawał ściany - rzecz jasna z kafelkami - i na owej dziurze sprytnie montuje co najmniej cztery rury w poziomie.
Właśnie z tego powodu część mieszkańców zaczęła protestować. Z niezrozumiałych powodów nie życzą sobie (he, he oni mają jakieś życzenia?), aby ich łazienka zyskała dodatkową wentylację w postaci dużej dziury w ścianie. Należy się tylko dziwić. Przecież to radykalnie przyczynia się do przyśpieszenia cyrkulacji powietrza, a tym samym poprawi się bezpieczeństwo użytkowników łazienek. Z powodu czadu nie tylko na tym osiedlu zdarzały się omdlenia, a nawet zatrucia. Nie dość na tym. Instalacja (tak, to właściwe określenie) składająca się z czterech poziomych rur z licznymi kolankami, nypelkami, złączkami i dwoma licznikami z motylkowymi zaworkami, bardzo ładnie wpisuje się w łazienkowy wystrój. Całość tworzy jakże dzisiaj wzięty, nie tylko w artystycznych kręgach, postmodernistyczny dizajn powszechnie stosowany w loftach. Dlaczego dobrych wzorów nie wprowadzić w blokach? Na dodatek poziomo wkomponowane rury można uatrakcyjnić malując je olejnymi farbami artystycznymi, a nawet znacznie tańszą temperą (do nabycia w sklepach z przyborami szkolnymi), bo rury są z tworzywa więc farba łuszczyć się nie powinna. Rury mogą służyć jako suszarka, co ma duże znaczenie przy mieszkaniowej ciasnocie.
Zmowa milczenia o walorach poziomych wodomierzy sprawiła, że akcja „Hydraulik” napotkała na niezrozumiały opór ze strony mieszkańców Zachodu. Niechęć przybrała na sile wraz z przerwami w dostawie energii związanej i pojawieniem się od północnej strony porywistego wiatru nazwanego Ksawerym. A jeśli ktokolwiek powie, że już to widział w filmie „Alternatywy 4”, to się mocno myli. Tam taki numer wycięto tylko profesorowi Dąb-Rozwadowskiemu, a nie wszystkim lokatorom.
Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie