
Czytelnicy Tygodnika Temat czytali to już w czwartek, 26 lipca.
Temat. Co tydzień o tym, co ważne
Z wielkim zainteresowaniem i mam nadzieję ze zrozumieniem, choć ze mnie chudopachołek, przeczytałem wywiad jakiego burmistrz udzielił... swemu urzędnikowi. Wywiad ów zamieszczony został na stronie internetowej ratusza. Jest więc jak najbardziej oficjalny, a każde zdanie, a nawet i słowo - może nie tyle wypowiedziane, co raczej napisane - ma rangę tekstu z dziennika ustaw. Co ja napisałem, ba, nawet przecinek lub jego brak, może być powodem wywołania konfliktu o krajowym wymiarze. A jeśli dotyczyłoby to przykładowo pyłów zza wschodniej granicy, to nawet międzynarodowego. Całe szczęście o tym ostatnim przypadku mowy nie było, niemniej wagę dokumentu należy docenić i ja to doceniam. Naprawdę.
Po pierwsze doceniam trud osoby spisującej wypowiedziane (lub napisane) zdania przez zwierzchnika, choć nie podzielam ich formy. Pytania w tego rodzaju pisanym utworze są retoryczne, ponieważ pytający zna odpowiedzi. Ponadto w pytaniach wyraża swój stosunek do poruszanych kwestii, tym samym pytanie ma za zadanie jedynie uwypuklić treść odpowiedzi. Z punktu widzenia podwładnego jest to jak najbardziej właściwa forma. A poza tym to tak naprawdę nie o pytania chodzi, a oto, co ma szef do powiedzenia. I to jest bardzo słuszna koncepcja.
W pytaniu o największy sukces pierwszego półrocza, pada odpowiedź, że poprawa stanu środowiska. Oraz to, że zwyciężyliśmy jak to określono „bezapelacyjnie” w „kategorii nakładów finansowych na gospodarkę ściekową i ochronę powietrza”. I to jest prawda. Wydajemy znacznie więcej pieniędzy niż jakiekolwiek inne miasto w tym rejonie kraju. Dlaczego? Bo gdyby to środowisko było tak czyste, jak się nam wmawia, to w jakim celu „nieznany sprawca” używałby żrącej substancji do uzdatniania wody w kąpieliskach? A po co opracowano programy ochrony powietrza dla beznzoapirenu, a także PM10? Aby dobre było jeszcze lepsze? Po co wyrzucanie olbrzymich sum na coś, czego naprawiać nie trzeba?
„Ja wiem, że nie wszystkim się to podoba” - zauważa zwięźle burmistrz.
Łubu dubu, łubu dubu niech nam żyje prezes naszego klubu. Ciągle pracuje, wszystkiego dopilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki.
A co burmistrza najbardziej rozczarowało? „Na pewno jest nim zachowanie części nieprzychylnych nam środowisk, które niweczą nasze starania promocyjne i godzą w pozytywny wizerunek miasta.” I dalej: „Niestety na głupotę nie wymyślono jeszcze lekarstwa.”
I to jest niestety prawda. Kilka miesięcy telewizja publiczna bezskutecznie próbowała spotkać się z burmistrzem po to, aby ten zechciał sprecyzować, co miał na myśli, mówiąc w kablówce o „zagrożeniu ze strony Kaliningradu”. Co interesujące, burmistrz z dziennikarzem nie chciał rozmawiać, ale program poszedł w świat.
Podczas obchodów trzeciomajowych, księdzu głoszącemu kazanie, burmistrz zarzucił szerzenie nienawiści i mowy - jak to określił - „przepojonej homofobią”. Poszło w świat. Najnowszym dokonaniem z dziedziny „promocji” jest jego odezwa, w której przypomina szczecineckim lekarzom o ich obowiązkach w kontekście zdrowia nauczycieli, którzy uparli się, aby zrujnować budżet miasta, korzystając ze zdrowotnych urlopów, a także dzieci, które zbyt mocno polubiły indywidualny tok nauki. Poszło w świat.
„Głos Nauczycielski” pokpiwa sobie w artykule „Hardy Hardie” o wytoczonej przez burmistrza wojence nie tylko z lekarzami, nauczycielami i rodzicami. „ Jak żyję, czegoś takiego nie widziałem” - zapewnia prezes Okręgu Zachodniopomorskiego ZNP. Z kolei wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej przestrzega, że cyt. „dezawuowanie orzeczeń lekarskich, może rażąco naruszać dobro tej grupy zawodowej”.
To tylko przykłady „promocji” z ostatnich miesięcy.
Czasami aż oczy bolą patrzeć jak się przemęcza dla naszego klubu, prezes Ochódzki Ryszard, naszego klubu „Tęcza”.
„Najgorszym grzechem jest jednak sugerowanie się w ocenie miasta nie własnymi obserwacjami lub bezstronną oceną osób z zewnątrz, tylko sugestiami grupki mieszkańców chorych z nienawiści, którzy w myśl zasady „im gorzej, tym lepiej”, entuzjastycznie odbierają nasze najmniejsze potknięcia administracyjne, nie kryjąc nawet swej radości.”
Oj, niedobrze. Burmistrz kitel na komżę zamienił i o grzechach prawi. Aż strach zapytać, a co będzie, jeśli ktoś zasugeruje się sugestiami „grupki chorych z nienawiści”? A propos potknięć. Skoro żadnych „potknięć” nie ma, to jakie „potknięcia” autor miał na myśli? Burmistrz jako lekarz wie, że są pośród nas chorzy (jak sam stwierdza, że z nienawiści). Tylko dlaczego nic w tej sprawie nie robi?
Czasem aż oczy bolą patrzeć, jak się przemęcza dla naszego klubu, prezes naszego klubu „Tęcza”.
Jerzy Gasiul
PS. Cytaty pochodzą z filmu „Miś”
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wszystko zależy od tego, czy uda się sprywatyzować szpital, czy też nie
Proszę więcej.
Na szczęście te nieszczęście Szczecinka (obecny burmistrz) nie będzie kandydował na burmistrza ponownie.