
W piątek (30.08) w Galerii Zamek odbył się pierwszy, powakacyjny wernisaż malarski. Tym razem swoje prace prezentował świnoujski artysta malarz, Jan Bociąga. Głównym, choć nie jedynym, tematem liczącej 60 lat twórczości, jest morze. Swoje obrazy prezentuje w Szczecinku już po raz drugi. Po raz pierwszy mogliśmy zapoznać się z jego pracami w 2011 roku jeszcze w salach Muzeum Regionalnego.
Obrazy przedstawiają morze, które każdemu z nas kojarzy się z niepohamowanym, groźnym żywiołem. Jak sam zaznaczył w rozmowie z nami, takie właśnie morze, w mistrzowski sposób mógł uwiecznić jedynie rosyjski malarz Iwan Ajwazowski. Dla autora wystawy morze to także indywidualne odczucie przedstawione na pograniczu formy realistycznej z abstrakcją. Żywioł w jego dziełach jest wyciszony. Jest niemalże ulotną zjawą o różnej, ale zazwyczaj w mocno stonowanej kolorystyce, odzwierciedlające nastrój twórcy dzieła. Prezentowane prace zachęcają do kontemplacji koloru. Przedstawiony świat iluzji opowiada o wewnętrznych odczuciach.
Co warto podkreślić, jego twórczość od ostatniej prezentowanej w Szczecinku wystawie, uległa pewnej metamorfozie. Niegdysiejszy obraz morza, w postaci subtelnych, odbijających się w wodzie promieni słonecznych, tajemniczej aurze o wschodzie czy zachodzie słońca ujętych w nierealistycznych, rozpływających się kształtach, przeszedł na formy zgeometryzowane.
- Prezentuję trochę obrazów, które tam były (mowa o poprzedniej wystawie). Zawsze tak robię, aby zachować pewien ciąg
– mówi artysta.
- Pokazując dzisiaj przykładowo 20 obrazów, dobrze jest pokazać pięć starych. Pokazuję to, od czego zaczynałem.
Skąd zgeometryzowane formy? -
To jest ciężko wytłumaczyć. Jak kiedyś A. Bereziański powiedział, że się wszystko zaczyna od białego płótna. Zaczynam od takiej karty. Mam pomysł. Mam ideę. Ale nigdy do końca nie wiem, co powstanie. Bo mnie nigdy to nie interesowało. Uprawiam- oprócz tego- mozaikę i sgraffito, itd. Jak to mówił Chagall, jego zawsze interesował projekt. Wykonaniem zajmowali się już inni malarze. Jak bym wcześniej zaplanował i wiedział co, gdzie i jak, to byłoby nieciekawe. Dlaczego geometria? Nie mogę tego wytłumaczyć. Tak mi po prostu ładnie pada światło. To są też kompozycje morskie. Chodzi mi o to, aby te formy też się przenikały. Kolor też jest kompletna abstrakcją – można zrobić morze na czerwono, a mimo wszystko czuje się morską kompozycję. Nie oznacza to, że aby pokazać morze należy malować fale. Jestem od tego daleko. Nie jestem Ajwazowskim.
Dlaczego na obrazach jest namalowana rama, która kojarzy się raczej z ikonami?
- Powiem szczerze, można to nazwać trochę manierą (śmiech). Lubię zamykać obraz. Zamyka się i przez to kolory, one jakby nie wychodzą, zamykają się na płótnie. Zamknięcie jest bardzo delikatne.
Jan Bociąga ma za sobą kilkadziesiąt wystaw nie tylko krajowych. Jego prace znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego w Szczecinie, galeriach francuskich a także prywatnych w tym m.in. w Niemczech, Szwecji, Norwegii, Danii Szwajcarii, Holandii i USA.
Jak określił to autor wystawy, wpływ na jego twórczość ma nie tylko morze. – Mieszkam na styku kultury szwedzkiej, duńskiej, polskiej i niemieckiej – mówił autor. - To wszystko ma wpływ na to, co robię. Morze jest tematem i trudnym, i łatwym. Może dlatego, że jest to nic innego, jak abstrakcja. Rysunek ucieka, gdzieś tam się kończy. Przewodnią myśl stanowi kolor i geometria. Widać do na moich obrazach. Lubię, aby obraz zamknąć w jakichś ramach. Nie może tak być, że maluję z lewej, a kończę na prawej stronie. Mówiąc fachowo, obraz ma być skomponowany. Artysta, który musi tłumaczyć, co tam jest – przepadł. Lepiej już nic nie mówić. Dlatego obrazy należy oglądać.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie