Reklama

Istotna dziedzina życia człowieka

05/02/2010 09:36

wywiad ukazał się w Temacie nr 507



Anna Fieducik, Panorama. To nie pseudonim artystyczny czy ksywka dla znajomych. Każdy, kto oglądał w telewizyjnej dwójce program informacyjny, dobrze wie, że ciekawe informacje kulturalne przekazuje tylko jedna reporterka. Pochodzi spod Szczecinka, szkołę średnią kończyła w Szczecinku, a dziennikarstwem pasjonuje się już od podstawówki. O swoich dziennikarskiej pasji i planach na przyszłość zgodziła się porozmawiać w przerwie nagrywania reportażu w Warszawie.
 
Jak się zaczęła twoja przygoda z dziennikarstwem?
- Wszystko zaczęło się od redakcji gazetki „Szkolny Donosiciel” w Szkole Podstawowej w Lotyniu. Jej opiekunem był (zresztą nadal jest) pan Andrzej Miłoszewicz - nauczyciel języka polskiego. Ta gazeta to fenomen edukacyjny. I nie jest to tylko moje zdanie. Pan Andrzej zaszczepił w nas wiarę w to, że naprawdę dużo od nas zależy, że bierzemy udział w czymś niezwykle ważnym, że nie wszystko to, co najważniejsze dzieje się w mieście. Członkinią redakcji zostałam już w czwartej klasie. Dwa lata później zostałam jej redaktorką naczelną. Wyjazdy na targi książki, premiery filmów, wyprawy do Krakowa czy na Cypr - wszystko to działo się za sprawą „Donosiciela”. Przeprowadzaliśmy rozmowy z niezwykłymi ludźmi – Janem Nowakiem – Jeziorańskim, Krystyną Zachwatowicz, Andrzejem Wajdą czy ks. Janem Twardowskim. Wielokrotnie zdobywaliśmy pierwsze miejsca w ogólnopolskich konkursach na najlepszą gazetę szkolną. To było coś niesamowitego! I to wtedy zrozumiałam, że chcę zostać dziennikarką. Po skończeniu podstawówki zdałam do Liceum im. Księżnej Elżbiety. Tam założyłam własną gazetę, nazywała się „Loela”.

Jak wspominasz ten czas?
         - Pozytywnie i z sentymentem. Dla mnie praca w gazecie szkolnej, czy to w podstawówce, czy to w liceum, było całym moim życiem. Nauka zawsze była na drugim miejscu. W liceum dość aktywnie działałam także w samorządzie uczniowskim. Uwielbiałam, gdy coś się działo, gdy coś organizowaliśmy. W przeciwnym razie byłam po prostu głęboko nieszczęśliwa, wręcz chora. Myślę, że właśnie wtedy ukształtował się mój charakter, umiejętność wykonywania wielu zadań naraz. To dodawało mi skrzydeł. Teraz też mam wiele rzeczy na głowie, które trzeba robić jednocześnie. To bardzo nakręca człowieka. A wracając do czasów szkolnych. Muszę przyznać, że miałam niezwykłe szczęście spotykania na swojej drodze wspaniałych nauczycieli, a to bardzo ważne dla młodego człowieka. Obok pana Andrzeja Miłoszewicza, była to pani profesor Halina Świrska–Dorska. Jej lekcje języka polskiego, a właściwie życia, zapamiętam na zawsze.

Potem wybrałaś studia w Warszawie? Dlaczego tam? I jak trafiłaś do TVP?
- Zdałam na wymarzone studia dziennikarskie na UW i już po pierwszym roku, w wakacje, dostałam się na praktyki do TVP Kultura. W TVP Kultura spędziłam rok. Można powiedzieć, że miałam tam do czynienia z kulturą przez duże „K”. Enklawa kanału tematycznego jednak nie do końca mi odpowiadała. Ale to tam stwierdziłam, że kultura jest właśnie ta dziedziną, którą bardzo chcę się zajmować. Napisałam więc list motywacyjny  z prośbą o przyjęcie mnie do „Panoramy” i ówczesny szef zgodził się na to. I tak, pracuję tam już czwarty rok. Jestem najmłodszą reporterką w „Panoramie”. A dlaczego studia dziennikarskie w Warszawie? Właśnie ten kierunek wymarzyłam sobie jeszcze w szkole podstawowej. A jedyne magisterskie studia dziennikarskie i to najbardziej prestiżowe, były na Uniwersytecie Warszawskim. Wiedziałam też, że jest to miasto, gdzie dzieją się ważne rzeczy, gdzie są największe możliwości. Wiele osób mi odradzało. Dziennikarstwo? Wiele się tam nie nauczysz! Ale ja miałam wrażenie,  że jeżeli nie pójdę na te studia, to będę miała poczucie, ze coś mnie omija. Coś istotnego, coś ważnego. Po pierwszym roku dziennikarstwa stwierdziłam jednak, że dziennikarstwo to za mało. Rozpoczęłam studia równoległe – kulturoznawstwo w Instytucie Kultury Polskiej, także na UW. Połączenie tych dwóch kierunków i pracy nie było łatwe. Ale w końcu to były moje wybory, więc nie mogłam się skarżyć. Cierpieli przez to moi najbliżsi,  bo miałam niewiele wolnego czasu. Cieszę się, że studia już są za mną. Na jednym kierunku jestem już panią magister.
 
Porozmawiajmy teraz o Twoim dziennikarstwie. Jakie do tej pory ciekawe tematy zrealizowałaś?
- Zajmuję się kulturą. Uważam, że to taka dziedzina życia człowieka, która jest niezwykle  istotna i jakże różna od brutalnej polityki. Ludzie kultury są niezwykli. Od nich można dowiedzieć się czegoś o życiu, to niezwykle uszlachetnia człowieka. A dzięki pracy w „Panoramie” spotkałam i poznałam wiele osób, które bardzo cenię: Magdalenę Abakanowicz, Wiesława Myśliwskigo, Krzysztofa Pendereckiego, Wojciecha Fangora… Mogłabym wymieniać i wymieniać. Oczywiście program informacyjny rządzi się swoimi prawami, więc każdy z reporterów powinien umieć zrobić każdy (no, prawie każdy) temat. Ale gdy tylko mogę i mam akceptację wydawcy, to wybieram te związane z kulturą.  

Jak wgląda twój dzień pracy w redakcji?
  - W związku z tym, że Panorama jest dość późno, bo o 22.45, na porannym kolegium redakcyjnym spotykamy się o 11. To wtedy zapadają decyzję dotyczące tego, kto zajmuje się jakim tematem. Zdarza się, że z pracy wychodzimy nawet o 22.  

Chyba cierpi na tym życie prywatne?
- Cóż, pogodzenie życia prywatnego z tą pracą jest nie lada wyczynem. Dlatego tak wiele osób w tym zawodzie to osoby samotne.

Jak wygląda specyfika pracy w telewizji publicznej?

- Trzeba być przygotowanym i uodpornionym (ale to przychodzi z czasem) na ciągłe zmiany. Ktoś odchodzi, ktoś przychodzi. To trochę boli, bo siłą rzeczy przywiązujemy się i oswajamy z ludźmi. A my w „Panoramie” spędzamy ze sobą naprawdę dużo czasu. Śmiejemy się nawet, że jesteśmy jak jedna wielka rodzina, więc żadne tajemnice nie wchodzą w grę.

Nie miałaś stresu, gdy pierwszy raz trafiłaś przed kamerę?
 - Oczywiście, że miałam. Do dziś mam. Największy stres jest chyba przy wejściu na żywo - tzw. lajfie. Pierwszego lajfa w życiu miałam dwa lata temu, 1 listopada 2008. Miałam w kilku zdaniach zrelacjonować to, co dzieje się na Powązkach. To największe wyzwanie dla dziennikarza -  nagle trzeba się wyłączyć ze świata zewnętrznego i bardzo mocno skupić. Jesteś tylko ty, kamera i widz. Na kilka sekund przed wejściem w głowie pojawia się pustka. Wydaje ci się, że nie wydusisz z siebie ani zdania. Ale po chwili wszystko wraca do normy...

O czym myślisz, gdy widzisz swój materiał w telewizji?
  - Różnie to bywa. Czasami myślę: o jejku, ale strzeliłam banał! Innym razem: kurczę, ale miałam fatalną fryzurę! Innym razem: o, tu widać było nerwy. Prawie zawsze jest tak, że chciałabym coś poprawić. Bo jest wiele elementów, które muszą się tu zgrać – merytoryczne przygotowanie materiału, płynne, czyste i przekonujące przeczytanie go, no i wreszcie wygląd dziennikarza.

Ilu ludzi ogląda ciebie w TV?
  - Nie wiem dokładnie, różnie to bywa w różnych okresach. Według ostatnich badań, oglądalność „Panoramy” to około 2 milionów widzów. 

A jak jest z twoją popularnością? Widziałem, że masz swoich wielbicieli?
- Zawsze jest to bardzo miłe, gdy ktoś mówi czy pisze, że ogląda program ze względu na ciebie, bo na przykład w żadnym innym programie informacyjnym nie ma materiałów poświęconych wydarzeniom kulturalnym. Ale to też bardzo zobowiązuje.

Czy masz dziennikarskich guru?
- Od lat wzorem dla mnie jest Grażyna Torbicka. Uwielbiam jej wywiady, programy, jej klasę, elegancję, wiedzę. To niekwestionowany autorytet.

Skąd czerpiesz wiedzę, pomysły na materiały?
- Każdy dziennikarz musi mieć swoje źródła informacji. To podstawa w tym zawodzie. Ja mam sporo zaprzyjaźnionych galerii, teatrów, osób związanych z filmem czy sztuką. To oni informują mnie o jakichś ciekawych wydarzeniach. No, ale też czytam gazety, rozmawiam z ludźmi, szperam w internecie... Staram się też na bieżąco oglądać nowości kinowe, teatralne, czytać nowo wydane książki...

Co byś chciała przekazać osobom, które chciałyby również związać swoją karierę z dziennikarstwem?
 - To bardzo ciekawa praca. Choć nie jest dla każdego. Gdy jednak decydujemy się na bycie dziennikarzem, trzeba pamiętać, że studia dziennikarskie tak naprawdę mało się przydają w tym zawodzie. Może sprawiają, że człowiek staje się bardziej elokwentny, przedsiębiorczy, otwarty na kontakty, ale nie dają żadnej fachowej wiedzy. Najlepiej jest specjalizować się w jakiejś dziedzinie, skończyć jakiś konkretny kierunek - prawo, ekonomię czy historię sztuki. To sprawia, że w tej jednej dziedzinie jesteśmy po prostu lepsi niż inni. Warto też dużo czytać (i to nie tylko gazet), chodzić do kina, interesować się tym, co dzieje się w Polsce i na świecie. Dziennikarz bowiem musi być świetnie poinformowany.
                                                         
Igor Siebert


wywiad ukazał się w Temacie nr 507

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    trolek - niezalogowany 2010-02-07 13:59:59

    Jak widać rozwija on od wielu lat pasję dzienikarską dzieciach. Organizuje fundusze na wycieczki dla biedniejszych dzieci. Dzięki niemu dzieci poznają świat i może niejedno zaczyna mieć marzenia jak Anna Fieducik. Brawo, jestem pełen uznania dla tak wspaniałego pedagoga, któremu się jeszcze chce.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do