Reklama

Ireneusz Dudek: Jestem spokojnym człowiekiem

17/09/2009 09:10

Temat nr 497


W minioną niedzielę z inicjatywy Samorządowej Agencji Promocji i Kultury odbył się koncert wieńczący tegoroczne wakacje. Gwiazdami wieczoru byli Shakin’ Dudi oraz Ewelina Flinta. Chętnych do uczestniczenia w ostatnim letnim występie znanych wykonawców, rzecz jasna, nie brakowało. Starsi uczestnicy koncertu wyjątkowo entuzjastycznie odebrali żywiołowy koncert Irka Dudka. Niezapomnianą „Ziutę” wraz z Dudim śpiewali chyba wszyscy. Jak ów lider liczącego już ćwierć wieku zespołu podsumowuje lata spędzone na scenie?

W tym roku mija 25 lat odkąd zagrał Pan swój pierwszy utwór. Czy wówczas, na początku kariery przewidywał Pan, że zespół przetrwa tak długą próbę czasu?
  - To ciekawe. Bluesa gram na co dzień już od 40 lat. Rock’n’roll daje mi z kolei zupełnie inną energię. Lubię się w ten sposób pobawić. W ubiegłym roku wydaliśmy z zespołem płytę i nagraliśmy parę koncertów. I choć stacje radiowe nas nie grają, okazało się, że i starsi, i młodsi fani nas znają. To niesamowite! Jest to dowód, że ludzie dobrze się bawią przy naszej muzyce. Dlatego wciąż gramy. Jednak gramy mało. Po prostu chcemy być ludźmi zawsze świeżymi.

Boicie się komercji? Nadmiernej popularności, prowadzącej do spowszednienia?
  - Boimy się takiego bezpiecznego odkrywania muzyki. My tworzymy na scenie. Oczywiście, w trakcie koncertów pojawiają się nasze znane utwory. Każdy nasz występ opiera się o te najbardziej popularne kompozycje. Ale każdy utwór zawsze grany jest inaczej. Lubimy czasem prowokować ludzi. To, co się wydarzy podczas koncertu, często zależy od panującego nastroju. Czasami nie można przewidzieć, co się stanie. Osobiście lubię grać w ten sposób. Mogę dać swoim utworom dużo dowolności. No i ważne jest także to, że nie gramy często. Jeśli gralibyśmy dużo koncertów, utrwaliłby się jakiś niepożądany schemat występów, a ja ze schematami walczę.

Stąd się wziął manifest zespołu przeciwko graniu u z playbacku?
   - Tak. Uważam, że już teraz trzeba ludzi uwrażliwiać na to zjawisko. Niedługo się okaże, że będzie się szło na koncert symfoniczny i tam też playback! To idiotyzm jakiś, nonsens. Ludzie muszą wiedzieć, że są oszukiwani, że mają do czynienia z oszustami. A to jest zaledwie pół fałszu: druga połowa tkwi w tym, w jaki sposób się nagrywa płytę. Muzycy wchodzą do studia i nagrywają. Potem jednak komputer przez długie godziny czyści ich niedoskonałości, aż w końcu wyjdzie idealny produkt finalny. Kiedy przychodzi moment odtworzenia utworów przed ludźmi na żywo, ci sami muzycy, którzy wykorzystali podczas nagrań komputer, niekoniecznie potem potrafią to samo zagrać i zaśpiewać.

 Czy to znaczy, że jesteście przeciwko muzyce komputerowej i muzyce elektronicznej jako takiej w ogóle?
  - Nie do końca. Muzyka elektroniczna czy komputerowa sama w sobie jest czymś zupełnie innym. Ma swoich miłośników. My jesteśmy przeciwni oszustwie polegającym na wejściu do studia, nagraniu płyty w pocie czoła i wyczyszczeniu tego, co nieidealne - a potem odtwarzaniu tych wyczyszczonych utworów publiczności i robieniu z siebie nie wiadomo kogo.

Na scenie jesteście szaleni, bawicie się, tworzycie. A prywatnie? Pana życie przypomina zabawę podczas koncertu?
- Wbrew pozorom, jestem poukładanym, spokojnym człowiekiem. Z zasadami. I im jestem starszy, tym jestem bardziej konserwatywny. Wierzę w stare zasady, które przetrwały wieki.
Wszystko na bazie dziesięciu przykazań. Tak jak przystoi poważnym ludziom.

Rozmawiała:
Magdalena Szkudlarek

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do