
Takich tłumów w niedzielne popołudnie, na placu przed kościołem pw. św. Rozalii w tym roku jeszcze nie widziano. Wszystko z powodu parafialnego odpustu połączonego z Rozaliadą, czyli miejscowym festynem rodzinnym. Zabawa zaczęła się po uroczystej sumie odpustowej. Przed frontonem kościoła ustawiona została scena, a wzdłuż głównej alei stragany oferujące różnego rodzaju jedzenie i wypieki domowej roboty. Jak zapowiadali organizatorzy, a słowa dotrzymali, jadło było wyśmienite. A że ludzi było całkiem sporo, a pora obiadowa, więc już po godzinie niektórych potraw zaczynało brakować. Była więc kiełbaska i mięso z grilla, grochówka, bigos, zupa gulaszowa, pierogi, całe mnóstwo domowych wypieków, a dla spragnionych napoje.
Przy i na scenie bawili się głównie najmłodsi uczestnicy Rozaliady. Jako pierwszy wystąpił zespół Tristars, a po nim schola parafialna. Dzieci miały do swojej dyspozycji ustawiony w ogrodzie dmuchany zamek. Można było zagrać w kulki i kręgle, a także skorzystać z trampoliny i strzelnicy, na której nad bezpieczeństwem użytkowników czuwali członkowie Bractwa Kurkowego. Były nawet przejażdżki na kucykach. Niestrachliwym strażacy oferowali jazdę w górę w koszu strażackiego podnośnika ustawionego na parkingu przy ul. Kościuszki.
Zabawy najmłodszym organizowali także harcerze z drużyny Dementia i Pangea.
Podczas całego festynu można było kupować w cenie 10 zł tzw. „cegiełki remontowe”. Na zakończenie festynu odbyło się losowanie szczęśliwych numerów. Główną nagrodą loterii były pralka, zmywarka i telewizor. Z ważnych osobistości, oprócz proboszczów z innych szczecineckich parafii, udział w festynie wziął również burmistrz Jerzy Hardie-Douglas.
- Festyn organizuję po raz pierwszy w życiu – przyznał się nam proboszcz kościoła pw. św. Rozalii z Palermo ks. Marek Mackiw. - Pozdrawiam czytelników „Tematu”. Każdy taki festyn ma na celu przede wszystkim integrację parafian. W większości się nie znamy, albo tylko z widzenia, natomiast taki festyn rodzinny właśnie służy temu, aby się ze sobą spotkać, porozmawiać i poznać. Jest przy tym okazja, aby coś skosztować, a dzieci mogą się zabawić. To taka rodzinno-imieninowa uroczystość Kościoła. Drugim celem jest to, żeby zdobyć fundusze na remont naszego kościoła. Mamy dosyć pokaźną inwestycję, a jest nią wymiana przegniłych już okien nad prezbiterium. Oprócz tego musimy jeszcze dokończyć kościół, bo... on przecież nie jest dokończony. Jest jeszcze dużo do zrobienia, w tym dom parafialny. Mamy tam duże zaległości.
- W tej parafii jestem od niedawna – od października ubiegłego roku. Dla mnie wszystko jest jeszcze nowością. Jeśli chodzi o organizację Rozaliady, cieszę się, że ludzie mnie do tego dopingowali. Muszę za to bardzo podziękować wszystkim tym, którzy bardzo zaangażowali w jej przygotowanie. Parafianie są bardzo otwarci, serdeczni i szczerzy jeśli chodzi o współpracę z księżmi – ocenia nasz rozmówca. – Przez ten czas trochę ich poznałem. Jest wielka życzliwość i dobroć. Zapraszam do naszej wspólnoty. Jest co zwiedzać. Zapraszam – choćby do muzeum czy na chwilę refleksji na Drogę Krzyżową. (jg)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie