
Smutną tradycją stało się już, że przed świętami wielkanocnymi odwiedzają nas różnego rodzaju naciągacze i oszuści. A to zapuka do drzwi „organista”, który w imieniu proboszcza próbuje nam wcisnąć święconą w Rzymie bazię, a to „kominiarz”, który ma do zaoferowania, a jakże… najnowszy kalendarz na 2009 rok.
Ostatnio na osiedlach, m.in. Zachodzie pojawili się fałszywi gazownicy. Sprawa jest poważna, bo ludzie dają się nabrać na śmierdzący gaz. O co idzie? Ano o to, że domniemany pracownik Zakładu Gazowniczego „stwierdza” w domu, że albo kuchenkę mamy do kitu, albo palnik, albo ulatnia się gaz. I przekonuje osłupiałego domownika, że skorodowane urządzenia należy jak najszybciej wymienić. Niektórzy się już zgodzili na taki mały remont. I żałują, bo przepłacili co najmniej dwukrotnie. Do tego nie ma gwarancji, że lewy gazownik założy nam urządzenia takie jak należy.
W Zakładzie Gazowniczym przy ulicy Polnej nic na temat tych osobników nie wiedzą. Podobnie jak o całej akcji wymiany „zużytych” części instalacji, kuchenek gazowych czy też piecyków. – Nie prowadzimy żadnej akcji – przekonują gazownicy i radzą, by ludzie sprawdzili dokumenty „gazownika”, a o jego odwiedzinach natychmiast powiadomili Biuro Obsługi Klienta. Policji też nie zaszkodzi zaalarmować. (sw)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie