„Here I am”, czyli Gawliński na szczecineckiej scenie

W sobotę, 27 października w wypełnionej po brzegi sali kina „Wolność” odbył się koncert jednej z legend polskiego rocka – Roberta Gawlińskiego. Prawdą jest, że dobra muzyka łączy pokolenia. Można się było o tym przekonać podczas koncertu, gdzie przedział wiekowy wśród publiczności rozciągał się od kilkuletnich mieszkańców aż do starszych koncertowych wyjadaczy. To właśnie pokazuje, jak wspaniałym "zjawiskiem" na polskiej scenie jest ten zespół wraz ze swoim liderem.
Robert Gawliński swoją przygodę z muzyką rozpoczął już w wieku kilku lat. W wieku 17 lat dołączył do zespołu Gniew, gdzie na dobre zaprzyjaźnił się z mocniejszym, rockowym graniem. Później przyszedł czas na zespół Nieustraszeni Pogromcy Wampirów. Jednak prawdziwy przełom w jego karierze nastąpił po występach z zespołem Madame, które miały miejsce blisko 30 lat temu. Po przygodach w zespole Madame, Made In Poland, The Didet Bidet czy Opera Robert Gawliński postanawia założyć własny zespół – tak narodziły się Wilki, które przetrwały do 1995 roku, mając na koncie 3 płyty. Od tego czasu artysta rozpoczął swoją karierę solową.
Podczas sobotniego wieczoru Gawiński dał niesamowity, ponad godzinny koncert. Licznie zgromadzeni fani zostali zaproszeni do odbycia emocjonującej muzycznej podróży przez ostatnie trzy dekady, bawiąc się przy klasykach wśród utworów zespołu, jak i zupełnie nowych kawałkach Gawlińskiego. W wypełnionej po brzegi sali przez cały wieczór rozbrzmiewały nuty najbardziej znanych utworów, m.in. znana wszystkim doskonale „Urke”, „Eli Lama Sabachtani”, „Trzy noce z deszczem”, „Here I am” czy „Ja ogień ty woda”. Oczywiście nie mogło obyć się bez bisów – artyści dwukrotnie zostali wywołani na scenę gromkimi brawami publiczności, a cały koncert szczecinecczanie podsumowali owacjami na stojąco. Ten sobotni wieczór z pewnością na długo zapadnie w pamięci wszystkim fanom, którzy wyśmienicie bawili się przy nutach dobrego polskiego rocka.(mg)