Gawrony paskudzą i mają się przenieść

Próby uwolnienia szczecineckiego parku i niektórych ulic od uciążliwych gawronów, póki co, okazują się nieskuteczne. Mimo wielu zabiegów, ptaki wciąż mają się dobrze, a przy tym zanieczyszczają odchodami chodniki i budynki. Niedługo problem ten ma zostać definitywnie rozwiązany. Kto tym razem okaże się górą? I czy wdrażane działania nie przyczynią się do rozmnożenia w mieście owadów?

Gawrony szczególnie upodobały sobie teren nad jeziorem, tuż przy muszli koncertowej. To właśnie tam bytują i często uprzykrzają życie mieszkańcom domów sąsiadujących z kościołem mariackim oraz pracownikom I LO im. Księżnej Elżbiety. Ci ostatni, mając już dosyć skrzydlatych sąsiadów, dwa lata temu wpadli na pomysł, aby odstraszyć ptaki za pomocą dźwięku odgłosów drapieżników. Na gmachu liceum pojawił się nadajnik emitujący głosy puszczyka czy myszołowa. Niestety koncepcja okazała się nietrafiona. Ptaki dość szybko zorientowały się, że zagrożenie jest tylko wirtualne i przyzwyczajone do dźwięku radia, znów zaczęły wić gniazda. 

Sygnały, że gawrony „paskudzą” chodniki, alejki i ławki od dawna docierają do Urzędu Miasta. - Problem istnieje – przyznaje Wojciech Smolarski, kierownik Referatu Ochrony Środowiska UM w Szczecinku. - Ponieważ gawrony są pod ścisłą ochroną wystąpiliśmy do RDOŚ z wnioskiem o udzielenie zezwolenia na zniszczenie gniazd oraz płoszenie ptaków. Takie zezwolenie otrzymaliśmy. Jest ono ważne do 2018 roku. 

- W tym roku podjęliśmy już próbę strącania gniazd przy kościele mariackim – dodaje nasz rozmówca. - Musieliśmy jednak przerwać nasze prace.  Nadzorujący przedsięwzięcie ornitolog stwierdził, że ptaki przystąpiły do lęgu i zdążyły złożyć jaja, więc niezwłocznie należało odstąpić od prowadzenia dalszych działań.

Jak powiedział „Tematowi” Wojciech Smolarski, usuwanie gniazd rozpocznie się na nowo jesienią. Aby uniemożliwić ptakom ponowne zakładanie siedlisk, drzewa, na których bytują gawrony, mają zostać osłonięte specjalną siatką. Gdyby i to nie przyniosło skutku, pracownicy urzędu planują przyciąć korony drzew.

- Jeśli już, to przycinka będzie nieznaczna. Przytniemy najwyżej 2, 3 metry – tak, by ptaki nie chciały już budować nowych gniazd w starym miejscu, tylko poszukały sobie nowego domu – zaznacza kierownik.

Działania, mające doprowadzić do przesiedlenia ptaków, obejmować będą teren sąsiadujący z liceum, muszlą koncertową, kościołem mariackim, a także z ul. Grudziądzką (przy przedszkolu) oraz z ul. 1 Maja (przy internacie). Jak zapewnia nasz rozmówca, ekolodzy bądź miłośnicy sympatycznych, choć uciążliwych gawronów, nie mają powodów do zmartwień: wszystkie, podjęte przez urzędników kroki będą skoordynowane i przemyślane. 

Zdaniem Wojciecha Smolarskiego, próby przesiedlenia ptaków są konieczne nie tylko ze względu na ptasie odchody. - Ławki czy alejki parkowe i tak są na bieżąco sprzątane przez PGK, ale gawrony są mocno hałasującym gatunkiem, a z tym tak łatwo już sobie nie poradzimy – mówi kierownik. I dodaje: 

- Nasze działania nie maja na celu "wysiedlenia" gawrona z miasta, ale jedynie zmianę siedliska na mniej uciążliwe. Mogą się swobodnie przemieścić wgłąb parku, gdzie warunki mają podobne. Centrum miasta jest dla ptaków dobre przede wszystkim z dwóch powodów. Po pierwsze nie ma zagrożenia ze strony drapieżników. Po drugie jest bardzo blisko do "stołówki". Oblegane są szczególnie śmietniki, wysypisko odpadów w byłej Trzesiece, a jak tu zabraknie, to można swobodnie udać się na pobliskie pola uprawne czy łąki. 

- Tym samym nie obawiałbym się zbytnio nadmiaru owadów – podkreśla nasz rozmówca, zapytany o to, czy przeprowadzka gawronów nie przyczynni się do rozmnożenia komarów czy innych insektów. - Gawron żeruje na ziemi i larwy owadów są jednym z kilku składników jego diety. My nie chcemy pozbyć się tego ptaka z miasta, a jedynie sprowokować go do przeniesienia gniazd w miej uciążliwe miejsca. Chcemy wypracować kompromis, aby nam się poprawiło, a gawron przy tym nie ucierpiał.(red)