
W Szczecinku nie brakuje miejsc, w których przebywające na drzewach gawrony czy kawki, są szczególnie uciążliwe dla mieszkańców. Jednym z takich miejsc jest bez wątpienia teren przy muszli koncertowej i budynku szkoły I Liceum Ogólnokształcącego im. Ks. Elżbiety. To właśnie tam od kilku dni można spotkać sokolnika, Rafała Lachowskiego. Towarzyszą mu dwa ptaki jastrzębiowate - Jastrzębie Harrisa nazywane też "myszołowcami towarzyskimi" oraz sokół.
Walka miasta z uciążliwym ptactwem, trwa długie lata. Ptaki, których odchody trafiały na chodnik czy zaparkowane samochody, nie zamierzały dać za wygraną.
Gawrony szczególnie upodobały sobie teren nad jeziorem, tuż przy muszli koncertowej. To właśnie tam bytują i często uprzykrzają życie mieszkańcom domów sąsiadujących z kościołem mariackim oraz pracownikom I LO im. Księżnej Elżbiety. Ci ostatni, mając już dosyć skrzydlatych sąsiadów, w 2012 roku wpadli na pomysł, aby… odstraszyć ptaki za pomocą dźwięku odgłosów drapieżników. Na gmachu liceum pojawił się wówczas nadajnik emitujący głosy puszczyka czy myszołowa. Niestety, koncepcja okazała się nietrafiona. Ptaki dość szybko zorientowały się, że zagrożenie jest tylko wirtualne i przyzwyczajone do dźwięku radia, znów zaczęły wić gniazda. Nie pomagała również likwidacja ptasich gniazd i przycinania koron drzew w taki sposób, by żadne nowe gniazda nie mogły się tam już pojawić.
Sygnały, że gawrony „paskudzą” chodniki, alejki i ławki od dawna docierały do Urzędu Miasta. Mimo prób uporania się z "ptasim" problemem, nic z tego nie wynikało. A gawrony i kawki, żyły sobie na drzewach w najlepsze.
- Na chodniku obok muszli koncertowej i ogólniaka znajdują się ogromne ilości ptasich odchodów. Nie da się tamtędy przejść! Idziemy z dzieckiem wśród ogromnego, wydobywającego się fetoru - informował nas przed dwoma laty Czytelnik.
W końcu miasto postanowiło pójść o krok dalej i wynająć profesjonalistę - sokolnika. Do Szczecinka na zlecenie Urzędu Miasta kilka dni temu trafił Rafał Lachowski spod Lęborka. Trzy ptaki będą płoszyć gawrony z terenu przy muszli koncertowej. Ptaki są “ustawione” na konkretne pory dnia: jeden na rano, drugi na południe i trzeci - na popołudnie.
- Jest to taka mało inwazyjna metoda płoszenia ptactwa i bardzo skuteczna. Opieramy się na naturalnym lęku przed drapieżnikiem. Taki strach odpędza tutaj akurat gawrony, które kolonizowały się, zakładały gniazda. Usługę zaczęliśmy od zrzucenia gniazd (usługę wykonał UM), następnie my, jako firma sokolnicza, zaczęliśmy starać się o to, żeby gawrony sobie “wybiły z głowy” to miejsce, żeby nie chciały tych gniazd odbudowywać. Z doświadczenia wiem, że gdyby im nie przeszkadzać w tym czasie, to bardzo szybko - myślę, że w przeciągu jednego bądź dwóch dni powstałyby nowe koszyki na drzewach
- powiedział Tematowi Rafał Lachowski.
Kiedy tylko zauważone zostaną zgrupowania ptactwa gawronów czy kawek, wypuszczane są drapieżniki. Te latając, już samą swoją obecnością, odstraszają inne ptaki, pokazując im że jest to mało atrakcyjne miejsce do zamieszkania.
Sokolnik pilnuje terenu od świtu do zmierzchu. Rafał Lachowski w Szczecinku będzie przez dwa miesiące.
Patryk Witczuk
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ciekawe, jeszcze tylko te ptaki pozostały w tym mieście ,z moich obserwacji wynika ze jest bardzo mało ptaków śpiewających ciekawe dlaczego?
Uciążliwe dla kogo? Urzędników? Naruszyły powagę urzędu? Kogoś porąbało.
Skoro tak Ci zależy na gawronach zależy to postaraj się aby były tam gdzie mieszkasz a innym daj pożyć od nich i posłuchaj, poczytaj co inni ludzie maja do powiedzenia na ten temat. To dotyczy także ogromnych ilości gołębi i duraków dokarmiających gołębie. A one się bardzo przywiązują do miejsc gdzie mają pożywienie. Brak naturalnego wroga i ciągłe dokarmianie spowodował, że populacja tych ptaków bardzo szybko się rozrosła. Ich odchody zawierają bardzo wiele szkodliwych grzybów i bakterii, które wywołują groźne choroby. Nie mówię, żeby zniknęły w 100 %, ale radykalne zmniejszenie ich populacji powinno jak najszybciej nastąpić.
Ciekawe jak daleko się przeniosą ?
Jak mi jakiś ptak zapaskudzi samochód to jadę na myjnię. Właściciele zazwyczaj sprzątają po swoich pupilach. Jednak u nas urzędnikom bardzo trudno umyć ławki (mają od tego ludzi) i alejki w parku. To ich po prostu przerasta, są przecież stworzeni do wyższych celów.
Rakotwórczy syf z krono likwidować a nie ptasie mleczko!
Nareszcie. Te ptaki są uciążliwe nie tylko dla spacerowiczów,ale szczególnie dla mieszkańców.I nie chodzi o ufajdane samochody ,jak ktoś zaznaczył ,ale o ogromne ilości odchodów , które są zagrożeniem dla zdrowia, powodując choroby płuc.W pobliżu jest też szkoła i przedszkole.Mam nadzieję , że znikną na dobre ,przez te krakające ptaszyska to nawet wróbli nie widać.