
Czwartkowy mecz półfinałowy w Warszawie potwierdził starą prawdę mówiącą o tym, jak nieprzewidywalna może być piłka nożna. Mało było takich znawców i ekspertów (ale byli), którzy widzieliby inne rozstrzygnięcie niż wygrana Niemców z Włochami. Tymczasem to właśnie ci drudzy, grając swoją mądrze ułożoną w tych mistrzostwach piłkę, wygrali 2:1 i zagrają 1 lipca w finale Euro 2012 w Kijowie z Hiszpanią. Mecz był bardzo dobrym widowiskiem. Niemcy zaatakowali od samego początku i tylko ogromnemu szczęściu mogli Włosi zawdzięczać brak utraty gola. Sami zaś, w odstępie 16 minut pierwszej połowy, po szybkich kontrach dwukrotnie trafili do bramki Niemców. W drugiej połowie wszyscy obserwatorzy liczyli na atak non stop Niemców, ale Włosi nadal umiejętnie wybijali ich z uderzenia, a sami przechodzili do kontrataków przy każdej nadarzającej się okazji i kilka razy poważnie zagrozili bramce niemieckiej. Czas upływał, a gole nie padały ani z jednej, ani z drugiej strony. Zdesperowani Niemcy postawili wszystko na jedną kartę, grając tylko trójką obrońców, a w samej końcówce atakował również ich bramkarz. W doliczonym już czasie gry Niemcy strzelili kontaktowego gola z rzutu karnego, ale było to wszystko na co było ich stać w czwartkowym meczu. W najważniejszym momencie zaszwankowała ta, wydawałoby się bezbłędna, niemiecka maszyna do wygrywania. Tak więc miał być finał Hiszpania - Niemcy, będzie Hiszpania – Włochy i pewnie nie mniej ciekawy. O,j będą chyba tacy (ja sam do nich należę), którzy Włochom dawać będą więcej szans. Wyjaśnienie - już w najbliższą niedzielę 1 lipca po finale w Kijowie. (zp)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie