
Już niedługo rodzice nie będą musieli ponosić ogromnych wydatków na zakup podręczników dla swoich dzieci. Właśnie trwają prace, nad rządowym „Naszym elementarzem”. Darmowy podręcznik wraz z rozpoczęciem nauki we wrześniu mają otrzymać uczniowie klas pierwszych szkoły podstawowej. Ale czy elementarz trafi do szkół na czas – nadal nie wiadomo.
W szkołach wciąż więcej jest znaków zapytania niż odpowiedzi. Także w Szczecinku. Mimo że bieżący rok szkolny właśnie dobiega końca, wciąż są problemy z określeniem, jak podręcznik prezentuje się w całości, a także w jaki sposób będzie rozprowadzany i finansowany. Dyrektorzy cieszą się, że przynajmniej część rodziców nie będzie musiała wydawać bajońskiej sumy pieniędzy na zakup książek. Jednak z drugiej strony, brak podstawowych informacji sprawia, że powoli robi się nerwowo.
- Jak dotąd została nam zaprezentowana pierwsza z czterech części podręcznika – mówi „Tematowi” Krystyna Dianow, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Szczecinku. – Nauczyciele zapoznali się z nią, ale to na razie wszystko. Nadal czekamy na kolejne części. Kiedy do nas dotrą, na razie nie wiemy.
Podobnie jest w innych szkołach. Dyrektorzy uczestniczą w rozmaitych spotkaniach i konferencjach, które mają pomóc w zdobyciu informacji na temat wdrażanych zmian. – Takie spotkanie zaplanowano dla nas na 13 czerwca – wyjawia „Tematowi” Maciej Kaźmierski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 7 w Szczecinku. – Może wtedy więcej rzeczy się wyjaśni.
- Wiadomo, że podręcznik ma być dla uczniów darmowy – dodaje dyrektor. – Ale do elementarza będą potrzebne także ćwiczenia oraz dodatkowy podręcznik do języków obcych. Wszystko mają zakupić szkoły, które będą dysponować książkami, a zapłacić ma rząd. Jednak z tego, co wiem, póki co, żadna subwencja na ten cel nie przyszła. Nikt na razie nie wie, jak ta procedura będzie wyglądać. Czy pieniądze trafią do organów prowadzących, a te przekażą je szkołom, czy może szkoły w tym celu finansowane będą bezpośrednio. Nie wiemy też, kiedy otrzymamy potrzebne podręczniki i ćwiczenia.
Zdaniem Krystyny Dianow, pomimo że teraz trzeba uzbroić się w cierpliwość i poczekać, aż wszystkie niewiadome z podręcznikiem dla najmłodszych się wyjaśnią, plany z wprowadzeniem darmowego elementarza są bardzo dobre. – Jeśli ten pomysł się sprawdzi, będzie to strzał w dziesiątkę – podkreśla nasza rozmówczyni. – Teraz rodzice za komplet nowych książek do pierwszej klasy muszą zapłacić nawet kilkaset złotych. Rządowy podręcznik będzie prawdziwym odciążeniem.
- Czy jego zawartość odpowiada oczekiwaniom nauczycieli? To zależy – dodaje Krystyna Dianow. – Zapoznając się z pierwszą częścią elementarza, naszą uwagę zwróciło to, że nie będzie już tyle gotowych ćwiczeń i zadań, które uczeń musiał rozwiązać, co do tej pory. Teraz nauczyciele będą musieli bardziej się postarać i być bardziej kreatywni. Taki tryb pracy pamiętają tylko starsi nauczyciele. Młodzi przeważnie korzystali z propozycji ćwiczeń podsuwanych przez rozmaite wydawnictwa. Po wprowadzeniu powszechnego elementarza nauczyciele będą musieli jeszcze bardziej przygotowywać się do lekcji.
Dodajmy, rząd planuje zaopatrzenie uczniów w bezpłatne podręczniki stopniowo. Na razie odpowiednią ustawę przyjęli senatorowie. Kiedy podpisze ją prezydent, do 2017 roku z darmowych elementarzy mają korzystać nie tylko pierwszoklasiści, ale wszyscy uczniowie podstawówek i gimnazjów. (red)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie