
Przyrodnicy przestrzegają przed dokarmianiem ptaków wodnych. Twierdzą, że tak postępując, zamiast ptakom pomagać, szkodzimy. Mieszkańcy Szczecinka mają inne zdanie na ten temat. Do jeziora wrzucają pieczywo, kaszę, płatki owsiane, a nawet ziemniaki. Wszystko po to, by skrzydlaci ulubieńcy nie byli głodni.
Nieżyjący już profesor ornitolog Zygmunt Pielowski wielokrotnie w rozmowie z nami podkreślał, że łabędzie, kaczki czy łyski zrobiły się leniwe i wygodne. Pokarmu mają dość, dlatego nie w głowie im długie i męczące podróże do regionów o cieplejszym klimacie. Na zimę wolą zostać nad naszymi jeziorami i rzekami. Liczą na pomoc człowieka. Niestety, zamiast pomagać, szkodzimy. Jeśli zima będzie ostra i długa, wiele ptaków nie przetrwa, bo za bardzo uzależniły się od pomocy niesionej przez ludzi.
Tak czy owak, dzikie ptactwo już się przyzwyczaiło, że zimą niesiemy mu pomoc. Także ratusz zabezpieczył w budżecie środki finansowe na zakup ptasiej karmy. – Z Przedsiębiorstwem Gospodarki Komunalnej miasto ma zawartą umowę na utrzymanie parku miejskiego i w ramach tej umowy firma również dokarmia ptactwo wodne na Trzesiecku w okresie 4 miesięcy sezonu zimowego. Daty rozpoczęcia i zakończenia akcji nie są dokładnie określone w umowie, bo różnie bywa z warunkami pogodowymi, ale wiemy, że z racji utrzymujących się niskich temperatur, PGK już rusza z akcją. W umowie jest określona ilość dozowanej karmy (ziarna) - jest to 40 kg dziennie – mówi Konrad Czaczyk, rzecznik prasowy ratusza. (sw)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie