
Z wielką uwagą przeczytałam artykuł"Jak uwolnić się od kata" i "Brak chęci czy czyjaś niekompetencja", więc chce się podzielić moimi spostrzeżeniami. Znęcanie się nad członkami rodziny obecnie nie jest tematem tabu. Awantury, pobicia, gwałty często rozgrywały się w czterech ścianach domu i rzadko wychodziły na zewnątrz,a jeszcze rzadziej ofiara dochodziła swoich praw. Jeśli w ogóle zdawała sobie, że ma jakieś prawa. Dzięki staraniom wielu ludzi problem przemocy w rodzinie zaczyna wychodzić na światło dzienne. Coraz więcej się mówi i pisze o tych sprawach. Nie oznacza to, że przemoc w rodzinie narasta, ale, że wreszcie zaczęto się nią zajmować. Przez ostatnie lata działalności Powiatowego Zarząd LKP w Szczecinku, dużo skrzywdzonych kobiet trafiło do mnie. Sprawy te były tak delikatne, że wiem o nich ja i współpracjący z nami Pan Policjant, który często u nas bywał i pomagał. Pamiętam dużo takich spraw, ale dziś podzielę się tą, która najbardziej utkwiła mi w pamięci.
Przyszła do mie Pani, nie pamietam jej imienia - będę nazywać ją Kasią. Zakochała się ona bez pamięci. Była osobą dobrze sytuowaną, miała dom i dobrą pracę, w tamtych czasach dużo złota. Wyszła za lekkoducha lubiącego alkohol, liczyła (jak większość z nas), że miłość wszystko zmieni. Ale bardzo szybko Kasia zaczęła bać się każdego powrotu swojego męża do domu. Znow będzie na nią krzyczał i wyzywał, że biera się jak k...a, że on musi tyrać - chociaż było odwrotnie. Pijany będzie ją bił i zmuszał do współżycia. Przecież żona musi być uległa. Wyciągnął od niej cały majątek, jaki otrzymała od rodziców. Pewnego dnia około godz. 17,00 Kasia trafiła do mnie z prośbą o pomoc.Weszła pani uczesana, ubrana w różową bluzeczkę, przyzwoitą spódnicę - ale już na pierwszy rzut oka wiedziałam, że coś z nią jest nie tak. Cera przezroczysta, oczy puste. Kluczyła, nie mówiła wprost o co chodzi. Cierpliwie słuchałam, zrobiłam herbatę. Mijały minuty i w końcu zdobyłam jej zauwanie. Rozpłakała się i zdjęła bluzkę. Całe ciało było granatowo - żółte, siniaki musiały być z kilku różnych dni. Poszła na moją prośbę do lekarza. Skierowałam sprawę do Prokratury.
Oj,nie było łatwo. Kilkakrotnie byłam przesłchiwana na Policji i w Prokuraturze. Kilka razy byłam u niej, dzwoniła, że nie wytrzyma i odbierze sobie życie. Sprawa o znęcanie trafiła do Sądu. Ściskałam kciuki ze strachu, żeby Kasia się nie wycofała. Presja straszna. Mąż, teściowa, świadkowie. Dała radę. Kaśka złożyła pozew o rozwód i już na pierwszej sprawie rozwodowej rozwód otrzymała. Zaczął się problem z wyrzuceniem"głowy"rodziny z domu. Złożyłyśmy prośbę o wymeldowanie z Urzędu. Znowu biegałam do Urzędu Miasta, składałam zeznania. Sprawę wygrałyśmy dosyć szybko, może dlatego, że małżeństwo nie miało dzieci, a i majątku też już nie było. Opisuje to zdarzenie w skrócie. Nocy spędzonych przy telefonie lub na drugim końcu miasta było dużo, bo Kasia płakała, że nie wytrzyma i odbierze sobie życie. Ale najważniejsze jest to, że po około pół roku od załatwienia wszystkich spraw, przyszła do siedziby LKP Kasia z kwiatami. Może to przypadek, ale była w tej samej różowej bluzeczce, ale jakże inna! Włosy uczesane, ale twarz różowa, oczy wesołe, buzia od ucha do ucha uśmiechnięta. Już dla tej jednej chwili warto było poświęcić czas. Nie mam z nią kontaktu, bardzo rzadko widać ją na ulicy, ale jak ją widzę - to widzę twarz szczęśliwej kobiety. Mąż pani Kasi nie jest reprezentantem płci męskiej. Znam wielu szanowanych i dobrych mężów, ojców i synów. Jednak krzywda kobiet, które z miłości a często i wstydu milczą, zawsze porusza mnie do głębi. Może dlatego, że w naszym programie działania wiele mówi się o pomocy kobiecie, dzieciom oraz rodzinie? Mimo, że wiele drażliwych spraw udało się załatwić pozytywnie, to niejednokrotnie skrzywdzone kobiety wycofywały uprzednio złożone skargi. Zastanawiam się - dlaczego?
Danuta Ziętara
foto: sxc.hu
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
często dramat rozgrywa sie w naszym sąsiedztwie ,czesto nasz sąsiad okazuje się tyranem, gwacicielem swoich dzieci. Zwracajmy uwagę na to co dzieje się tuż obok i reagujmy. Najgorsza jest obojętność i bierność. Pani Danusiu gratuluję Pani tak skutecznej działalności i życzę, aby ludzie potrafili docenić to co Pani dla nich robi.
Ja też skorzystałam z tego ośrodka , przy ul.Wiatracznej w Szczecinku , dostałam pomoc psychologiczną ( najważniejsza dla mnie w tamtym okresie), za co jestem bardzo wdzięczna i tu na łamach Tematu wyrażam szacunek i podziękowanie, za to , że w chwili , gdy bardzo tego potrzebowałam pomogli mi.DZIĘKUJE
Nie powinno dziać się tak na świecie. To nie fair!! W dzisiejszych czasach ludzie zachowuja się jak zwierzęta... {Chodź moje pytanie czy zwierzęta nie zachowują się od nas lepiej.} Jak można tak znieważać człowieka jakiego kolwiek a co dopiero kobietę??? Nie powinno tak byc.Fakt może mało się na tym znam , bo w rodzinie mam spokój i nigdy nie doświadczyłam , takiej "zbrodni"Ale nie zazdroszczę tej Pani Kasi.
Istnieje w Szczecinku taki ośrodek oto adres: Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie Ośrodek Interwencji Kryzysowej ul. Wiatraczna 1 78-400 Szczecinek Korzystałam z pomocy tego centrum ileś lat temu. Otrzymałam fachową pomoc psychologa, prawną, pedagoga. Dla mnie wtedy to było ważne, że są ludzie, którzy chcą mi pomóc, wysłuchać, którzy pomogą też moim dzeciom. Nie wiem ja działa to dzisiaj, sądzę że podobnie.Tam nie zostawią Cię bez pomocy!
Chylmy czoło przed takimi jak Pani Danusia, zauważyła problem bezradnej, zawstydzonej kobiety. W dużych miastach istnieją placówki " Pomocy Kryzysowej" dzięki ich istnieniu, wiele kobiet znalazło pomoc materialną, ale w szczególności psychiczną i prawną. Przemoc w rodzinie jest tematem wstydliwym i bez pomocy wiele kobiet wycofuje się. Od zgłoszenia problemu do prokuratury, a do zakończenia jeszcze daleka droga. Dziękuję Pani Danusi, że zauważyła problem, może i w Szczecinku powstanie placówka "Pomoc Kryzysowa" jakich wiele w Warszawie, Wrocławiu czy Gdańsku. Miejmy otwarte oczy i lepszy słuch aby zauważyć cierpienie kobiet i dzieci przez ścianę, najmniejsze wsparcie może uratować życie innych.
Mam takie wrażanie jakby Pani Danuta Ziętra była naszym sumieniem. To Pani Danusia mówi; pisze, pracuje działa jakby w interesie nas wszystkich. Wszyscy wiemy, że grzech zaniechania jest rzeczywistym przewinieniem, ale najczęściej ograniczamy swoje działanie do wyrażenia słów potępienia dla tych którzy krzywdzą innych. Czasami pocieszamy skrzywdzonych i tyle. Podziwialiśmy Matkę Teresę, czy Marka Kotańskiego i na tym przeważnie się to kończy. Czekamy, że to inni zrobią coś za nas w tym względzie. Także dziękujmy Bogu, że mamy tu takich Ludzi jak Pani Danusia. Pani Danusi dziękujemy, za szczególną wrażliwość, za prace, za poświęcenie i serce!
Osoby uzależnione są dobrymi "psychologami", wiedzą gdzie "uderzyć żeby bolało najmocniej. Na prawdę trzeba mieć wsparcie i siłę żeby się nie załamać. Wiele kobiet się boi. Są zwyczajnie zastraszane i nie wytrzymują presji. A czas robi swoje…… Kobiety w swojej naiwności liczą na to, że może się zmieni , przestanie pić …. Nic z tego, może i przestanie ale na krótko, a potem wszystko wróci od nowa i będzie jeszcze gorzej. …. Nie wszystkie kobiety wiedzą gdzie szukać pomocy i nie wszystkie mają odwagę, żeby tej pomocy poszukać. Na koniec życzę wszystkim, ofiarom przemocy pogody ducha, siły i wytrwałości, aby przejść przez to wszystko i wielu życzliwych ludzi, którzy będą wspierać w niełatwej drodze wyzwolenia spod jarzma przemocy. Pozdrawiam Teresa
Piszę to, ponieważ sama doświadczyłam przemocy ze strony męża. Wiem ile mnie to kosztowało zdrowia i nerwów. Wiem, że gdyby nie wsparcie moich rodziców i grupy wsparcia dla osób współuzależnionych, nigdy nie poradziłabym sobie z tym problemem. Takie sprawy nie są łatwe i ciągną się latami - w moim przypadku do rozwodu 3 lata. Sąd sprawdza dobro dzieci, relacje w rodzinie i najczęściej jest słowo przeciw słowu, dowody owszem łatwo je obalić –wystarczy inna interpretacja zdarzeń i wina nie jest taka jednoznaczna.
Kobiety są mocniejsze psychicznie ale jak widać z życia to jednak czasem brak tej odwagi przez krótki czas, żeby wziąć swoje życie w garść, i płacimy za to przez całe życie - czy warto? Dobrze że są jeszcze stowarzyszenia które mogą - tak po prostu pomóc i jak widać pomagają. Pamiętajmy życie mamy tylko jedno i starajmy się je przeżyć w miarę możliwości radośnie.
Odpowiedź jest bardzo prosta: Żeby przejść przez to piekło trzeba i dużej odporności psychicznej i samozaparcia, ale najważniejsze wsparcia innych ludzi. Sama piszesz, ze wiele nocy "wisiałaś na słuchawce" i o to chodzi. Ofiara przemocy musi czuć, że są osoby, które ją wspierają, że nie robi nic złego. Nasze społeczeństwo w dalszym ciągu uważa, że " brudy pierze się we własnym domu a nie wywleka na ulice" Wiele czasu potrzeba żeby to zmienić.
Często poddają się, nie szukają pomocy.Są zastraszane,boja się, chciałyby się uwolnić od tyrana,ale nie potrafią. W tym momencie potrzeba im więcej wiary,że przeszkody można pokonać.Osób,które w danym momencie podadzą im pomocną dłoń.