
- Chcecie nam ograniczyć funkcję krytyki i kontroli, co jest obowiązkiem, nie tylko przywilejem, ale obowiązkiem, opozycji! – podkreślił podczas czwartkowych (20.12) obrad Rady Miasta radny Wiesław Suchowiejko. O co chodzi? W trackie sesji ponad godzinę debatowano nad nowymi zasadami, jakie mają obowiązywać na obradach. Wszystko przez to, że w nowej kadencji w porządku obrad miało już nie być bardzo istotnego, zwłaszcza dla opozycji, punktu „Interpelacje i zapytania radnych”. Według interpretacji prawnika zatrudnionego w ratuszu, Czesława Podkowiaka, na zadawanie pytań burmistrzowi nie pozwalają nowe przepisy uchwalone przez obecny rząd. Czy jest tak rzeczywiście? Wielu szczecineckich radnych ma wątpliwości.
Co mówi przyjęta niedawno przez parlament ustawa? Według obowiązujących zapisów, interpelacje i zapytania należy złożyć na piśmie do przewodniczącego rady, który ma je niezwłocznie przekazać – w przypadku Szczecinka – burmistrzowi. Burmistrz ma 14 dni na udzielenie pisemnej odpowiedzi. Zgodnie z ustawą, treść interpelacji i zapytań, a także udzielonych odpowiedzi, ma być podana do publicznej wiadomości poprzez niezwłoczną publikację w biuletynie BIP.
Czesław Podkowiak, sprawujący obsługę prawną szczecineckiego ratusza, jak i Rady Miasta, jest zdania, że fakt, iż radni najpierw zadaliby pytanie na sesji, a potem złożyli je w formie pisemnej, byłby niezgodny z prawem. Nie ma się zatem co dziwić, że po przedstawieniu takiej interpretacji zapisów, po stronie opozycji zawrzało. Ostatnie lata pokazały, że punkt dotyczący zapytań radnych był jednym z gorących punktów podczas sesji. I nie chodzi tu wyłącznie o jego medialność.
Nie chcąc pogodzić się z taką interpretacją prawa, radni opozycji przedstawili szereg zasadnych argumentów, które skłoniły burmistrza Daniela Raka i przewodniczącą Katarzynę Dudź do zmiany planów i dokładniejszego rozważenia tej kwestii.
Radny Jerzy Dudź zwrócił uwagę, że Regulamin Sesji Rady Miasta zawiera zapis o możliwości zadawania przez radnych pytań na sesji. – Ten regulamin uchwaliła poprzednia rada – zauważył radny. – Osobiście nie widzę żadnej sprzeczności w tym, by zadać pytania na sesji i potem to pytanie przekazać dalej na piśmie. Taka praktyka była dotąd stosowana w Radzie Powiatu i zdawała egzamin. Poza tym, musielibyśmy teraz zmienić regulamin i uchwalić nowy.
Ostatnie zmiany i to że wszystkie sesje są teraz transmitowane, zwiększyły publiczność, która chętnie ogląda obrady Rady Miasta – dodał Jerzy Dudź. - Jest rzeczą istotną, aby mieszkańcy mogli się dowiedzieć o jakich sprawach mówi się na sesji i jakie ważne pytania są na tej sesji zadawane. Odsyłanie ich później do BIP-u nie jest, moim skromnym zdaniem, najszczęśliwszą rzeczą. Trzeba mieć wiedzę, aby trafić na te dokumenty w BIP-ie. Poza tym nie zgadzam się z interpretacją pana mecenasa.
- Znajdujemy się na sesji Rady Miasta, a nie Powiatu. I będziemy postępować zgodnie z wytycznymi naszej opinii prawnej – odpowiedziała przewodnicząca Katarzyna Dudź. - Miałam podobne wątpliwości, co pan, co do regulaminu. Ale Statut przez nas uchwalony jest w stosunku do ustaw regulacją niższego rzędu. Obowiązuje tu zasada wyższości. A my, chcąc czy nie, musimy stosować się do ustaw.
- Nie będę wchodził w spór ogólnopolski, dotyczący Konstytucji i innych ustaw – bronił swojego stanowiska mec. Czesław Podkowiak. - Jest określona kolejność i ranga aktów prawnych. Zasada jest taka, że przepisy prawa niższego nie powinny być sprzeczne z przepisem rangi wyższej. Ustawodawca chciał, by była większa dostępność do tego, co się dzieje w trakcie obrad, stąd obowiązkowe transmisje. Inne elementy przesunął na formę pisemną i ona jest decydująca. Nie oceniam, czy to jest pozytywne, czy nie. Moją rolą jest wskazywanie, jak mówi litera prawa.
- Podoba mi się tok pana myślenia – zaznaczył z kolei Andrzej Grobelny. – Kluczowym słowem, które tutaj oddaje cały sens, to demokracja. Zadajemy pytania, chcemy podejmować decyzje, które dla mieszkańców będą jak najlepsze… Państwo możecie przegłosować wszystko. Nie wiem tylko, czy to będzie dobre dla mieszkańców. Idąc tym tokiem myślenia, kiedy już będą karty elektroniczne, możemy równie dobrze głosować w domu. A potem w BIP-ie wszyscy sobie to sprawdzą. Jaki jest sens spotykać się i dyskutować? – zauważył Andrzej Grobelny i zaraz potem poprosił mecenasa, aby swoją interpretację prawa przedstawił na piśmie.
- W mojej ocenie utrzymanie punktu interpretacje i zapytania – będzie niezgodne z prawem – upierał się Czesław Podkowiak. Muszę to powiedzieć. Ja nie jestem politykiem, tylko prawnikiem. Proszę mnie nie wykorzystywać do wzajemnych dyskusji.
Do coraz gorętszej debaty na temat możliwości zadawania przez radnych pytań w trakcie sesji postanowił przyłączyć się Daniel Rak. – Ale nikt tutaj nie mówi, że nie będzie już żadnej dyskusji na sesji – podkreślił. – Chodzi tylko o punkt dotyczący pytań i interpelacji dotyczących innych zagadnień niż te, które będą poruszane w uchwałach. Państwo otrzymacie odpowiedzi, ale na piśmie.
- Podobnie jest w regulaminie Sejmu – wtrącił jeszcze mec. Czesław Podkowiak. – Tam nie ma w porządku zadawania pytań. To zostało przeniesione tutaj.
Głos zabrał także radny Marek Ogrodziński z klubu KO, broniąc stanowiska Czesława Podkowiaka. - Poszliśmy w dyskusję prawniczą, a w naszym gronie nie ma prawników. Mecenas jasno i jednoznacznie nam powiedział o tym, jakie obowiązki i prawa nakłada na nas ustawa. Dura lex, sed lex. Z różnych stron takie sformułowania padały. Nie interpretujmy po swojemu tego, co jasno zostało napisane w ustawie – bronił mecenasa radny.
- Sprawa tylko z pozoru wydaje się błaha – kontynuował Jerzy Dudź. – Większość z nas spotyka się z mieszkańcami, którzy proszą o różne interwencje. Czasem można je załatwić w zaciszu gabinetu, ale nieraz wymagają publicznego poruszenia na sesji. Kiedy mieszkaniec widzi, że jego sprawa została nagłośniona, wie, że jest demokracja i docenia ją. Ten, który tego nie usłyszy, ma żal. Dlatego ja się z interpretacją pana mecenasa nie zgadzam.
W obronie możliwości zadawania pytań w trakcie sesji stanął także Wiesław Suchowiejko. – Chciałbym stwierdzić, że interpretacja mecenasa jest zbyt daleko idąca. Pan Podkowiak przywołał praktykę sejmową. Ale ja doskonale pamiętam jak było. Jest coś takiego jak pytania w sprawach bieżących – zaznaczył radny. – Owszem, interpelacje i zapytania posłowie kierują na piśmie. Natomiast na pytania w sprawach bieżących jest przeznaczona godzina na każdym z posiedzeń Sejmu. Nie ma możliwości przedłużania tego.
- Państwo, którzy chcą nam uniemożliwić zadawanie pytań, co wynika z interpretacji pana mecenasa, obawiacie się, że będziemy nadużywać tej możliwości. Ale można wprowadzić limit czasowy jak w Sejmie. Posłowie z poszczególnych klubów mają odpowiednią liczbę pytań. Klub największy może zadać najwięcej pytań. Wprowadzając taką interpretację, chcecie nam ograniczyć funkcję krytyki i kontroli, co jest obowiązkiem, nie tylko przywilejem – opozycji. Krytyka i kontrola!
- Ta instytucja pytania w sprawach bieżących mogłaby ocalić ten zapis w naszym statucie. Interpelacje i zapytania dalej zadawalibyśmy na piśmie. A pytania w sprawach bieżących, limitowane, moglibyśmy pozostawić jako instrument kontroli, niezbędny dla mieszkańców – zaproponował radny Wiesław Suchowiejko.
Przewodnicząca Katarzyna Dudź zaznaczyła, że słowa Wiesława Suchowiejki to nic innego, jak insynuacje. – Że burmistrz albo radni próbują wymazać z porządku obrad ten punkt, bo się boimy krytyki i niewygodnych pytań. Tak nie jest! – podkreśliła Katarzyna Dudź. – My wyłącznie stosujemy się do interpretacji prawnej mecenasa. Jesteśmy po to, by stanowić prawo, ale i prawa przestrzegać.
- Nie zgadzam się na określenie „insynuacje”! – ostro zaprotestował Wiesław Suchowiejko.
Swój głos w sprawie przedstawiła też wiceprzewodnicząca Joanna Pawłowicz. – To, jak istotny jest ten punkt, widać choćby po tym, jak długo nad nim debatujemy. Rozumiem stanowisko mecenasa. Mnie niepokoi inny fakt. Że radni powiatowi mają możliwość zadawania pytań na sesji i tam w porządku obrad jest taki punkt. Widzę dysonans. U nas mówi się, że jest to niezgodne z prawem, a tam nie. Czy to jest więc obligatoryjne dla wszystkich samorządów, a u nas nie?
Sprawa wciąż jest otwarta. Wyraźne stanowisko radnych opozycji doprowadziło do tego, że kwestia możliwości zadawania pytań na sesji nie została definitywnie rozstrzygnięta przez większość Koalicji Obywatelskiej. Przewodnicząca zaproponowała, aby tą kwestią zajęli się radni w czasie obrad komisji. Podobne zdanie wyraził burmistrz Daniel Rak:
- Chciałbym zaproponować, aby ten temat poruszyć na Komisji Prawa i Porządku Publicznego. Żeby określić, w jaki sposób podejść do interpretacji tych zapisów. Rada Powiatu inaczej to zinterpretowała. Inaczej interpretuje to ratusz. Dajmy się teraz wykazać radnym. Wrócimy do tego na najbliższej sesji, już z opinią komisji.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Co na to "były już burmistrz" ?
OK,tylko,że nasz wizjonerski JHD zniesie jajko jak na Radzie Powiatu wprowadza analogoczne rozwiązanie. :)
Jak to jest możliwe żeby PO dostosowało się do przepisu ustalonego przez PIS. Myślę że to jest po prostu na rękę obecnej opozycji. Nie będzie PIS zadawać pytań, na które nie trzeba będzie odpowiadać. Po co ludzie mają wszystko wiedzieć.
Pan Czesław w bardzo wielu rzeczach się myli, a jego opinia nie jest prawnie wiążąca. To tylko głos doradczy. POwiedzmy szczerze od KOGO zależy pensja tego pana? KTO go zatrudnia? I już wiadomo jakie są interpretacje prawa.
szopka. wszystkie partie od czasów Wałęsy robią słabą robotę.
Myślę, że w tej ustawie chodziło o to, by każde pytanie radnego nie zostało bez odpowiedzi i żeby każdy mieszkaniec mógł je odszukać w internecie. Nie ma mowy p tym, że nie wolno tych pytań zadawać na sesji. To moja interpretacja. Szanowni radni PO, czy interpretacja waszego prawnika nie godzi w wasze prawa? Nie uderza w demokrację? W konstytucję? Niedawno uchwalaliscie Kartę Samorządności, żeby PiS nie ograniczał demokracji w samorządzie. Gdzie jesteście teraz? Hipokryzja!!
Pan Marszałek K znakomicie rozwiązuje sprawę pytań , odpowiedzi i dyskusji w Sejmie więc chyba warto się na nim wzorować , przecież to wzór podobno akceptowany przez większość obywateli