Reklama

Czesław Tumielewicz i jego twórczość na szczecineckim zamku

07/04/2019 12:25

Wybitny artysta i zarazem niezwykła postać – tak można w największym skrócie przedstawić prof. Czesława Tumielewicza, artystę malarza, grafika i architekta, wykładowcę na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Artysta, który ma na swoim koncie olbrzymi dorobek artystyczny, uczestnik ponad 400(!) wystaw, tym razem przedstawił swoje prace w Galerii Zamek w Szczecinku. Dlaczego u nas?

Jak sam powiedział - nie mógł tego nie zrobić zważywszy, jak ważne postacie polskiego malarstwa gościły na szczecineckim zamku. Akurat w tej kwestii profesor może się mylić, ale oponować nie wypada.  Wernisaż wystawy odbył się w czwartkowy wieczór. 
Jak powiedziała komisarz wystawy Joanna Korsak-Kopterska, szczecinecka wystawa jest małą  retrospektywą twórczości artysty. Obrazów jest znacznie więcej, ale tylko tyle dało się pomieścić. Początkowo zamysł był taki, aby jeden obraz symbolizował jeden rok twórczości artysty. 
O swojej twórczości opowiedział również sam autor.  - Byłem tu bardzo dawno temu. Moi studenci tutaj się osiedlili, potem wyjechali do Koszalina…  
Jak to ujął prof. Tumielewicz „do sztuki wszedłem po plecach Markowskiego”. Eugeniusz Markowski był malarzem, scenografem, pedagogiem oraz dyplomatą i profesorem na ASP w Warszawie, i Poznaniu.
- Potem nie mogłem tego kontynuować, ale wzór osobowy się zachował. Zacząłem poszukiwać tego, co nowe, co było najświeższą modą – czyli minimal art. Były też różne poszukiwania kolorystyczne. Przedtem, przez pewien okres malowałem tylko kolorami zielonymi i niebieskimi. Po czasie stwierdziłem, że to żadne malarstwo.

To są kolory tła, czyli nie jestem żaden malarz. Zacząłem poszukiwać.  

Goethe, który zajmował się również teorią barwy, wypracował sobie taki proporcjonalny stosunek. Odwrotnie do proporcjonalności barwy, od najjaśniejszej czyli żółci- jest ich najmniej. Potem, po połowie jest zieleni, a najwięcej jest błękitów. Podał to cyfrowo. Doszedłem do pięćdziesięciu paru. Miałem przygotowane słoiczki w tęczowych barwach, które o jeden stopień waloru podnosiły lub opadały. Taką właśnie gamą malowałem. Na wystawie jest jeden obraz - pozostałość po takim traktowaniu barwy. 


- Już w 80 latach, po rewolucji i zamianie ustroju pomyślałem, że można by na to zareagować i uwzględnić to w swojej twórczości. Zrezygnowałem więc z barw na rzecz czerni i czerwieni. Po kilku latach polityka przestała mnie interesować, a bardziej przerażać niż zachwycać. Co robić?

 Poszedłem na wystawę polskich kapistów i impresjonistów. Zobaczyłem tam tłumy. Myślę sobie- czy jeszcze martwa natura kogoś interesuje? Byłem oszołomiony. Wróciłem do domu i nastawiłem się na martwą naturę.  Byłem zdziwiony, ale też, że tyle radości mi to przynosiła. Wróciłem do rzeczywistości. Do dokładnego patrzenia na świat. Właśnie z tego okresu jest kilka obrazów.  Po kilku latach w wieku lat 59 zakochałem się – tu jest moja żona. Zacząłem malować grafiki – erotyki, a potem po prostu ilustrowany  świat moich przeżyć. Jeździłem na plenery- ciągle nad morze.

Niedawno  zwróciło się do mnie Muzeum Morskie w Gdańsku z pytaniem o jeden obraz - wysłałem im dziesięć.

Za miesiąc będę tam miał dużą wystawę… Zaczęłam malować wyłącznie morze w większym formacie.  Stałem się malarzem marynistą. Nie lubię sprzedawać, dlatego mogę zademonstrować obrazy z prawie 50 lat…  
   

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do