
artykuł ukazał się 15 stycznia w tygodniku Temat
Zewsząd słyszymy, że nadmiar cholesterolu prowadzi do miażdżycy. Zaleca się więc zmniejszanie jego poziomu w diecie. Okazuje się jednak, że według najnowszych badań, cholesterol wcale nie jest przyczyną miażdżycy, zaś leki na obniżanie cholesterolu (tzw. statyny), nie dość, że powodują wiele skutków ubocznych, to ich zażywanie wydaje się bardzo wątpliwe. Dziś oraz w kolejnym artykule chciałabym poruszyć ten temat.
Norma cholesterolu – śliska sprawa
Czy zastanawiałeś się kiedyś, skąd biorą się normy na różne substancje w organizmie ludzkim? Oczywiście są ustalane przez naukowców, lekarzy, ekspertów. Fakt jest taki, że jeśli mowa o normie cholesterolu we krwi, jest ona sukcesywnie obniżana. Oczywiście (na całe szczęście!) nie wszyscy lekarze się z tym zgadzają i głośno manifestują swoje zdanie.
Lekarze z dłuższym stażem zapewne pamiętają czasy, kiedy to norma zawartości cholesterolu we krwi wynosiła 300mg/dl. Zatem wtedy człowiek „z cholesterolem 290” był zdrowy, a dzisiaj z tym samym wynikiem jest już chory. Sztuczne zaniżenie normy do 200 czyni blisko 80% z nas teoretycznie chorymi! I kto na tym zyskuje? No raczej nie pacjenci, którzy biegną do apteki po „niezbędne” dla nich statyny…
To przecież oczywiste, że zyskuje głównie przemysł farmaceutyczny. Do tego cholesterol w mediach przedstawia się w bardzo złym świetle, co jest bezzasadne.
Obok firm farmaceutycznych, zyskuje również przemysł tłuszczowy, zainteresowany tym, byśmy spożywali przemysłowo przetworzone tłuszcze roślinne, w tym margaryny (podobno dobre na „cholesterol”).
Według niektórych ekspertów, lekarzy, wartością biologiczną cholesterolu dla człowieka jest 250, a martwić należy się wówczas, gdy ten poziom przekroczy 330! Norma 200 została ”na szybkiego” ustalona na jednej z konferencji w korytarzu i bardzo spodobała się producentom firm farmaceutycznych, bowiem wynikało z tego, że nagle jest masa ludzi chorych, którym trzeba podać leki chemiczne. To wcale nie jest teoria spiskowa, tylko smutna rzeczywistość.
Po co nam ten cholesterol?
Cholesterol pełni w organizmie niezwykle ważną rolę. Bierze udział w budowie istotnych hormonów, witamin, kwasów żółciowych, reguluje niemal wszystkie procesy przemiany materii, ale również jest podstawowym składnikiem błony komórkowej każdej z 90 bilionów ludzkich komórek!
Dobry i zły cholesterol nie istnieje
Powszechne mówi się, że istnieje cholesterol „dobry” i „zły”. Nie ma czegoś takiego. HDL i LDL to są lipoproteiny o wysokiej i niskiej gęstości. To nie jest cholesterol. HDL i LDL spełniają funkcje takich jakby „ciężarówek” transportujących cholesterol. HDL „wyciąga” cholesterol z pożywienia i transportuje do wątroby w celu dalszej przeróbki, a LDL „wozi” go z wątroby do wszystkich komórek.
Aż 80% cholesterolu jest wytwarzane przez wątrobę, a zaledwie 20%. pobierane z pożywienia, które na ogół zawiera go zbyt mało. Dla przykładu - w odradzanym przez większość dietetyków 100g smalcu jest zaledwie 100mg cholesterolu. Dzienne zapotrzebowanie człowieka na cholesterol, wynoszące ok. 300mg, zaspokoiłoby zjedzenie dopiero 300g smalcu (półtorej kostki!) i to teoretycznie, bo wchłanianie cholesterolu nie jest stuprocentowe, a poza tym organizm nie przyswaja go więcej niż 350mg na dobę, choćbyśmy nawet zjedli kilogram czystego cholesterolu.
Abyśmy nie musieli zjadać np. kostki smalcu dziennie, organizm sam produkuje cholesterol i dodatkowo kontroluje jego stężenie. Stwierdzono, że dieta może obniżyć poziom cholesterolu najwyżej o 5% i to krótkoterminowo. Podobnie jest z lekami. Zażywanie statyn niewiele pomaga, a lista przeciwwskazań na ulotce dołączonej do specyfiku jest ogromna. Przecież głośno było o przypadkach zgonów po zażywaniu leku Lipobay…
Wysoki cholesterol = zawał?
Porównując statystyki przypadków śmierci z powodu zawału serca okazje się, że nie ma żadnej różnicy w liczbie osób z wysokim poziomem cholesterolu a tych, które go obniżają. Mało tego, osoby zażywające statyny cierpią na liczne skutki uboczne, takie jak zawroty głowy, bóle nóg, czy właśnie problemy z sercem! Przecież obniżając poziom cholesterolu dbamy głownie o to, by nie doszło do miażdżycy tętnic i zawału serca na skutek odklejenia się blaszki miażdżycowej. W takim razie, jak to jest możliwe, że branie statyn ma negatywny wpływ na serce? Okazuje się, że ma, bowiem te leki niszczą koenzym Q10, który jest jakby źródłem energii dla serca. Jak go nie ma, dochodzi do osłabienia serca.
Jest to szeroko opisane np. w książce Jerzego Zięby. Co ciekawe, na jego szkolenia przychodzą również lekarze, bowiem takiej wiedzy nie przekazuje im się w szkołach medycznych! Wiedza choćby o omawianym tu przeze mnie cholesterolu, wynika z szeroko prowadzonych i udokumentowanych badań na całym świecie przez różne niezależne ośrodki. Wyniki tych badań, mimo iż wydają się rewolucyjne, nie znalazły niestety oddźwięku wśród środowiska lekarsko-farmaceutycznego. Nie muszę chyba pisać, co to oznacza dla całych populacji schorowanych ludzi.
Ewelina Wieczorek
http://www.epicentrumzdrowia.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie