
W ubiegłym tygodniu lokalne media obiegła informacja o zarzutach postawionych, urzędującemu w latach 2001-2006 burmistrzowi Bornego Sulinowa. Józefowi T. Zarzuca się mu szereg wykraczających poza prawo czynów, narażających gminę na ogromne straty finansowe. W jaki sposób doszło do ujawnienia nieprawidłowości, o jakich przekroczeniach mowa i jak cała sprawa może się zakończyć?
Zarzuty na czterech stronach maszynopisu
Jest ich aż dziewięć. Dotyczą szeroko pojętego przekroczenia uprawnień. - Jedna strona, druga, trzecia, czwarta... Jak to streścić? – zastanawia się zastępca prokuratora rejonowego w Szczecinku, Jerzy Sajchta. Jedno jest pewne: dwa spośród wszystkich zarzutów wobec byłego burmistrza są poważne. Pierwszy dotyczy zawarcia bez zgody Rady Miejskiej, porozumień o restrukturyzacji zadłużeń gminy na kwotę przekraczającą milion zł z firmą windykacyjną z Dolnego Śląska. Drugi – wypłaty z budżetu miasta pożyczki dla burmistrza w kwocie 18 tysięcy zł. Niemal lustrzane zarzuty postawiono ówczesnej skarbniczce gminy, Ewie J., która miałaby wraz z byłym burmistrzem działać wspólnie i w porozumieniu. Współpraca ta miałaby skutkować m.in. poświadczenia przez nią nieprawdy w dokumentach księgowych czy osiągnięciem korzyści majątkowej.
Milion do zapłaty
Józef T. w 2006 roku bez określonej uchwały zawarł osiem porozumień o restrukturyzacji zadłużenia miasta i gminy Borne Sulinowo z Dolnośląską Agencją Finansową „Magellan” sp. z o. o. we Wrocławiu. - Różne były kwoty zadłużenia i zobowiązania tejże gminy, które nie zostały zapłacone– mówi Jerzy Sajchta. - Wszystko zapłaciła agencja. Potem urząd miasta miał wpłacać „Magellanowi” stosowne kwoty. Efekt był taki, że gmina musiała uregulować koszt obsługi usług agencji, stanowiący sumę przekraczającą 217 tysięcy złotych.
Istnieje duże podejrzenie, że z tą sprawią wiązała się także działalność skarbniczki byłego burmistrza, Ewy T. Pani skarbnik prawdopodobnie poleciła podwładnym pracownikom sfałszowanie dokumentacji księgowej. Fałszerstwo to miałoby ukryć niespłacone zadłużenie wobec „Magellana”. Wynosiło ono wówczas ponad milion złotych.
Sprawa wyszła na jaw, gdy Borne Sulinowo wybrało nowego burmistrza. Następczyni Józefa T., Renata Pietkiewicz-Chmyłkowska, zapoznając się z dokumentacją gminy, odkryła rażące nieprawidłowości, w tym i to, że gmina musi spłacić ponad milion złotych.
- To była powód zgłoszenia prokuraturze podejrzenia o popełnieniu przestępstwa – dodaje Sajchta. Gmina wzięła kredyt, aby spłacić „Magellana”. Chyba do tej pory wszystko jeszcze nie jest zapłacone.
Po pożyczkę nie do banku
Weryfikowanie dokumentacji gminy doprowadziło do odkrycia szeregu innych praktyk, których mieli się dopuszczać Józef T. i Ewa J. W listopadzie 2005 roku oskarżona skarbniczka wyraziła zgodę na dokonanie pewnej wypłaty ze środków publicznych. Wypłacona kwota w wysokości 18 tysięcy złotych była... prywatną pożyczką byłego burmistrza.
- Po co brać pożyczkę z banku, skoro można ją wziąć z kasy urzędu miasta? - wtrąca nasz rozmówca. - Do czasu wyborów w 2006 roku ani jedna złotówka nie została spłacona. Kwota ta rzekomo została potrącona z odprawy, kiedy burmistrz ustępował ze swojego stanowiska.
Jak się okazuje, czyn ten jest najbardziej zagrożony surową karą. Grozi za niego od roku do dziesięciu lat pozbawienia wolności, ponieważ jego celem było osiągnięcie korzyści majątkowej. Sąd będzie miarkował, rolę poszczególnych osób w wypłaceniu z kasy owej pożyczki. - Na pewno ten, kto miał te pieniądze w portfelu będzie miał surowszą karę niż ten, kto tych pieniędzy nie miał – dodaje zastępca prokuratora.
Imprezy w Bornem bez zgody radnych
Sprawa byłego burmistrza i pani skarbnik jest skomplikowana, zgromadzono aż dwanaście tomów jej dotyczących. Oprócz dwóch, najważniejszych zarzutów, wykazane są też inne incydenty. Należy do nich szereg sytuacji formalnych, będących wynikiem działań Józefa T. bez stosownych uchwał radnych. Chodzi na przykład o wypłacenie 1920 zł i przekazanie tej sumy osobie wykonującej pracę dla pewnego stowarzyszenia.
Mówi Jerzy Sajchta: - Gdyby to było tylko takie jednorazowe zdarzenie, prokurator prawdopodobnie by się nim nie zajął. Ale oprócz tych najważniejszych nieprawidłowości pojawiła się jeszcze wypłata 590 zł – przeznaczona na zapłatę osobie, która wykonała jakieś prace pielęgnacyjne. Potem jeszcze sumy rzędu dwudziestu, trzydziestu, dwustu tysięcy złotych przeznaczone na organizowane w Bornem Sulinowie imprezy kulturalne w 2006 roku: Międzynarodowy Zlot Pojazdów Militarnych, Regionalne Mistrzostwa Strażaków i Płetwonurków, Międzynarodowe Mistrzostwa Motorowe czy pokazy „Strongmanów”... To Centrum Kultury i rekreacji w Bornem Sulinowie powinno organizować te imprezy. Centrum jednak nie miało na nie pieniędzy. W gminie te pieniądze się znalazły. Ale fizycznie i formalnie ich nie było.
Podwójny zakup komputerów
Jeden z czynów zarzucanych byłemu burmistrzowi jest na tle pozostałych pod pewnym względem osobliwy. Czego konkretnie dotyczy?
Borne Sulinowo to miasto będące członkiem Związku Miast i Gmin Dorzecza Parsęty. W ramach różnych zobowiązań były burmistrz miał wpłacić na rzecz związku około 64 tysiące złotych. Suma ta miałaby być wkładem gminy na realizowanie projektu informacyjnego „Wrota Parsęty”. Chodziło po prostu o dofinansowanie zakupu komputerów dla miasta. Józef T. sam zakupił sprzęt komputerowy za ok. 64 tys. zł. W tym czasie Związek Miast i Gmin Dorzecza Parsęty wyegzekwował od byłego burmistrza umowę porozumienia i de facto w Urzędzie Miasta i Gminy Borne Sulinowo stoją dwa zestawy komputerów – każdy za 64 tysiące złotych.
- Czy to jest śmieszne? - zastanawia się prokurator Sajchta. - Na pewno jest to kuriozalna sytuacja.
Zwykłe pomyłki
Pan Józef T. do winy się nie przyznaje, twierdząc, że działał dla dobra miasta. Podobnie pani skarbnik. - Skarbniczka tłumaczy się, że wykonywała polecenia burmistrza – wyjaśnia nasz rozmówca. - Jej najważniejszy zarzut, mówiący o sfałszowaniu dokumentów księgowych, Ewa J. Usprawiedliwia natomiast zwyczajnymi pomyłkami, jakie przytrafiają się pracownikom księgowości. Gdyby były jakiekolwiek wątpliwości, prokurator nie wniósłby oskarżenia. Choć już wcześniej burmistrzowie rozmaitych miast w Polsce dopuszczali się różnych przekroczeń, sprawa burmistrza i skarbniczki z Bornego Sulinowa jest jedną z pierwszych spraw o takim charakterze. Nie chodzi o skalę, ale o notoryczne działania, pomijające zupełnie decyzje Rady Miasta.
(sz)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
I dobrze - posadzić ich do pierdla!!! Przywłaszczyli sobie kupę kasy oraz finansowali tematy zupełnie niepotrzebne. Eks-burmistrz powinien dostać kilkanaście latek jak i Pani skarbnik !!! Zero profesjonalizmu i wyobraźni!!!