
Kolejnym gościem “Wszystko na Temat” jest Bartosz Śliwa - pochodzący ze Szczecinka ratownik medyczny. Jakie są najtrudniejsze przypadki w tej pracy, jak wygląda 24-godzinny dyżur i jak często pacjenci są agresywni wobec ratowników?
Bartosz Śliwa jest szczecinecczaninem, absolwentem I LO, który aktualnie pracuje w Warszawie, a konkretniej w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (w skład wchodzi także Centralny Szpital Kliniczny). Wykonuje niezwykle ważny i potrzebny zawód — jest ratownikiem medycznym. Opowiada u nas o swojej pracy. Pracy niełatwej, często przez wielu niedocenianej.
- Najgorsza jest bezsilność ludzka, jak już walczymy o kogoś na sali reanimacyjnej i już wiemy, że nie jesteśmy już w stanie nic zrobić. Ostatnio mieliśmy młodą osobę, 30 parę lat, z nowotworem, tak naprawdę już nic nie dało się zrobić, tylko człowiek patrzył, wpuścił rodzinę, żeby mogli posiedzieć
- mówi nasz gość.
- Ratownik medyczny powinien umieć podjąć trafną decyzję. Tak naprawdę od naszej decyzji zależy ludzkie życie, czy to w pogotowiu, czy w domu
Ratownicy, którzy przecież niosą pomoc potrzebującym, często są osobami, którym “dostaje się” bez powodu od osób, którym pomoc niosą. Padają wyzwiska, groźby, a w niektórych przypadkach jest naprawdę bardzo niebezpiecznie.
- Z agresją słowną mamy do czynienia codziennie, że ktoś nas straszy, zastrasza czy używa wulgaryzmów. To codzienność w naszym zawodzie. Z bardziej fizycznych przypadków, parę miesięcy temu w szpitalu rzucił się na mnie człowiek z nożem. Tak bez powodu, po prostu. Przyszedł, zaczął przeklinać, wyciągnął nóż i groził mi śmiercią.
Cała rozmowa w materiale wideo. Z Bartoszem Śliwą rozmawia Patryk Witczuk.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!