Reklama

Artystyczna dusza cesarza

20/08/2009 11:02

Temat nr 495

Gdy w ciągu ostatnich sześciu lat choćby na krótko przerywał swe monarsze obowiązki w Berlinie, zawsze powracał do Szczecinka i budował swój piec.


Piec jest już gotowy co do najdrobniejszego szczegółu, powiedziałbym nawet – pieszczotliwie wręcz wypielęgnowany. Zdobi duży i najbardziej okazały pokój przyjęć w domu przy ulicy Wiejskiej 48, szczecineckiej siedzibie kaisera von Berlin Kasimira, a bardziej prywatnie – Kazimierza Łosia.
Jest doprawdy imponujący i może robić wrażenie! W latach osiemdziesiątych Kazik był dość znanym szczecineckim ceramikiem i jak sam twierdzi, w swoim dziele stworzył barwną i zaskakującą niekiedy paletę ceramicznych możliwości technicznych – można się tu bowiem doliczyć kilkudziesięciu różnorodnych rzeźb i ponad sześciu tysięcy ceramicznych kształtek. Gdyby sięgać wstecz, to on oczywiście stworzył całą koncepcję przyszłego pieca, ale i potrzebował solidnego wsparcia. Wspomina dziś, że gdy zaczynał, trudno było w Szczecinku o prawdziwego fachowca tej branży, więc musiał sam sobie dobierać młodych i zdolnych ludzi, ucząc ich podstaw ceramiki architektonicznej. Wśród nich trafił się Kazikowi zdolny i obiecujący student rysownik, powstał więc fachowy szkic. Potem znalazł kobietę o niezwykłych kulinarnych umiejętnościach. Gdy zapytał ją, czy umie robić pierogi była przekonana, że zatrudnił ją do ... gotowania obiadów. Dopiero wtedy wytłumaczył jej, że wyrabianie przyszłych płytek, gzymsów czy kafli jest podobnym zajęciem. I okazało się, że był to dobry pomysł. Natomiast sam zajmował się ciągłym ulepszaniem, doskonaleniem i projektowaniem swojego pieca, pracując na Wiejskiej niejako z doskoku, gdy znużyły go monarsze berlińskie obowiązki. Gderał przy tym, bywał i niekiedy męczący, ale jeżeli nawet, to twórczo – dodaje dziś.
Piec kaisera Kasimira znany jest już wielu znamienitym berlińczykom, jego wydawcom, przyjaciołom. Wielu z nich go oglądało i podziwiało. Tu u nas w Szczecinku, w całej okazałości widziało go chyba raczej niewielu, bo i nie każdy ma tam wstęp. Ściana frontowa pieca od strony paleniska obłożona jest poszkliwionymi kaflami z fakturą kamienną, połączenie kwarcytu białego i ceramiki w kolorze czerwonym. Najważniejsza część Kazikowego pieca, palenisko, obwarowane jest rzeźbami głów podpartych kolumnami w reliefach. Buchający z pieca ogień współtworzy jakby groźną i tajemną mistykę piekielnych postaci. To najważniejsza, honorowa część pieca, jakby jego wizytówka, w tym też miejscu zamierzone otwory w kaflach tworzą rysunek, a właściwie wizerunek, oczywiście jego, Kazika. Doprawdy, niezwykły widok, gdy kominkowe palenisko jest rozbuchane, można w nieskończoność patrzeć na palące się polana, błyskające ogniem, skaczącym niby to w różnych kierunkach, bez motywacji, ale i w jakiejś uporządkowanej logice. Zadziwiające to, zaiste!  Na koronie oczywiście miejsce do spania, wymoszczone i także ozdobione reliefami przyczynowo-skutkowymi o tematyce, powiedzmy, erotyczno-filozoficznej, bez zagłębiania się w bardziej pikantne szczegóły. Zresztą, swoistą filozofią kaisera von Berlin, która – jak u Kartezjusza – godzi ogień z wodą, już od jakiegoś czasu jest byt i idea. Stąd tuż przy zagłębionej niszy piecowego spanka, na ścianie kominkowej nad głowa cherubinek, aniołek błogosławiący, z tyłu zaś, za nogami – diabełki niby dla równowagi, a może i na pokuszenie? Zdaniem Kazika przy każdym porządnym piecu powinna był ława, takoż jest i u niego. Przypiecowe siedzisko wyłożone jest ceramiką, zaś czołowe płytki zakończone są obłym gzymsowym profilem. Pomysłowe to i praktyczne, zwłaszcza przy dłuższym zasiedzeniu, nie czuje się wówczas ucisku na uda. Kilka osób zmieści się tu dość swobodnie, ławkowe siedziska powyginane są łukowato w różne strony. Pod gzymsami na ściance pionowej znów co nieco erotyki w technice fresków. Koronę pieca wieńczą potężne gzymsy, wsparte rzeźbą dużej postaci z nogami zadartymi w górę, której półkorpus oparty jest na przypiecowej ławie. Obok – obfitych kształtów jejmość, strzegąca dostępu do drzwiczek kanałów kominowych, które co jakoś czas trzeba przeczyścić. Dalej nie będę się wdawał w szczegóły, bo też niezbyt to obyczajne. Piec jest dość długi, ma około pięciu metrów i jest oczywiście dwustronnie zdobiony, a tym samym nieco przewrotnie eksponowany. Od kuchni jego konstrukcja jest niby pozornie uproszczona, choć także intrygująca, nawiązująca głównie do klimatów miejsca, znaczy kulinariów. Tu koronę pieca wspierają duże rzeźby – chudzielca, pociągającego z kielicha i grubasa, który błogo klepie się po brzuchu, podkreślenie potęgi łakomstwa z jego skutkami. Pod ławą freski także nawiązujące do obżarstwa, przy drzwiach wejściowych wyrobione ceramicznie półki na gary kuchenne. Przy oknie, niespełna metr od pieca, stoi duży stół kuchenny, także z ceramiki. Blat nawiązuje do słynnego „Śniadania na trawie”, nie mniej słynnego francuskiego impresjonisty Edouarda Maneta, może i w nieco kiczowatym ujęciu, ale na pewno frywolnym, jak to u Kazika. Cesarz Berlina zna się na sztuce, o czym nie raz berlińczyków przekonał, i potrafi zręcznie się w jej obszarach przemieszczać. Znając go – jak myślę – dość dobrze, nade wszystko wyczuwam w nim impresjonistyczne ciągoty, choć sądzę, że bliski jest mu także Salvatore Dali i jego surrealizm.    
Co by nie mówić, nie sposób obojętnie przejść obok Kazikowego pieca, zadziwia w nim doprawdy każdy szczegół, a jest ich tysiące. Napatrzył się nasz krajan na te piece w Niemczech, sporo ich tam też nabudował. W czasach swojej niegdysiejszej włóczęgi spotkał prawdziwego zduńskiego filozofa, bardziej teoretyka, ale i praktyka, od którego także wiele się nauczył. Dziś może mieć satysfakcję, twierdzi, że wykonał artystyczne dzieło swego życia. Na drugie takie nie byłoby już czasu, a może i chęci. A zresztą nie może być drugiego takiego pieca, jak ten tu u nas, w Szczecinku przy ulicy Wiejskiej. Czy mamy tego świadomość? Zastanawiałem się – w jaki sposób można byłoby tu w Szczecinku upowszechnić ceramiczne arcydzieło kaisera von Berlin, uprosiłem go więc, aby podał swój internetowy adres. Przyznaje, nie było łatwo, ale dał się w końcu przekonać, oto on – www.himmel-heiliger-peter.de. Odtąd więc każdy może go podziwiać, choć w komputerowym wydaniu to tylko namiastka. Jak wobec tego dostać się na prywatne szczecineckie pokoje cesarza Kasimira? A to już trzeba mieć specjalne pełnomocnictwa.
                 

Bogdan Urbanek

los-piec550.jpg

los550.jpg

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do