
- Jechałam autobusem do domu. Tak samo jak każdego innego dnia od kilku lat. Tym razem moja podróż miała najwidoczniej zapisać się w mojej pamięci na dłużej. Pani kontroler pojawiła się na jednym z przystanków. Ponieważ kontrolowana byłam wielokrotnie - podałam bilet bez strachu o cokolwiek. Niestety, myliłam się. Pani kontroler zakwestionowała moją legitymację szkolną. Ponieważ posiadam jeszcze - poza tą szkolną, legitymację ZUS-u, która także daje mi przywilej jazdy na ulgowym bilecie, podałam ją pani kontroler. Moje zdziwienie było ogromne, gdy usłyszałam, co mogę sobie zrobić ze swoją legitymacją: - Mnie nie obchodzi twoja legitymacja ZUS. Podałaś mi legitymację szkolną, która moim zdaniem nie upoważnia ciebie do przejazdu ulgowego, więc na nią otrzymasz mandat - stwierdziła kontrolerka. Drugim mandatem, jaki otrzymałam podczas tej samej kontroli, był ten - za próbę protestu i obrażanie kontrolerki, którego rzekomo miałam się dopuścić.
Taką, tylko na pozór, nierealną historię opowiedziała nam Natalia, młoda mieszkanka Szczecinka. Pojawiła się w naszej redakcji, prosząc o pomoc i informując o rzeczach dziejących się ostatnio w autobusach Komunikacji Miejskiej. Nie jest to pierwszy tego typu sygnał. Mieszkańcy skarżą się na kontrolerów pracujących dla łódzkiej firmy Arsen dość często. Dlaczego skarg na zachowanie "kanarów" w ostatnim roku pojawiło się tak wiele? Tego nie wiemy. Wiemy jednak, że miejski przewoźnik stworzył nawet odrębne stanowisko do spraw mandatowych (!). Jedna osoba w kółko analizuje przypadki związane z odwołaniami od mandatów i koresponduje z siedzibą spółki Arsen oraz samymi pasażerami.
- Jest mi najnormalniej w świecie wstyd - powiedział Roman Romanów z Komunikacji Miejskiej w Szczecinku. - Niestety, nie ma teraz prezesa, ale myślę, że również z jego ust padłyby podobne słowa. Nie wiem, jak mogło dojść do takiej sytuacji. Kontroler nie ma prawa wystawić "mandatu" za dyskusję, czy też za obrażanie go! Nie jest policjantem. Do tego ma obowiązek obejrzeć każdy dokument, jaki przedstawia mu pasażer. Mam dość słuchania skarg na to, że kontrolerzy są niegrzeczni, że wlepiają mandaty dzieciom na prawo i lewo. To wszystko, co dzieje się ostatnio w autobusach, daje nam obraz pracowników spółki. Jest to dla nas także sygnał, że należy się poważnie zastanowić nad dalszą współpracą z firmą, której powierzyliśmy kontrolę biletów.
"Arsenowy" obciach trwa w najlepsze. Tymczasem wszystkie pretensje pasażerów dotyczące kontrowersyjnych kar wystawianych w czasie jazdy autobusem starają się załagodzić pracownicy Komunikacji Miejskiej. Zainteresowali się oni także problemem mandatów Natalii. W tym konkretnym przypadku sprawa zakończyła się pomyślnie dla młodej pasażerki. Okazało się, że mandat za "dyskusję" z kontrolerem został natychmiastowo anulowany. Podobnie jak ten za przejazd bez wymaganych dokumentów (choć co prawda dopiero po wpłaceniu przez pasażerkę 10% opłaty manipulacyjnej - dop. autora).
- Muszę państwu przyznać, że wszystkie te skargi bardzo mnie irytują. Każda z nich godzi w dobre imię Komunikacji Miejskiej, niszczy obraz nowoczesnej spółki i psuje nam wizerunek. Myślę, że bez skrupułów mogę wyjawić, że trwają rozmowy nad znalezieniem wyjścia z tej patowej sytuacji. Być może zatrudnimy własnych kontrolerów. Istnieje też możliwość podpisania umowy z inną firmą, która podejdzie do tematu z nieco większym wyczuciem. Myślę, że do końca roku znajdziemy rozwiązanie i wprowadzimy drastyczne zmiany w kontrolach biletów - dodaje Roman Romanów. (mt)
Na zdjęciu: Dwa mandaty - to "dorobek" jednego kursu autobusem.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!