
Do artykułu Macieja Macichowskiego "SZCZECINECKI HYDE PARK"
Czytam powyższy tekst, podpisany przez Młodego Autora o szacownym nazwisku
i nie kryję zdziwienia.
Pamiętam p. Józefa, który jako Obywatel PRL i Poseł był zawsze nienaganny, chętnie objaśniający reguły społeczne swoim wyborcom. Nie było Mu dane doczekać zmian porządku, który współtworzył - dziś z pewnością wiele by Go zdziwiło...
Po szczęśliwie minionych czasach "jedynie słusznych poglądów" obowiązującej "polityki medialnej" i cenzury doczekalismy czasów, gdy wolność publicznych wypowiedzi jest ograniczona jedynie Kodeksem Karnym i... dobrym obyczajem ( jeśli się umówimy co to znaczy ). Można więc na forach internetowych,a także w innych, wolnych mediach, publikować WSZYSTKO - co oznacza, że poziom publikacji nie musi być koniecznie merytoryczny - wystarczy, że odzwierciedla poziom intelektualny jej autora i wydawcy.
Czytając w/w wypowiedzi można się szybko przekonać, że najczęściej spotkamy się z głosami niezadowolonych, usiłujących "dołożyć" ludziom o odmiennych poglądach, czy rządzącym - "...bo my przecież wiemy lepiej !..." Praktycznie, to tacy dyskutanci potrafią jedynie desperacko zanegować istniejący porządek, nie mając nic do zaproponowania - poza pretensjami, inwektywami, czy zakamuflowanymi przejawami zawiści.
Kiedy czytam różne wypowiedzi na forach - podpisane jedynie "nickem", skrywającym osobę autora - myślę, że ta dzisiejsza swoboda to jest jednak, mimo wszystko jakaś społeczna wartość, dająca możliwość poznania "vox populi" i wyciągnięcia wniosków - wyjąwszy oczywiście autorów używających inwektyw i celowo sprowadzających wymianę myśli do rynsztoka, czy na intelektualne manowce .
Jestem za obroną tej wartości i dlatego nie podobają mi się pomysły jakichkolwiek ograniczeń internetowych wypowiedzi.
Jeśli ktoś pisze, czy wygłasza publicznie nawet najbardziej brutalne, czy nieprzyzwoite teksty, robi to zawsze na własny rachunek i odpowiedzialność. Istnieją przecież, w razie potrzeby, sposoby identyfikacji autora skrajnie nieobyczajnych wypowiedzi, no i - w razie czego - sądy.
Dlatego, choć nie przepadam za zbytnią swobodą obyczajową i pamiętam czym była w PRL-u cenzura, jestem zdziwiony pomysłami majstrowania przy internecie w imię "społecznego dobra(?!)". Mam nadzieję, że Autor jeszcze raz przemyśli Swoje postulaty pamiętając, że nobiles oblige i zdoła docenić prawdziwą wartość wolnych mediów.
Andrzej Pietras
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie