
Czytelnicy Tygodnika Temat czytali to już w czwartek, 23 sierpnia.
Temat. Co tydzień o tym, co ważne
Kończą się wakacje i wraz ze zbliżającym się nowym rokiem szkolnym, wróci dyskusja nad kondycją polskiej szkoły. Powróci znowu problem Karty Nauczyciela, w której zachowaniu rządząca Platforma Obywatelska widzi główny hamulec w dziele poprawy efektywności naszego szkolnictwa. W tym zamyśle rządzący polską szkołą "platformersi" są wyjątkowo cyniczni i zakłamani. W rzeczywistości chodzi o pieniądze. Nauczyciel ma pracować więcej za mniejsze pieniądze. Jednocześnie rożnej maści działacze rządzącej koalicji, umieszczeni z politycznego nadania w wielu sektorach administracji i gospodarki, dostają miesięczne apanaże, na które przeciętny nauczyciel musi pracować kilka lat.
Taka jest prawda o intencjach rządzącej coraz bardziej nieudolnie Platformie Obywatelskiej. W ten obrazek świetnie wpisuje się nasz burmistrz z jego pomysłami, o których głośno było przed wakacjami. Nie unikniemy jednak dyskusji na temat kondycji naszego szkolnictwa. Miarodajne wyniki badań efektów nauczania, wskazują wyraźnie na potrzebę zmian. Przeprowadzona przez rząd J. Buzka reforma, nie przynosi z perspektywy zebranych doświadczeń, oczekiwanych rezultatów. Szczególnie słabym ogniwem tego systemu są gimnazja. Świadczą o tym nie tylko wyniki testów egzaminacyjnych, ale także wiele problemów natury wychowawczej w gimnazjalnym środowisku. Nie chcę wymieniać całej litanii zarzutów pod adresem tego chybionego pomysłu, ale wyraźnie widać, że trzeba będzie coś z tym zrobić. W niektórych kręgach politycznych wyraźnie zgłaszane są postulaty likwidacji gimnazjów. Moje osobiste doświadczenia z absolwentami gimnazjów w znacznej mierze potwierdzają dość powszechną opinię, że dla wielu uczniów pobyt w gimnazjum jest czasem straconym, tak do zdobywania kolejnych szczebli wiedzy jak i dla procesu wychowawczego. Uważam, że zebrano już wystarczającą wiedzę na ten temat, by dokonać koniecznych korekt w systemie edukacyjnym. Dotyczy to także systemu szkolnictwa średniego różnych szczebli, w tym szkolnictwa zawodowego.
Nie można przy okazji dyskusji o oświacie pominąć ważnego problemu motywacji do osiągania dobrych wyników w nauce i zdobywania kolejnych szczebli drabiny edukacyjnej. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu osiągnięcie kolejnego etapu w systemie edukacyjnym wiązało się z autentycznym społecznym i zawodowym awansem. Silną motywacją do nauki była realna perspektywa lepszego statusu materialnego. Można pokusić się o stwierdzenie, że była silna korelacja między awansem na niwie szkolnej, a pozycją na społecznej drabinie. Dzisiaj tej pewności nie ma. Dominuje pogląd, potwierdzony życiową praktyką, że nie wykształcenie, a przynależność do układu polityczno-towarzyskiego, decyduje o dostępie do pracy i pieniędzy. Można by sparafrazować stary slogan, że "nie matura a dostęp do ucha decydenta" decyduje o awansie społecznym i zawodowym.
Zmalał prestiż matury a nawet studiów magisterskich. Brak motywacji do kontynuowania nauki ma często praktyczne uzasadnienie. Po co mam się uczyć, skazywać się na zwiększony wysiłek i poświęcenie, skoro nikt nie oczekuje na moją wiedzę ani na moje kwalifikacje. Brak pracy, a co za tym idzie, brak możliwości samorealizacji, stanowi ważny czynnik demotywujący do rzetelnego zdobywania wiedzy. Dyplom do pracy na zmywaku za granicą jest niepotrzebny. A teraz o rzeczy najważniejszej. Co nasz absolwent potrafi i jaką wiedzą, i jakimi umiejętnościami dysponuje? Tak postawione pytanie jest w pełni zasadne. Czy uczeń chodzi do szkoły, czy chodząc do niej, jeszcze się czegoś uczy. Obawiam się, że dla wielu aktywność szkolna kończy się na chodzeniu i przechodzeniu z klasy do klasy. Jeżeli zdobywa jakąś wiedzę, to na zasadzie przypadku a nie systematycznej pracy, więc luki w wykształceniu posiada ogromne. Założenia programowe a rzeczywisty poziom wiedzy i umiejętności to dwa nie przylegające do siebie światy. W efekcie, absolwent gimnazjum, a nie rzadko maturzysta, ma kłopot z poprawnym wyrażeniem własnych myśli, czy czytaniem tekstu ze zrozumieniem. Niedawno obserwowałem, jak młoda ekspedientka borykała się z dość prostym odejmowaniem "w pamięci", bo nie miała komputerka pod ręką. Brak znajomości tabliczki mnożenia wśród absolwentów jest powszechny. Prawdziwa reforma systemu oświaty jest niezbędna. Baza materiałowa i kadrowa jest. Potrzeba środków finansowych i woli politycznej. O tę wolę polityczną będzie jednak trudno chyba, że..... i w tym jest cała nadzieja.
Czytelnicy Tygodnika Temat czytali to już w czwartek, 23 sierpnia.
Temat. Co tydzień o tym, co ważne
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie