Reklama

Andrzej Bratkowski: Nowe szaty króla

06/09/2012 12:36

Czytelnicy Tygodnika Temat czytali to już w czwartek, 30 sierpnia.
Temat. Co tydzień o tym, co ważne

Obserwacja naszego życia politycznego coraz częściej kojarzy mi się z dawną baśnią o tym, jak szykowano królowi nowe szaty. Przypomnę w skrócie o co w tej baśni chodziło. Król zażyczył sobie nowej, wspaniałej szaty. Sprytni dworzanie ochoczo przystąpili do dzieła. Pobrali sute zaliczki, zatrudnili rzesze tkaczy i krawców. Całe dnie i noce przędli, tkali, szyli i przymierzali, by w końcu publicznie okazać króla jego poddanym w nowych, wspaniałych szatach. Wszyscy dookoła razem z królem byli przekonani, że władca ma na sobie nowe wspaniałe szaty. Sile sugestii uległa także zgromadzona na tę okazję gawiedź, wyrażając spontanicznie zachwyt z nowych szat króla. W tłumie rozradowanych poddanych znalazł się jakiś, nie ulegający zabiegom, jakby to powiedzieć językiem współczesnym, zmasowanej propagandy, młokos, który patrząc na to widowisko zakrzyknął „król jest nagi”.
Nagle w mgnieniu oka czad propagandy się ulotnił i mimo, że forsa została wydana, król stał nagi wśród zdumionego tłumu. Okazało się, że cała praca wykonana została na niby. W kołowrotkach nie było przędzy, w warsztatach tkackich osnowy i wątku, krawcy nie mieli materiału i nici, a król szaty. Współcześnie powiedziano by na tę historię „pic na wodę fotomontaż”. Ten nieco przydługi wstęp pozwala mi na konstatację, że moje państwo coraz bardziej przypomina ową historię z baśni. Duża forsa znika, a obiecanych efektów brak.
Doskonałym potwierdzeniem tak postawionej tezy jest działalność naszego Sejmu i Senatu. Tylko pobieżna obserwacja „pracy” tych gremiów, stanowi doskonałą ilustrację do owej bajki sprzed lat. Sala Sejmu czy Senatu świeci pustkami, nawet wtedy, gdy trwa dyskusja o najważniej sprawach państwa i społeczeństwa. Mają oni świadomość swojej dekoracyjnej roli. Najważniejsze decyzje zapadają gdzie indziej. W zasadzie posłowie zaprzestali działań, do których zostali powołani. Muszą oni tylko właściwie zagłosować, zgodnie z oczekiwaniami liderów.
Kuluary parlamentu coraz bardziej przypominają wybieg dla modelek i celebrytów. Trwa nieustanna rywalizacja, kto na tym wybiegu szybciej i skuteczniej przyciągnie uwagę polujących na sensacje dziennikarzy. Trwa wyścig do kamer, kto swoim nietuzinkowym zachowaniem lub szokującą wypowiedzią przyciągnie uwagę mediów. Jako żywo ta sowicie opłacana z naszych podatków „praca” przypomina tkanie bez osnowy i wątku na starym rozklekotanym warsztacie. Jedyny efekt tego wysiłku to owe klekotanie, które tak naprawdę nie ma całkowicie znaczenia dla państwa i społeczeństwa. Ostoja demokracji w naszym państwie jest tak „na niby”, podobnie jak nasza Rada Miasta.
Kolejna instytucja, która mimo że kosztuje krocie, jest już też tak trochę „na niby”. Tam tradycje pozoracji są bardzo stare. Mam na myśli naszą armię. W jej aktualnej sytuacji nie byłaby w stanie spełnić swoich obowiązków, jakie ma wobec społeczeństwa. Możliwości wojska są ograniczone i lepiej nie myśleć, co by było, gdyby polityczne realia postawiły przed nią konieczność obrony granic. Solidarności sojuszniczej już żeśmy niejednokrotnie smutnie doświadczali. Nasuwa mi się skojarzenie z historią polskiej husarii. Ongiś nowoczesna jak na wymogi czasu i niezwykle skuteczna na placu boju, stała się w XVIII w. instytucją archaiczną. Utrzymywana przy życiu siłą tradycji zasłużyła sobie na miano formacji pogrzebowej. Nic tak paradnie nie wyglądało na pogrzebie dostojnika, jak las chorągwi i skrzydeł oraz chrzęst pancerzy i parskanie koni. Choć utrzymanie tej formacji kosztowało krocie, to na polu walki, gdzie dominował muszkiet, była całkowicie nieprzydatna. Teraz nasi wodzowie i żołnierze najlepiej prezentują się na pogrzebach i innych uroczystościach państwowych, na których błyszczą szable, stukają wyglansowane oficerki. Reszta jest jak każdy widzi. Przestarzała struktura, przestarzały sprzęt, atrofia niektórych rodzajów broni jak np. marynarki wojennej. Mimo tego z ministerstwa dochodzi, za nasze ciężkie pieniądze, ten znany z Sejmu bezproduktywny „klekot”.
A czyż nie jest podobnie z naszym narodowym sportem? Ileż nas kosztowało uczestnictwo w piłkarskim święcie i jakie osiągnęliśmy rezultaty. Z szumnego „klekotania” o deszczu medali, nasze uczestnictwo w ostatnich igrzyskach olimpijskich zakończyło się bezprzykładną klęską. Za co biorą pieniądze ludzie z PKOL? Przykładów instytucji działających na niby jest mnóstwo. Weźmy efekty działania urzędów pracy. Jest to miejsce bezproduktywnego wydawania ogromnych pieniędzy. Jak długo trzeba jeszcze czekać by społeczeństwo zorientowało się, że „król jest nagi” i owych czarodziejów politycznych imaginacji należy posłać w diabły.

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do