Reklama

Andrzej Bratkowski: Marina, Marina, Marina

13/12/2012 10:43

Wbrew tytułowi nie będę pisał o starym włoskim przeboju z końca lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku a o marinie, nowym pomyśle na aktywizację wodniactwa na naszym jeziorze. Nawet niezbyt przenikliwy obserwator już dawno zauważył, że niegdyś silny sport żeglarski, którym pasjonowała się spora grupa mieszkańców miasta odnosząca wiele poważnych sukcesów, znajduje się w stanie zapaści.
Mimo szumnych zapowiedzi, składanych przy okazji powołania do życia Akademii Nautica, nie widać by pomysł ten eksplodował nowymi widocznymi talentami lub znaczącymi sukcesami. Wiemy z pewnością, że utrzymanie nowej struktury jest dość kosztowne, a efekty jej pracy trudne do zauważenia. Pamiętając dość już odległą historię szczecineckiego żeglarstwa, jego ogromne sukcesy, oraz rolę jaką odgrywało w całym szczecineckim pejzażu sportów, wydaje się, że owe dzisiejsze nakłady nie przekładają się na efekty. Kiedyś przystanie wodne niemal przez cały rok były miejscem nie tylko żeglowania, ale także całorocznego szkolenia oraz pracy przy utrzymaniu w dobrej kondycji sprzętu wodnego. Szkolono szkutników i modelarzy.
Aby w sezonie móc radować się ze śmigania na żaglach, trzeba było włożyć niemały wysiłek w pogłębianie wiadomości teoretycznych i nieźle się natrudzić przy konserwacji sprzętu. Między przystaniami, a było ich trzy na naszym jeziorze, trwała ostra rywalizacja. Szczecineckie regaty były ważnym wydarzeniem sportowym. Można tylko zadumać się nad tym, jakimi skromnymi środkami dysponowali ówcześni pasjonaci żeglarstwa i innych sportów wodnych. Było, minęło.
SzLOT i Akademia Nautica miały przynieść powiew nowego ducha w nasz sport wodny. Szumne były zapowiedzi, jaką to rewolucję szykują nam w tym sektorze życia sportowego, tak reklamowane przez władze nowe przedsięwzięcia organizacyjne. Jakoś nie doczekaliśmy się realizacji tych szumnych enuncjacji, a nad tym wszystkim unosi się dziwny zapaszek i kręci się prokuratura.
Bardzo wielu obserwatorów życia społecznego w naszym mieście wyraża opinię, że oba te przedsięwzięcia są miejscem marnotrawienia środków, a wiele działań zwykłą pozoracją, mającą przykryć widoczną bezradność i brak pomysłu na rozwój sportów wodnych na naszym jeziorze. Chciałbym w tym miejscu zaapelować do NIK o przeprowadzenie tam wnikliwej kontroli, bo miejscowe instytucje do tego powołane, są organicznie niezdolne do takich działań.
W tej sytuacji zapowiedź, że planuje się wielomilionową inwestycję pod nazwą „marina” połączaną z ośrodkiem szkolenia ekologicznego wydaje się być pomysłem wielce ryzykownym. Pierwsza wątpliwość sprowadza się do konstatacji, że skoro istniejąca baza szkolna nie jest w pełni wykorzystana, to po co inwestować ogromne środki w przedsięwzięcie o bardzo niepewnej przyszłości. Skoro mamy budynek szkolny, nie w pełni wykorzystany np. internat „budowlanki”, to tam można by umieścić zaplanowaną placówkę. Ośrodek szkolenia ekologicznego nie musi stać nad wodą. Przejście spacerkiem z internatu „budowlanki” nad jezioro trwa 15 minut. Nikt nie odpowiedział sobie na pytanie, ilu młodych ludzi jest gotowych do skorzystania z tej nowej oferty. Kiedy patrzy się z jakim trudem kompletuje się chętnych do udziału w różnych sekcjach, klubach, kołach i innych formach aktywnego organizowania życia dzieci i młodzieży, to cały ten pomysł wydaję się być oderwany od rzeczywistości. Nie można też pominąć całego skomplikowanego wątku natury finansowej.
Pytanie brzmi: czy w obecnej trudnej sytuacji finansowej samorządów stać nas na takie pomysły. Z jednej strony słyszymy narzekania na brak środków na utrzymanie obecnej sieci szkół średnich z drugiej strony wchodzimy w przedsięwzięcie, na którego realizację i współfinansowanie trzeba zaciągnąć kredyt. Nikogo nie powinno uspakajać zapewnienie, że środki na inwestycje pochodzić będą z funduszy zewnętrznych. Zdaję sobie sprawę, że znajomy „królika” umieszczony w strukturach wojewódzkich nie odmówi finansowego wsparcia, to jednak jego realizacja tylko pogłębi już i tak fatalny stan finansowy samorządów lokalnych. Otrzymamy obiekt, który będzie generował koszty, a na ich pokrycie trzeba będzie zdobyć środki. Przy wyczerpywaniu się ich dotychczasowych źródeł, przy wyraźnych objawach dekoniunktury gospodarczej, musi paść pytanie: skąd czerpać środki na realizację, a także na późniejsze finansowanie ekstrawaganckich pomysłów? Burmistrz Szczecinka pokazał kierunek - podnosimy podatki!

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do