Reklama

Andrzej Bratkowski: Kasa dla chorych

05/07/2012 11:00

Raz po raz społeczeństwo stawiane jest pod "murem". Ku swojemu przerażeniu brane jest jako zakładnik w walce o potężne pieniądze. Chodzi już o sumę blisko 60 mld złotych. Te gigantyczne kwoty pochodzące z naszych kieszeni, monopolista jakim jest NFZ, transferuje do tych którzy mają troszczyć się o nasze życie i zdrowie. Czasami to "troska" przejawia się w tym, że beneficjenci naszych składek grożą, że nie będą wypisywać potrzebnych nam recept, straszą, że zamkną drzwi swoich gabinetów, odmówią przyjęcia na zabieg lub operację. Cały czas jesteśmy przekonywani, że ich postępowanie jest wyrazem troski o nasze zdrowie, a nie jak widać to gołym okiem, walką o najlepszy dostęp do tego łakomego tortu jakim są kwoty zgromadzone w NFZ.

Ta nieprzebierająca w środkach walka trwa już od bardzo wielu lat, za bardzo wielu rządów i nic nie wskazuje, że miałaby po kolejnej wymuszonej zmianie prezesa NFZ wkrótce się zakończyć. Mam wrażenie, graniczące z pewnością, że nikomu z zainteresowanych nie zależy, aby to całe przedsięwzięcie, jakim jest publiczna służba zdrowia wyszło z gęstych oparów niejasności, braku przejrzystych rozwiązań i precyzyjnych procedur.

Pacjent staje się pionkiem w grze o wielkie pieniądze. Walczą o nie szpitale publiczne i prywatne, lekarze na kontraktach i mający prywatną praktykę, producenci i dystrybutorzy leków oraz dostawcy sprzętu medycznego, czy informatycznego. W tej walce każdy chwyt każde zagranie jest dozwolone, aby tylko zdobyć jak największy kęs z tego tortu. Strony tego wyścigu po publiczną kasę, stosują w tej walce bardzo nieczyste metody i chwyty, które niewiele mają wspólnego z etycznymi wskazaniami Hipokratesa. Bożyszczem ich raczej jest hipokryzja, która pod maską troski o nasze życie i zdrowie, jest tak naprawdę, walką o dostęp do kasy. Coraz więcej zdarzeń dobitnie o tym świadczy, jak choćby ostatnia wojna o recepty.

NFZ nie chce utracić kontroli nad dystrybucją przez lekarzy leków. Uderza to jednak w interesy lekarzy, a przede wszystkim w interesy lobby farmaceutyczne. Przecież wiadomym jest o olbrzymim lobbingu firm farmaceutycznych w środowisku medycznymi i o profitach jakie te środowiska czerpią z owej symbiozy żyjącej na podglebiu pieniędzy NFZ. Jak może wyglądać taki lobbing, mogliśmy przekonać się w trakcie wielkiej medialnej kampanii o zakup szczepionek przeciw świńskiej grypie. W organizowaniu nacisku na wydanie miliardów na nie do końca sprawdzoną szczepionkę i rozpętywaniu atmosfery nadciągającej epidemii, uczestniczyła przynajmniej część środowiska lekarskiego. Wiemy jakim międzynarodowym skandalem zakończyła się ta niechlubna historia i kto wydał, a kto zgarnął gigantyczne pieniądze.

Ten przypadek nie jest jednostkowy. Raz po raz widzimy jak środki masowego przekazu inspirowane przez koncerny farmaceutyczne, przy współudziale środowiska lekarskiego uczestniczą w podobnych akcjach wypompowywania pieniędzy z publicznych środków. Strażnicy tych pieniędzy z politycznego nadania, których jak się to mówi "zabić można gazetą" pod obstrzałem medialnym, albo giną albo ulegają. W tym sporze o recepty, widać to wyraźnie. Za finansowe skutki błędnie wypisanych, lub nie bójmy się tego publicznie powiedzieć, wyłudzonych refundowanych leków ma zapłacić NFZ, czyli my wszyscy którzy opłacają składki zdrowotne.

Widać wyraźnie, że utrzymywanie atmosfery tzw. "mętnej wody" jest wszystkim bardzo na rękę. Za niemalże kryminalną aferę uznać należy fakt, że do tej pory mimo wydania gigantycznych pieniędzy, nie udało się w publicznej służbie zdrowia zbudować kompatybilnego systemu informatycznego. Nie chciałbym tego zjawiska personifikować na naszym szczecineckim gruncie, ale uważny obserwator życia w naszym mieście, może przytoczyć liczne przykłady, że tak właśnie jest. Nie jeden zbił na tym całkiem niezłą fortunkę, będącą nie tylko wynikiem kunsztu lekarskiego, także niezłej głowy do biznesu. Czy można mieć o to pretensję w świecie zdominowanym przez prymat zysku i efektywności ekonomicznej? Nie sądzę, aby zapowiadany protest lekarzy zmienił coś w tym całym systemie. Wyraźnie widać dążenie, aby wszystko pozostało po staremu, aby dalej można łowić ryby w "mętnej wodzie". Minister zdrowia a więc polityk, choć lekarz, nie ma kręgosłupa i już ugina się przed lobbingiem środowiska medycznego i najprawdopodobniej wszystko pozostanie po staremu. Czy wobec tego jest jakaś recepta na ten patologiczny stan w naszej służbie zdrowia? Wydaje się że tak. Może to co zaproponuję będzie pierwszym krokiem w dobrym kierunku.

Potrzebna jest mi porada lekarza. Idę do takiego, jaki mi jest w danym momencie potrzebny. Wybieram go jak na wolnym rynku, kierując się jakością usługi i jego ceną. Płacę za wizytę cenę jaką lekarz zażąda, ale wystawia mi RACHUNEK z kasy fiskalnej. Z rachunkiem udaję się po refundację do kasy chorych, zaś ta zwraca mi pieniądze w zależności od tego jakie mam ubezpieczenie, 100 proc., 80 proc. lub inną kwotę, która mi się w ramach ubezpieczenia należy. Podobnie winno być z receptami, kupię ten lek, za który będę miał największą refundację. Utrzymywanie iluzji że należy się nam wszystko i na wszystko bez względu na koszty jest zwykłym OSZUSTWEM, na którym zbijają fortunę ci którzy krzyczą, że dbają o nasze zdrowie.

Ponawiam więc apel "kasa dla chorych". 

Felieton ukazał się w tygodniku Temat 29 czerwca.
Temat. Co tydzień o tym co ważne 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do