
Trzymam w ręku dokument przygotowany dla radnych na najbliższą sesję. Jest to załącznik do uchwały zatytułowany „Wieloletnia prognoza finansowa na lata 2012-2025”. To bardzo ciekawy dokument. Jego uważna lektura, prowadzi do bardzo ciekawych wniosków. Potwierdza on w całej pełni moją opinię, że wszystkie spektakularne „sukcesy” naszego burmistrza pociągają za sobą rosnące zadłużenie miasta i przesuwają tak potrzebną nam równowagę budżetową w bardzo daleką i trudną do określenia przyszłość.
Najlepiej niech przemówi analiza porównawcza dwóch podobnych dokumentów, oba przygotowane pod projekty budżetów miasta. Jeden pochodzi z projektu budżetu na rok 2009, drugi na rok przyszły, czyli 2013. Odległość czasowa niezbyt duża, ale na tyle wystarczająca, by pokazać na tym przykładzie ,jak dalece mija się ocena perspektywy finansowej miasta w zamiarach pana burmistrza J. Hardie-Douglasa z rzeczywistością. Porównajmy więc jak wygląda przewidywana w 2008 i 2012 roku prognoza wzrostu i redukcji zadłużenia miasta, czyli nas wszystkich, którzy składają się na te zobowiązania.
W pierwszym z nich uzyskanie równowagi budżetowej planowano na rok 2019, teraz perspektywę tą przesunięto na rok 2025. W nowej perspektywie zadłużenia miasta w 2019 roku będziemy mieli do spłaty ponad 19 mln. zł. Widać wyraźnie, że owe perspektywiczne plany są w rzeczywistości „wróżeniem z fusów” i są bardziej na poziomie cyrkowego magika niż poważną analizą rzeczywistości. By nie być gołosłownym przytoczę jeszcze kilka przykładów, by wykazać, że owe planowanie jest „funta kłaków” warte.
W 2008 roku przewidywano, że dług miasta w 2012 roku wynosić będzie 12,1 mln zł i od 2010 będzie systematycznie spadał, bo planowano wzrost dochodów własnych. W rzeczywistości dług stale szybko rośnie, by osiągnąć dzisiaj gigantyczny pułap 52,3 mln zł. Różnica wynosi blisko 40 mln zł. Dochody oscylują w owych latach na poziomie trochę większym niż 100 mln zł. Podobnie jak w dokumencie z 2008 roku zakłada się nazbyt optymistycznie, że poziom zadłużenia będzie systematycznie spadał już od przyszłego roku, choć rzeczywista praktyka pokazuje tendencje wprost przeciwne, czyli gwałtowne narastanie zadłużenia.
Niech liczby mówią same za siebie. W roku 2007 zadłużenie miasta wynosiło 7,8 mln. zł, w roku 2008 było już 15,7 mln zł, czyli dwa razy większe. W latach następnych lawinowo rosło w 2009 - 28.5 mln zł, w 2010 - 32,9 mln, w 2011 - 46,9 mln zł, by w roku 2012 osiągnąć stan rekordowy 52,3 mln zł. Tylko w ciągu czterech lat rządów pana burmistrza Douglasa z Platformy Obywatelskiej zadłużenie miasta wzrosło siedmiokrotnie, przy corocznych dochodach prawie takich samych w granicach ok. 100 mln zł.
Wszystkie dane, jakie tu przytaczam w niewielkim zaokrągleniu, pochodzą z oficjalnych dokumentów ratusza, potwierdzonych podpisem burmistrza. Wymowa tych liczb jest jednoznaczna i w pełni potwierdza uzasadnione obawy o perspektywiczną kondycję finansową miasta. Burmistrz zwykł kwitować moje zastrzeżenia co do polityki finansowej, jaką kreuje w mieście, kąśliwymi uwagami na temat mojej niekompetencji, przy ocenie jego politycznego geniuszu niepojętego dla zwykłych zjadaczy chleba. Odnoszę jednak wrażenie, że często decyzje o przystąpieniu do takiego czy innego przedsięwzięcia finansowego, częściowo wspomaganego ze środków unijnych, przypomina postępowanie zagubionego emeryta w konfrontacji z przebiegłym komiwojażerem różnorodnych cudownych produktów i gadżetów. Wciska się mu nabytek rzekomo po rewelacyjnie niskiej cenie, o wręcz cudownych mocach i niespotykanych właściwościach, Cwaniak robi wrażenie, jakby osobiście robił łaskę kiedy zwraca się do nas ze swoją propozycja. Uwiedziony sprytną reklamą, kupuje wciśnięty mu mocą perswazji przedmiot, jednocześnie podpisując cyrograf na wieloletnie spłaty rat. Zazwyczaj po czasie stwierdza, że nabytek nie jest tak do końca potrzebny i że za zakup wielokrotnie przepłacił, poważnie nadszarpując i tak skromne dochody.
Kiedy po czasie spostrzega, że został zrobiony w „balona” straszy się go komornikiem. Coraz mocniej jestem przekonany, że polityka inwestycyjna w niektórych obszarach w naszym mieście przypomina handel z niezbyt uczciwym komiwojażerem. Dostajemy różne zabawki, ale nie zawsze zastanawiamy się, czy jest nas na to stać i czy w efekcie takiej polityki finansowej jaką serwuje nam szczecinecka Platforma Obywatelska z jej liderem J. Hardie-Douglasem nie doprowadzi miasta na półkę w lombardzie.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
moze stateczek wezmiemy jeszcze jeden?