Reklama

„Afera placowa”. Prokuratura może postawić zarzuty za utrudnianie śledztwa

22/10/2014 12:04

Nie milkną echa wydarzenia, do którego doszło w piątek wieczorem 3 października na Placu Wolności. Przypomnijmy: Strażnik miejski w brutalny sposób obył się z zatrzymanym 20-latkiem. Młody mężczyzna utrzymuje, że został pobity, skopany i zagazowany. Poszedł na skargę do prokuratury i policji.
    - Wrzawa medialna wokół tej sprawy w znaczący sposób utrudniła nam śledztwo – ujawnia w rozmowie z „Tematem” prokurator Jerzy Sajchta, zastępca Prokuratora Rejonowego w Szczecinku.
    Prokurator Sajchta zaznaczył również, że ujawnienie, upublicznienie dowodów z prowadzonego śledztwa przygotowawczego jest złamaniem prawa. – Za takie działanie możemy przedstawić zarzuty – podkreśla nasz rozmówca.
    - Ogólnopolska afera medialna wokół wspomnianej interwencji nastąpiła w miniony weekend. Najazd dziennikarzy na Szczecinek był niespotykany. Wszyscy przy tym myśleli, że ich wizyta spowodowała, iż prokuratura wzięła się wreszcie do roboty i rozpoczęła wyjaśnianie okoliczności sprawy. Nie dam dziennikarzom satysfakcji, prokuratura zajmuje się „aferą placową” (nazwa pochodzi od redakcji) już od soboty 4 października.
    Prokurator J. Sajchta powiedział nam, że tego dnia do siedziby prokuratury trafił 20-letni mężczyzna.
    – Przyjął go dyżurujący prokurator. Obejrzał nagranie wideo, odsłuchał pliku dźwiękowego, zabezpieczył dyktafon, wezwał policję, a tego młodego człowieka odesłał do lekarza celem wykonania stosownych badań – mówi prokurator. – Wtedy też ruszyła cała procedura śledztwa. W poniedziałek 6 października weszliśmy do siedziby Straży Miejskiej i tam na miejscu zabezpieczyliśmy wszelkie dowody związane z podejmowaną interwencją, m.in. meldunki strażników, GPS, itp. Zabezpieczyliśmy też nagrania monitoringu z kamer Telewizji Gawex i Banku WBK. Obie instytucje mają siedzibę przy Placu Wolności. Wszystko szło, więc wcześniej zaplanowanym torem. Dodam też, że z odsłuchu dźwięku zarejestrowanego dyktafonem musi być sporządzony protokół. I to jest dopiero dowód w sprawie. Samo nagranie to tylko załącznik.
    Prokurator podkreślił również, że wcześniejsze aniżeli zakładali prowadzący śledztwo, upublicznienie nagrań z interwencji utrudni postępowanie.
    - My prowadziliśmy je krok po kroku. Strażnicy zamieszani w sprawę mieli zostać przesłuchani na końcu. Wcześniej przesłuchiwaliśmy m.in. świadków zdarzenia. Część z nich była nieobecna w Szczecinku. Teraz materiał dowodowy jest już znany podejrzanym. Powoduje to sytuację, gdzie śledczy nie mają już nad nimi przewagi.
    Jak zaznaczył prokurator: - Doszliśmy do sytuacji, że pokrzywdzony upubliczniając dowody ze śledztwa sam utrudnił postepowanie, tym samym zaszkodził sobie. Siłą rzeczy ten fakt spowoduje przedłużenie procesu postępowania wyjaśniającego.
    J. Sajchta podkreślił również, że: - W sytuacji, kiedy pokrzywdzony składa skargę do policji i prokuratury, przedstawia dowody, a później upublicznia je, to dopuszcza się przestępstwa. Nie twierdzę jednak, że przedstawimy mu zarzuty. (sw)

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do