Reklama

Marzena Góra: Daj marchewkę

22/09/2011 09:42

Moi znajomi już od dawna informację stosowną odnośnie mojego zamiłowania do małych gryzoni posiadają. Sympatii tej nie rozumieją, ale ją akceptują.  Konkretniej do tak zwanych świnek morskich mam słabość ogromną i od lat przeszło piętnastu, niezmienną. A ponieważ od jakiegoś czasu w moim mieszkaniu żaden mały zwierz nie przebywał, to uznałam, że pora najwyższa już przyszła, aby ten brak uzupełnić i futrzaka jakiegoś ponownie przygarnąć. Decyzja trudna, bo wszystko dokładnie rozważyć trzeba było i różne ewentualności wziąć pod uwagę, ponieważ jeśli już na zakup taki nabierzemy ochoty, to pamiętać musimy (i wszystkich na to uczulam i w kółko to powtarzać będę), że na lata odpowiedzialność dużą na siebie bierzemy. Ja również z decyzją miesiąc się zmagałam, bo na bardzo długi czas do zwierza będę uwiązana. I przywiązana zapewne również. Ale po rozważaniach burzliwych wyrok w końcu zapadł i na przybycie nowego domownika trzeba się było uprzednio przygotować. Doświadczenie już wcześniej spore w tym temacie zdobyłam, więc potrzeby oraz wymagania doskonale zdążyłam swego czasu przyswoić, to i lektura obszernych materiałów informacyjnych odnośnie nowego pupila mnie ominęła.  I w celu nabycia odpowiedniego lokum, oraz aby wyposażenie nowej klatki całe skompletować, kilka wizyt w naszych szczecineckich sklepach zoologicznych złożyłam. Ale oprócz wymiany uprzejmości i uwag odnośnie zakupów, podczas miłej pogawędki również kilka historii o nieodpowiedzialności niektórych ludzi przyszło mi wysłuchać. Bo z opowieści o tym, jak to po dniach kilku klient zwierza swojego sprzedawcy odnosił, można by grubą książkę złożyć. A powody niedoszli właściciele najróżniejsze podają. Że stworzenie za głośne i w nocy spać komuś nie daje, że głaskać nie można, bo po chwili wszystko swędzieć zaczyna i oczy łzawią straszliwie, że zapach nie taki albo brudzi za bardzo (i po sobie nie sprząta!). Albo, że dnia pierwszego siedzi przestraszone w kącie i na wszelakie zabawy z nami nie ma najmniejszej ochoty, co gryzieniem ręki, która ma ją karmić, jasno i wyraźnie to do zrozumienia daje. I "prezenty nietrafione" również niejednokrotnie do sklepu po chwili wracały. Dlatego zamiast stworzenie (żywe przecież, które też swoje uczucia posiada) na stres ogromny narażać, ze zmiany lokum i otoczenia oraz obcowania z nami wynikający, a później znowu podróż do sklepu z nim odbywać, lepiej najpierw poważnie nad swoją decyzją się zastanowić, aby nam nie przyszło do głowy takich numerów wywijać. Bo i z literaturą fachową wypada się zaznajomić, żeby zwyczaje i wymagania nowego domownika dokładnie poznać i nie dać się później zaskoczyć, i testy na alergię zrobić sobie zawczasu, oraz plany nasze na kilka najbliższych lat również mieć cały czas na uwadze. Uświadomić również sobie trzeba, że zwierz trochę uwagi i czasu mu poświęconego będzie potrzebował, a gdy zachoruje to bez płatnej wizyty u lekarza odpowiedniego też się nie obejdzie. O kosztach, z codziennym utrzymaniem związanych, wspominać nawet nie będę. Bo przez takie decyzje pochopne to i schroniska już dawno zrobiły się przepełnione i zwierzęta tam zostawiane smutnymi ślepiami się w każdego wgapiają i pana swojego ciągle na horyzoncie wypatrują. Bo takiej krzywdy żadnemu zwierzowi robić zwyczajnie nie można! Ale gdy przygarnięcie stworzenia w pełni świadome będzie a my od konsekwencji i odpowiedzialności nie będziemy się uchylać, to pewność mieć możemy, że zwierz swoim oddaniem do końca życia będzie nas nagradzał.

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do