Reklama

Ćwierć miliona złotych kary!

22/09/2011 09:12

   Powraca sprawa kary za zerwanie umowy na budowę pomostu "Centrum" na Jeziorze Trzesiecko. Jeżeli Szczecinecka Lokalna Organizacja Turystyczna nie wybroni się przed sądem, jej budżet zostanie uszczuplony o ćwierć miliona złotych! Tyle, bowiem żąda od naszych organizatorów turystyki niedoszły wykonawca pomostu gryfińska firma Alpinur.
   Spór o kasę od wielu miesięcy toczy się przed Sądem Okręgowym w Koszalinie. Smaczku sprawie dodaje fakt, że inwestycja zrealizowana została z funduszy unijnych w ramach Projektu Civitas Plus Renaissance.
   - W poniedziałek 19 września wysłaliśmy do Szczecinka wezwanie do zapłaty 150 tysięcy złotych. To kary umowne - mówi mecenas Kamil Stanek, pełnomocnik firmy Alpinur z Gryfina. - Oprócz tego jest jeszcze jedna kwestia związana z tą inwestycją. Otóż roboty budowlane zostały ubezpieczone przez Towarzystwo Ubezpieczeniowe UNIQA. Były prezes SzLOT Bogusław Sobów wystąpił o wypłatę gwarancji od ubezpieczyciela i ją otrzymał. Biorąc pod uwagę okoliczności realizacji robót, Sobów o tę kwoty wystąpił niesłusznie. Skoro inwestycję zwalił SzLOT, to siłą rzeczy nie miał prawa do wypłaty ubezpieczenia.
   - UNIQA wytoczyła proces Alpinurowi o zwrot tej kasy. Jeśli my ten proces przegramy, to wypłacimy te pieniądze w gotówce. Naturalną siłą rzeczy jest, że wystąpimy o zwrot tych pieniędzy do SzLOT. Takie pismo wysłałem pod koniec sierpnia do szefostwa SzLOT-u. Do dziś nie mam żadnej odpowiedzi. Choć tak po prawdzie brak odpowiedzi też jest odpowiedzią - dodaje mecenas Stanek.
Zdaniem mecenasa sama opinia, która musiała być wykonana na potrzeby tego procesu to ok. 30 tys. zł. Do tego należy doliczyć koszty zastępstwa oraz koszty sądowe. - Liczę, że żądana przez nas kwota zamknie się, (choć na "dziś" nie wiem jeszcze ile będzie odsetek) ogólną sumą około 250 tysięcy złotych - mówi Kamil Stanek.
   Co na to prezes Szczecineckiej Lokalnej Organizacji Turystycznej Piotr Misztal? Niestety, mimo kilkakrotnie ponawianych prób, nie udało się nam z nim skontaktować.
   Przypomnijmy: Afera "pomostowa" wybuchła jesienią 2009 roku. W jej finale Alpinur przerwał prace i wycofał się z realizacji inwestycji. Prezes SzLOT Bogusław Sobów powiedział nam wówczas: - "Alpinur" zaproponował w przetargu kwotę 750 tysięcy złotych. Choć nie był najtańszy wybraliśmy właśnie firmę z Gryfina, z uwagi na jej duże doświadczenie przy wznoszeniu budowli nawodnych. Firma zaznaczyła nam, że będzie robić pomost z pali nieposiadających atestów, ale orzeczenia techniczne przy zdolności do przenoszenia wszystkich obciążeń. Nie zgodziliśmy się na to, argumentując, że w projekcie z Unii Europejskiej rury pod pomost muszą mieć certyfikat CE lub E. W jezioro wbito prawie 50 rur. Ja tych pali nie chciałem odebrać. Stoję na straży unijnych pieniędzy. Jeżeli podpiszę aneks, że wydatkuję 200 tysięcy złotych więcej bez konkretnego powodu, a takiego powodu nie ma, łamię, więc wszelkie możliwe nakazy i zakazy. Nie ma mowy, bo zbyt bardzo szanuję sobie wolność, świeże powietrze i patrzenie na świat przez okno bez krat.
   Z kolei prezes "Alpinura" Dariusz Torebko tak uzasadniał swoją decyzję: - Przyznaję, były wątpliwości, co do projektu, ale one zazwyczaj są. Główną niejasnością była ilość rur do wbudowania. Inwestor zmieniał ich długość, bo wcześniej błędnie porobił pomiary. Projekt miał też sporo rozbieżności ze stanem faktycznym na budowie. No i się zaczęło. Najpierw próbowano nam wmówić, że wbudowujemy używane, stare rury o niższych wartościach technicznych, niż zakłada się przy tego typu inwestycjach. Od tego zaczął się konflikt. Jeżeli się nie dogadamy to wyrwiemy te nieszczęsne rury. Za część z nich już zapłaciliśmy w hucie, za resztę musimy zapłacić. Kolejny spór powstał wokół certyfikatu na materiał, z jakiego te rury są wykonane. Przyznaję, one są z chińskiej huty, ale to nie oznacza, że są do przysłowiowego luftu, posiadają, bowiem wszelkie normy polskie i europejskie. Już w trakcie budowy były brane próbki metalu. Badania nie wykazały odstępstw od norm. Chciałbym skończyć budowę, bo to dla inwestora najlepsze rozwiązanie. Ale muszę też mieć na uwadze dobro firmy. Jeżeli dalej będziemy kontynuować budowę, to stracimy finansowo około 400 tysięcy złotych, do tego kary za opóźnienie kolejne 70 tysięcy złotych. (red)

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do