
Temat nr 530
Co to je myjnia samochodowa? To je taki punkt usługowy, do którego udajemy się brudnym autem, co by je umyli i żeby było czyste, za co zresztom musimy uiścić stosowną opłatę. Tak myślałem do soboty. Ale się okazało, że byłem w mylnym błędzie. A to za sprawą Wojtka, który po 20 latach z okładem przyjechał swym kabrioletem łodwiedzić swoje rodzinne miasto, znaczy się Szczecinek. A co do Wojtka. Prawie się nie zmienił. No, może się ciut postarzał, o jakieś 50 kilo na plus zresztom. Mieszka we Francji przy granicy hiszpańskiej. No i po przejechaniu takiej dorgi jego nowiuśkie auto było utytłane bardzo.
Pojechał więc do myjni, której nazwy przez litość nie wymienię. No i wartko mu umyli i opłatę pobrali. Wojtek stwierdził jednak, że i owszem pojazd mu myli, ale nie umyli. Felgi brudne a przód auta też wiele pod względem czystości do życzenia pozostawił. No i Wojtek zwrócił się do obsługi z prośbą, co by tę partaninę poprawili i że jak trzeba, to on dopłaci. Fachowiec pogardliwie na Wojtka i jego kabrio spojrzał i powiedział, że nie da rady umyć porządnie, bo zobacz pan, ilu klientów czeka i wskazał na kolejkę aut oczekujących na usługę mycia. No i Wojtek zaczął mnie wydziwiać i nad tom myjniom, i nad jakościom usługi.
- Kurza twarz. Nie będzie Francuz pluł nam w twarz – se pomyślałem i zacząłem mu klarować, że myjnia, jak sama nazwa wskazuje, myje auta i jego przecie też myła! Co nie znaczy, że miała umyć i to na dodatek porządnie. W końcu inni na mycie czekali i trzeba zrozumienie dla nich mieć. A nie patrzeć wąsko, znaczy się egoistycznie.
I tak dobre imię myjni łobroniłem. A że czasu ciut miałem, tom ruszył z Wojtkiem w miasto i za przewodnika mu byłem. Wojtek miastem był zachwycony, widział nowe domy, odnowione elewacje. Zachwycony był rozmachem. - Nie ten Szczecinek, nie do poznania – co chwilę z podziwem mówił. Podziwiał wyciąg do nart wodnych, przebudowę parku, stateczek prujący fale po jeziorze.
I nagle zaczął wydziwiać na dymy na niebie. Kurza twarz. Jakie dymy? Toż to jest para wodna wytwarzana przez zakład produkujący płyty i nie tylko. I nie kręć mi tu nosem, bo to nie je smród ino zapach lasu, co potwierdzajom autorytety naukowe zresztom. I tak dopbre imię naszego prastarego grodu żem obronił po raz drugi.
No i ruszylismy dalej. I doszliśmy do pomnika marszałka Józefa Piłsudskiego. Wojtek stanął. Oczy wybałuszył. Łobszedł prawie w koło i znowu to samo pytanie, co to je? I zaczął wydziwiać, że niepodobny, że brak proporcji, no i miecza też się czepił.
Kurza twarz! I trzeci raz dobrego imienia żem bronił. I poszło łatwo, bo mi powiedział, że figurę się przerobi, znaczy się nowy pomnik będzie. Na deptaku podziwiał poidełko. Woda mu smakowała. A na rynku, przy ratuszu mojom ślubną żesmy spotkali. Nastąpiła prezentacja i już w trójkie żeśma spacer kontynuowali. I doszliśma do pomnika pana Adama Giedrysa. Figura mu się spodobała. Ale oczko wodnie niekoniecznie, bo znowu zadał to swoje pytanie. - Co to je?
I niestety poległem. No, bo jak tu zakutej francuskiej pale wytłumaczyć, że to oczko wodne jest bez wody i że w tym jest sens. I co gorsza, nic do głowy mi nie przychodziło. I tu w sukurs przyszła mi moja ślubna. Przypomniała Wojtkowi, jak to przed wielu laty pan Adam dostał od NASA próbkie kamienia księżycowego. No i na pamiątkę tej chwili stworzono z tych oto kamieni kompozycję symbolizującą krajobraz księżycowy, który stanowi integralną całość z figurą pana Adama, siedzącego też na kamieniu zresztom.
Wojtek z miną znawcy pokiwał ze zrozumieniem głowom i do końca spaceru z wydziwianiem dał se spokój. A ja z podziwem na ślubną swom spojrzałem. Było nie było, dzięki niej po raz czwarty żeśma dobre imię naszego grodu łobronili.
O czym informuje Was
Zenek
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie