
Felieton ukazał się w 521 wydaniu Tematu
W piątek wolne u prezesa se załatwiłem, co by punktualnie o godzinie 9.00 pod ratuszem na rynku staromiejskim zresztom być. I na telebimie, pokaźnych rozmiarów, łobejrzeć przebieg uroczystej sesji rady miasta. Wszak, jakby powiedział pisarz Sufronow, 700-lecie miasta jest raz na 700 lat. I było podniośle. Radni w togach historycznych byli. Przemówienia były. Nadanie medali pamiątkowych było. A przed telebimem i przed ratuszem ludzi, czyli widzów nie było. - Co jest? Nie lubią swojego miasta? Ależ skąd. Przeciez pracować musi ktoś, co by inny ktoś mógł świętować.
Wreszcie tablicę pamiątkową odsłonięto i korowód historyczny się sformował i poszedł w miasto. Ruszyłem i ja. No i żem się zmachał. To i nie dziwota, żem do ogródka wstąpił, co by się schłodzić szklanką złocistego płynu. Chwilę dłuższom poczekać musiałem, bo barman rozmowę telefonicznom odskuteczniał. Gdy skończył, piwo mi nalewając, w gadulca się wdał, jako że ogródek świecił pustkami, a on w nerwach był. Mówił, że dzwoniła do niego pewna firma z miasta Piły i zapytała go, czy ma kurs BHP i P-poż. Bez bicia przyznał się, że nie ma. No i dowiedział się, że to niedobrze. Bo w razie kontroli, to jest ci łon narażony na surowe i dotkliwe kary. Ale oni go z kłopotu mogą wybawić, bo w najbliższą niedzielę kurs robią i za jedyne 140 złotych w ciągu trzech godzin potrzebną wiedzę do głowy mu wtłoczą. A nerwy barman miał stąd, że dwa dni wcześniej również telefonicznie firma z Poznania taki kurs oferowała mu za jedyneb 450 złotych w niewiele dłuższym czasie.
- Bierz pan, panie, ten kurs za 140 złotych – radziłem. - 310 zł będziesz miał pan w kieszeni. - A w życiu! Moja koleżanka, panie Zenek, taki kurs zrobiła za 40 zł. Ja mam czas, ja poczekam, a w razie kontroli głupa będę rżnął. 140 za trzy godziny? To niby czego oni mnie tam nauczą? NACIĄGACZE! Ot, co!
No i wtedy ja w nerwy weszłem. Cóż za lekceważący stosunek do wiedzy. I postanowiłem opowiedzieć memu rozmówcy pewną historyjkę z zakresu ratownictwa medycznego. A było to tak. Dwóch kumpli jechało sobie w chłodny dzień motocyklem. No i kierowcy zimno się zrobiło. Za rada pasażera założył sobie odwrotnie marynarkie, no i guziki, czyli zapięcie marynarki, tym sposobem miał na plecach. Niestety, na zakręcie nie wyrobili i do rowu wpadli. Przypadkowi kierowcy wezwali pogotowie i w oczekiwaniu na przyjazd karetki przystąpili do udzielenia pomocy poszkodowanym. Karetka wreszcie nadjechała. Lekarz pyta, w jakim stanie sa ranni. I jeden z ratowników mówi: - Pasażer przeżył, jest przytomny, ale ma liczne obrażenia. A kierowca? Jak głowę, ręce i nogi żesmy mu ustawiali podług guzików marynarki, to przestał oddychać i dawać jakiekolwiek znaki życia.
- Hi! Hi! Hi! - zaśmiał się barman anemicznie i nie wydawało się, co by miał się do tego kursu przekonać. No, chyba że do tego za 40 złotych. A ja ruszyłem pod ratusz, co by scenki historyczne podziwiać. Muzyka średniowieczna rozbrzmiewała. Dwórki w strojach średniowiecznych dzwięcznie podrygiwały. Widzów nie było, przechodniów jak na lekarstwo. Czyżby nie lubili swojego prastarego grodu? Lubią, lubią. Oni po pracy zbierali siły, co by na występy teatrów ulicznychwieczorem zjawić się całkiem tłumnie. Ale znalazło się trochę malkontentów, bo coś tam o odwrotnie ustawionej scenie prawili. A i o braku ławek do siedzenia. A przecie raz na 700 lat to postac se można. O czym przekonany jest
Zenek
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie