
Felieton ukazał się w 539 wydaniu Tematu
Łostatnio, musicie to wiedzieć unikałem łoglądania telewizji i słuchania radia, że o czytaniu gazet to już nawet nie wspomnę. Bo, że tak powiem strach się bać, co te polityki różne, z partii różnych wygadujom. Ale w poniedziałek rano coś mnie podkusiło i se włączyłem ZET-kie. No i usłyszałem, że stwierdzono, że polskie dzieci idąc do szkoły i z niej wracając, taszczą na swoich małych plecach za ciężkie i to o wiele plecaki, załadowane książkami różnistymi. Kurza twarz i nerwów dostałem. To pani minister od łoświaty rok temu wydała zarządzenie, że plecak szkolny dźwigany przez ucznia na plecach nie może ważyć więcej niż 10 proc. wagi ucznia. A dzieciaki nadal robią za tragarzy? Bo przecież, jak Jasio waży 25 kg to plecak powinien ważyć 2,5 kg. A inspektory sanitarne co stwierdziły? Że tak na oko, to tornister Jasia waży 5, a nawet 7 kg. No tyle, że stwierdzili to właśnie na oko. Bo nie dostali wag do ważenia plecaków, nie dostali stosownych formularzy do wypełniania, że o łodpowiednich procedurach, których nie opracowano, to ja już nie wspomnę. No i jest jak zwykle.
Zarządzenie jest. Tyle, że zapomniano o szafkach w szkołach, żeby dzieciaki mogły w nich zbędny nadbagaż zostawiać. A inspektory sanitarne do dyspozycji mają tylko swoje oko. Ale nad problemem się pochylono. Bo pochylanie się nad problemami, to taka nasza polska specjalność. O czym się przekonałem wysłuchując łopowieści pana Henia. A z tom łopowieścią było tak. Służbowo do Kielc się udał i wieczorem późnym do hotelu dotarł. Tam do księgi się wpisał i klucze otrzymawszy do pokoju się udał. Drzwi szersze od innych mu się wydały, a i klamka niżej niż w innych drzwiach umieszczona była. Ale łotworzył, wszedł i kontaktu znaleźć nie mógł. I nie dziwota bo niżej umieszczony był niż zazwyczaj. Ale znalazł i światłość pokój zalała. Uchwyty w szafkach różnych niż zazwyczaj nisko usytuowane były. Po wejściu do łazienki na widok barierek z rur obramowanych pan Henio olśnienia doznał. Bo to był pokój przystosowany dla osób niepełnosprawnych, co się poruszają na wózkach. Zdziwił się zdziebko, że mu taki pokój dano wszak jest pan Henio osobom jak najbardziej sprawnom. Ale, że zmęczony setnie był, to z protestem do recepcji się nie udał, tylko z ręcznikiem do łazienki pod prysznic. Następnie wyciągnął swe utrudzone ciało na wygodnym łóżku i sięgnął po pilota, co by se telewizje pooglądać. Dusi guziki dusi, a tu nic. Ani dźwięku, ani obrazu. Co je? Ano w pilocie nie było baterii.
A, że pan Henio sprawny jest, to wyskoczył z łóżeczka, telewizor włączył i do łóżeczka wskoczył. Po 20 minutach wyskoczył, telewizor wyłączył i do łóżeczka wskoczył. I zaczął lewą i prawą ręką szukać pstryczka elektryczka, co by światło wyłączyć i łokazało się, że i owszem pstryczek elektryczek jest, ale przy drzwiach. A, że pan Henio sprawny jest, to z łóżeczka wyskoczył, do drzwi podskoczył i światło wyłączył. Do łóżeczka podskoczył i z mocnym postanowieniem, że rankiem w recepcji zwróci uwagę personelowi, że brak pstryczka elektryczka w zasięgu ręki osoby leżącej w łóżku, jak też brak baterii w pilocie do telewizora, to nie jest udogodnienie dla osoby niepełnosprawnej w pokoju przystosowanym do potrzeb osób niepełnosprawnych.
Ale gdy rano ujrzał zadowolone twarze personelu, który z pełnym zaangażowaniem obsługiwał gości hotelowych, to nie odezwał się ani słowem. Bo cóż to brak baterii, cóż to brak pstryczka elektryczka. Przecież HOTEL nad problemem się pochylił i pokój dla potrzeb osób niepełnosprawnych przystosował. No tyle, że znowu wyszło jak zwykle, co i pan Heniu zauważył i
Zenek
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie