
Temat nr 534
W łostatniom niedzielę w naszym mieście, a dokładnie w naszej nowej dzielnicy, w Świątkach znaczy się, łodbyły się dożynki powiatowe. A że pogoda dopisała, to ślubna mnie rzekła: - Zenuś, pojedziemy i zobaczymy.
No i pojechalismy. Muzyka grała. Stoisk różnistych z różnościami było bez liku. I garcarz na kole graki różne toczył. I z miodem stragan był, i z ciastami, i z chlebem, smalcem i ogórkami. I sadzonki drzewek różnistych i krzaczków były. I samochody podrychtowane, w tym trabant, który mnie się bardzo spodobał. A i bryczka z kuniem do przejażdżek była. I amazonki z liceum z Białego Boru z siodłem były, ale bez kunia. I zespół folklorystyczny z Turowa był. I straż pożarna ze sprzętem nowoczesnym była. I różniste atrakcje dla dzieciaków też były. Na scenie artyści się produkowali. A zawodnicy w różnistych konkursach boje toczyli. No i co krok znajomych się spotykało, którymi ukłony i obowiązkowego gadulca trzeba było uskutecznić. A dokonania Sapiku popodziwiać w okazałym namiocie, dmuchanym zresztom. A i władze powiatowe widziałem, i burmistrza, i posła zresztom też.
I nagle, gdy już wychodzilim, ślubna mnie rzekła: - Tyle, Zenuś, mówią o tym boisku, no wiesz, o ORLIKU na Świątkach. Czy wiesz, gdzie ten ORLIK jest? No jak nie, jak tak.
No i poszliśma go obejrzeć. I co? I piękny jest. Wnadale i dewastatorzy go widocznie omijajom. A co ważniejsze, to chłopaki grali na nim mecz. Znaczy się ORLIK żyje!
Po chwili ślubna odwrót zarządziła. Jeszcze tylko znajomi z Bornego Sulinowa i dłuższy gadulec, i już byliśmy na nasyzm łosiedlu Zachód. I wtedy moja ślubna znowu mnie rzekła: - Zenuś, tyle szumu wokół tego ORLIKA było i jest, a przecież my na naszym osiedlu też ORLIKA mamy i to od ponad dwudziestu lat.
Faktycznie! Między blokami nr 6, 3 i 4. S. S. M. swego czasu łogrodziła spory teren, dwie bramki postawiła, trawę posiała i nazwała to boiskiem sportowym, piłkarskim zresztom. I uczyniła to, pomimo protestów, słusznych zresztom, bo społecznych. A ztym boiskiem to było tak. Komitet był, podpisy zbierali, co by boiska nie zrobić, ino teren rekreacyjny, co by ludzie po pracy odpocząć se mogli. Bo wiadomo, boisko to hałas, bijatyki i takie tam - zachowania agresywne na przykład. I choć protest był, boisko powstało.
Zimą to nawet raz lodowisko próbowano zrobić. Straż pożarna wodą to boisko lała (bo ono niżej położone od bloków jest), ale mrozy odpuściły i staw się duży zrobił. A że morsów na osiedlu nie było, to stał ten staw przez zimę i wiosnę niewykorzystany. Trawa z czasem znikła i zostało klepisko, na którym łod czasu do czasu młodzież i dzieci piłkę kopią. Orlika to raczej nie przypomina. Jak już, to WRONĘ i to mocno wyskubaną.
Myślę sobie nieraz, że może już czas, by z tym łobiektem coś zrobić. I kto wie, może i UNIA by jaki grosz na to miała. Co pod rozwagę S. S. M. daję. A może jednak trzeba było wybrać radę osiedla. Może ona z tej wyskubanej WRONY ORLIKA by uczynić mogła.
Co pod rozwagę mieszkańcom łosiedla Zachód daje
Zenek
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie