
Dziadek mawiał: wnuczku, jak się nie przewrócisz, to chodzić się nie nauczysz. I rację miał. I mawiał jeszcze: jak łobiecane, to musi być dotrzymane. I rację miał. Bo na ten przykład, latem rząd łobiecywał, że jesieniom Sejm zostanie zasypany projektami różnistymi i będzie miał huk roboty. No i co? Ano łobiecane i dotrzymane. Posły w pocie czoła główkujom, jakie tu stworzyć przepisy i jakie prawo, co by dopalaczom tamę raz na zawsze postawić. I jak życie znam, poradzą sobie, bo w tworzeniu zakazów, to jesteśma mistrzami świata. Ale na tem nie koniec. Bo w tym samym Sejmie posły potrafią także istniejące zakazy obalać. I chcom obalić zkaz produkcji alkoholu w domowych pieleszach, znaczy się bimbru zwanego też księżycówkom. I w tej sprawie to już jezdem absolutnie spokojny, bo wiem, że na bank z tym obalaniem radę se dadzom. Tem bardziej, że moim zdaniem, jest to milowy krok w walce z alkoholizmem.
Bo jak dzisiaj pije statystyczny alkoholik? Łon w tym piciu to idzie na skróty. Bierze z domu kasiorę, maszeruje zygzakiem do sklepu monopolowego, kupuje flaszkie, wraca do domu i jom konsumuje, znaczy się – to co jest we flaszce, bo flaszkę ma na wymianę. A jak posły zakaz zlikwidujom, to zaraz zagoniom go do roboty. Bo po pierwsze primo, statystyczny alkoholik będzie musiał skonstruować łodpowiednią aparaturę do produkcji tego trunku, a i surowiec na zacier łodpowiednio przygotować. A po drugie primo, do książek sięgnąć i swojom wiedzę z zakresu chemii se przypomnieć i rozszerzyć. Bo zadanie jakie przed nim stanie nie będzie łatwe. Bo będzie mógł na legalu 1000 litrów napędzić! A do flaszków to rozlać, co by kultura picia była. A jakomś nazwę niebanalną do swego trunku wymysleć: józkówka albo maciejówka na ten przykład.
I ja se myślę, że jak taki domowy producent się tych rurków nawygina, baniek napodłącza, zacieru nawącha, to mu się chlać – o pardons – spożywać odechce. Prawda jest też taka, że już niektóre naukowce larum podnoszą. Bo gadajom, że w takim bimbrze – o pardons – alkoholu domowym znajdują się substancje szkodliwe bardzo. Ale panowie, spoko, niech was czacha nie boli. Ministerstwo zdrowia cały czas pracuje. I wyliczyło, że w kraju jest za mało lekarzy, zwłaszcza specjalistów. No i w ministerstwie mądre głowy, bo przecie głupie by tego nie wymysliły, kombinujom, co by studia medyczne skrócić o cały rok. No i tem sposobem przybędzie nam lekarzy i specjalistów. Ja to się trochę zdziwiłem, że nie poszli na całość i nie chcom zrobić studiów z tymi – licencjatami. Bo byłoby jeszcze szybciej i więcej. W każdem razie, tak czy siak – lekarzy będzie więcej i będzie miał kto się zająć rozwalonymi przez bimberek wątrobami. Tem bardziej, że lekarze nie będą musieli się zajmować w takim stopniu jak dotychczas łofiarami wypadków drogowych. Bo tych łofiar będzie mniej.
Bo rząd zauwazył, że wśród tych łofiar jest bardzo dużo dzieci, które poruszajom się po drogach pieszo, rowerkami, że o motorynkach i skuterach to ja nawet nie wspomnę. I wiadomo, że dzieciaki przepisów ruchu drogowego nie znajom. A że rząd odniósł wielki sukces przy tworzeniu Orlików, to za tem przykładem chce budować miasteczka ruchu drogowego, gdzie i pasy drogowe będom i różniste znaki drogowe i gdzie dzieciaki przepisów się nauczą.
Szkoda, że ten pomysł dopiero tera się urodził. Bo u nas takie miasteczko było. Ale je zlikwidowali. A może i szkoda. Bo to nowe będzie na pewno piękne. Ale najwazniejsze, że jak mawiał mój dziadek – czego mały Jaś nie nauczy, to duży Jan nie będzie umiał. I rację miał.
O czym przeświadczony jest
Zenek
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie