Zenek ma głos: Bój to jest...

felieton ukazał się w 536 numerze Tematu

Dzisiaj to chciałem o kocie. O, pardons, oczywiście o Palikocie, Januszu, pośle PO zresztom. Ale nie będzie. Bo w sobotę do boju ruszyli policjanty i inspektory sanitarne. Nasz premier wysłał ich na bój z dopalaczmi. Bo też rosły ci u nas te sklepy przez łostatnie dwa lata jak grzyby po deszczu. A i niczego spokojnego ni miłego miasteczka nie ominęły. A przecie nie można powiedzieć, co by rząd się biernie przyglądał. Rząd, a ściślej mówiąc, ministerstwo od zdrowia od walki się nie uchylało. I jak stwierdziło, że specyfik o nr 001 zawiera substancje szkodliwe, to zabraniało. No i wtedy pojawiał się w miejsce zabronionego specyfik z nr 001/B i tak to szło w kółko Macieju.
Ale dość tej ciuciubabki. Sklepiki zamkli do odwołania. I bardzo dobrze. Dość trucia ludzi, zwłaszcza młodych tymi chemikaliami. I jakie to łokazało się proste. Tak myślałem do niedzieli. Bo w niedzielę na jesiennym spacerze spotkałem pana Wacława. A musicie wiedzieć, że łon jest specjalistą od uzaleznień. I łon na tom akcję ma spojrzenie insze. I mówi tak.
- Że zmaknięto sklepy, to dobrze, ale to nie wystarczy. Bo gdy nawalony kierowca, przyłapany na jeździe na dwóch gazach, nie popełniał już wykroczenia, tylko przestępstwo, to czy skala zjawiska się zmniejszyła? Ha! Ha! Ha! Ależ skąd. Wręcz przeciwnie W każdy łykęd pada kolejny rekord w ilości nawalonych za kółkiem. A kary surowe. I tak od lat kilku czort jeden wie, co z tym dalej. To ja się pana, Zenek, pytam. Czy jak sklepy z dopalaczami znikną, to zniknie problem odurzania się środkami szkodliwymi wśród młodych? Ano na bank, że nie. Wystarczy, że przypomnę panu naszego SZCZUPAKA. Buzował się BUTAPRENEM, poprawiał piwkiem i miał taki odlot, że LSD przy tym to był mały pikuś. I nie był szczególnym przypadkiem, bo inni też buzowali. Zaczynali od TRI, a gdy to z rynku wycofali, to w poszukiwaniach nie ustali. I sukcesy odnosili, co naocznie szło stwierdzić, widząc ich na parkowych ławkach i w krzakach.
I tu panu Wacławowi żem rację przyznać musiał. Ba! A i ja od grzechu żem wolny nie jest. A z tym moim grzechem to było tak. W tamtym tygodniu za namową mojej ślubnej, żem pokój sztuk raz odmalował, farbą emulsyjną zresztom. Ściany i sufit tchnęły świerzością, czego nie można powiedzieć o kaloryferze. Udałem się zatem do sklepu z farbami i zakupiłem emalie olejną, ftalową zresztom. I rozcieńczalnik, i pędzel krzywik. Na moje nieszczęście mój kaloryfer liczył sobie 18 żeberek, o dwóch rurkach po 150 cm bieżących to ja już nie wspomnę. Uchyliłem okno, co by zapachu nie wchłaniać i wziąłem się do dzieła. Jedno żeberko, pięć żeberek, ładny kolorek, osiem żeberek... Po pomalowaniu 18 żeberka widziałem już nie dwie rurki, tylko trzy i byłem tak nabuzowany jak po imieninach u szwagra Mietka, a z planowanego wyjadu autem wyszły nici, bo mój stan nie pozwalał mi nawet na jazdę hulajnogom. A tych farbów to w tym sklepie to były całe regały. I jak ktoś się temu przyjrzy, to znowu ruszom i policjanty, i inspektory, i sklepy te zamkną też. I to nie będzie dobrze. Bo ja mam jeszcze do pomalowania dwa pokoje, że o kuchni, łazience i toalecie to ja już nawet nie wspomnę.
A sklepy z papierosami, z wódą? A to nie niszczy zdrowia? To przecie niemalże nasz sport narodowy. - To co robić, panie Wacławie? - zapytałem. - Jest pan w końcu ekspertem.
- Ano jestem, bo 28 lat chlania na umór mam za sobą. I ćpałem też jak leciało. TRI, BUTAPREN i nie tylko. I nie ma walki z wódą oddzielnie, z dopalaczmi oddzielnie, z papierosami oddzielnie. Zamykać trzeba i trzeba edukować. Co by branie i chlanie stało się obciachem. A pelenie papierosów, zwłaszcza na ulicy, panie Zenek, to też obciach jest. Pospiesznie zgasiłem papierosa, bo było nie było, pan Wacław fachowiec od 28 lat jest, to wie, co i o czym mówi.
    O czym przekonany jest
                                                            
Zenek