
Zbliża się czas egzaminów dyplomowych, a jednym z elementów niezbędnych
do uzyskania dyplomu jest dostarczenie kompletu odpowiednich zdjęć. W celu ich zrobienia
udałam się do jednego z zakładów fotograficznych w naszym mieście. Nigdy bym
nie przypuszczała, że „załatwianie” tak banalnej sprawy natchnie mnie do
podzielenia się nią z Czytelnikami Tematu! Otóż, Pani fotograf poprosiła mnie o
usadowienie się na wskazanym krzesełku. W tempie ekspresowym wykonała dwie
fotografie, które potem, gdy mi je pokazywała, tylko „śmignęły” mi przed
oczami. Niewiele widząc, wybrałam drugie. Uiściłam należną opłatę i nie byłoby
w tym zdarzeniu nic niezwykłego, gdyby nie późniejsze zachowanie Pani fotograf.
Przy odbiorze stwierdziłam, że zdjęcie mi się nie podoba- ludzka rzecz,
przecież na dyplomie chce się wyglądać korzystnie. Pani fotograf na moje słowa
podniosła głos, zaczęła się bronić, twierdząc, że mogłam wcześniej dostrzec
mankamenty, gdy pokazywała mi powiększenie zdjęcia (co było nieprawdą, gdyż
zdjęcia w żadnym powiększeniu nie ujrzałam). Chciałam oszczędzić sobie nerwów i
opuścić zakład, ale Pani fotograf łagodniejszym już tonem nakazała przyjść po
weekendzie, by odebrać zdjęcie wyretuszowane, bądź zrobić drugie, w razie
dalszych obiekcji. Byłam święcie przekonana, że ta właśnie usługa nazywa się
„reklamacją”. Jakże wielkie było moje
zdziwienie, gdy odbierając poprawione fotografie usłyszałam dobitne i głośne:
„15 złotych się należy!” Mama, która była wówczas ze mną zapytała nieśmiało,
dlaczego wcześniej nie było mowy o dopłacie. To już wyzwoliło prawdziwy potok ostrych
słów ze strony Pani fotograf. Dowiedziałam się, że mam po prostu „taką twarz” i
ona swojej winy tutaj nie widzi, i co ja sobie myślałam, że retusz jest za
darmo?! Dziwne, że mając „taką twarz”
nigdy wcześniej nie miałam problemów ze zdjęciami. Ale nie to jest pointą owego
zdarzenia. Tak sobie myślę, że klient, który przychodzi nawet z taką czy owaką
twarzą, chciałby zwyczajnie być obsłużony w sposób profesjonalny, z szacunkiem
i bez obrażania, nie wspominając już o zasadzie „nasz klient, nasz pan”. Jakże
trudno dziś o zwykłą, ludzką życzliwość…
Czytelniczka
foto: stock.xchng
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Droga czytelniczko Tematu. Proszę o odważne i czytelne poinformowanie czytelników, o którym zakładzie fotograficznym jest mowa w artykule o zdjęciach "dyplomowych".Nie chciałabym do niego trafić, by na mnie ,również nie przećwiczono mojej "twarzy".
a doświadczam jej wszędzie-na poczcie przy ul.Wyszyńskiego lub Boh.Warszawy(tu często jestem),obok w zakładzie fotograficznym-korzystam z ksero,w sklepach itp.Zdarza się,że trafię na osobę niesympatyczną-tłumaczę sobie,że miała cięzki dzien,może chora lub mąż zapił i wtedy korzystam z nie zawodnego sposobu:uśmiecham się(chociaż nie zawsze mam do śmiechu},bo uśmiech dobroci nie kosztuje,a otwiera serce drugiego człowieka i czyni go szcześliwym.
Ciekawy jestem gdzie można liczyć na taką nie miła obsługę,zeby moc omijać to miejsce dalekim łukiem?