
Świetlice wiejskie niegdyś niedocenione, w likwidatorskich zapędach masowo likwidowane… Teraz mamy ich triumfalny powrót. Okazuje się, że znakomicie służą integracji mieszkańców wiosek. O tym można się przekonać na przykładzie Starego Wierzchowa w gminie Szczecinek. Wioska – jak w ważnych gazetach napisali niedawno – …gdzieś na końcu świata: autobus nie kursuje, diabeł nie mówi dobranoc, bo się boi itd. A ludzie – każdy sobie rzepkę skrobie. Jak to u nas. Nawet wezwanie księdza proboszcza podczas nabożeństwa „przekażcie sobie znak pokoju” wypada blado i nijako.
Przed dwoma miesiącami świetlica w St. Wierzchowie nadawała się do likwidacji, puste pomieszczenia do ewentualnego wykorzystania na mieszkania socjalne. Niektóre okna zabite dyktą, zimno. I na dobrą, a właściwie złą sprawę nikogo we wsi to nie obchodziło. Bo tak z tą świetlicą było od zawsze. Obiekt otwierano przy okazji zebrań wiejskich, szczególnie podczas kampanii wyborczych, aby kandydaci na wybrańców ludności mieli gdzie z tą ludnością się spotykać. Młodych, którzy chcieli do świetlicy się dostać, by np. dyskotekę urządzić zamiast bez sensu łazić po wsi na głodno i chłodno - odsyłano z kwitkiem. Nic tylko naśmiecą, nie posprzątają, szkody poczynią. A w piecu kaflowym, to kto napali? Młodzi, uczniowie przeważnie gimnazjów i zawodówek w Szczecinku, chcieli gdzieś się wieczorami spotykać, posłuchać muzyki, pograć w ping ponga, w bilard itp. Bo –przyznać trzeba – odpowiednie wyposażenie świetlicy było, gmina je zakupiła, tyle że wszystko gdzieś zmagazynowane, leżące bezużytecznie. Bunt młodzieży wobec takiego stanu rzeczy wisiał w powietrzu. Jednak najpierw udostępnienia świetlicy zażądały panie – chciały zorganizować zajęcia taneczne, zwłaszcza, że Urząd Gminy mógł zapewnić instruktorkę, prowadzącą zajęcia w innych sołectwach i częściową odpłatność. Tyle, że okazało się ,iż pod koniec roku (ubiegłego) w kasie gminnej na wiejską integrację pusto. No to kobitki, wsparte przez synów i wnuczków, zażądały zwołania zabrania mieszkańców z udziałem wójta Janusza Babińskiego. Na tym wiejskim zebraniu - wójt stawił się punktualnie - postanowiono sytuację zmienić. I to natychmiast. Bo wyszło, że od wielu lat Stare Wierzchowo nie jest reprezentowane na różnych gminnych imprezach – zawodach strażackich, w konkursach itp. Jako jedyne takie sołectwo w gminie. Trochę wstyd, bo jak to tak… Nagrody też na tych konkursach i zawodach atrakcyjne, a nas nie ma? Na tym zebraniu z udziałem wójta wybrano… świetliczankę. Jedna z mieszkanek Starego Wierzchowa , pani Agnieszka Szylak podjęła się tej roli, wójt zagwarantował udział w kilkutygodniowym kursie dla prowadzących zajęcia świetlicowe, a co istotne –miesięczną pensję pracę. Pani Agnieszka kurs kwalifikacyjny ukończyła i … do roboty . Początek już w styczniu był z jednej strony skromny, z drugiej gmina pomogła, dostarczyła np. opał, szyby wstawiono, „odkurzono” sprzęt audio i… wreszcie ktoś podłogę pozamiatał. Kto? - Młodzi, którzy wsparli świetliczankę, a na początek urządzili składkową (10 zł od osoby)zabawę sylwestrową. A jakże z szampanem, pokazem sztucznych ogni, muzyką techno i dla starszych - staroświecką. Przekąski przygotowały panie, szykowano je po domach. Na papierosa wychodziło się na zewnątrz, żeby zaduchu nie było. Nikt się nie upił, bawiono się do rana. – Kultura, można powiedzieć , europejska – skomentował jeden ze starszych acz szanowanych obywateli, co za kołnierz nie wylewa, tu dostosował się do otoczenia. Po zabawie do południa chłopcy idealnie posprzątali.
Od dwóch miesięcy - p. Szylak chodząc na zajęcia kursu już w grudniu świetlicą się zajmowała – co wieczór młódź i dzieciarnia miast siedzieć w chałupach lub wałęsać się po wiejskich kątach przychodzi na gry i zabawy po okiem opiekunki do swojej – podkreślają - świetlicy. W miniony weekend kolejna w świetlicy miła zabawa. Dla najmłodszych i… dla babć oraz dziadków. Bo choinkowe spotkanie połączono z minionymi dniami właśnie babci i dziadka. Gwiazdami sobotniego wieczoru byli: Św. Mikołaj rozdający elegancko opakowane słodycze oraz… wójt Janusz Babiński. Gminna władza stawiła się w St. Wierzchowie razem z ad hoc zorganizowanym zespołem muzycznym na czele z solowym gitarzystą- wokalistą w jednym - no właśnie – Januszem Babińskim. Dowieziono dyskotekowe oświetlenie, nagłośnienie etc. Gry i zabawy wójt prowadził osobiście. By nie rozpisywać się więcej o udanym dniu babć i dziadków w St. Wierzchowie, a nie być posądzonym o pisanie laurek dla gminnej władzy - zauważamy tylko, że świetlica tętni życiem, a we wsi „na końcu świata” jakby jaśniej się porobiło. Miłe. (wj)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie