Reklama

Wojciech Jurczak: Ministerstwo dziwnych kroków

28/02/2014 05:17

Pani Magdalena Młochowska jest podsekretarzem stanu w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji. Nie wiedziałem do czego jest taki resort, dopiero  teraz  zajarałem – jak  zwykł mawiać mój wnuk. Otóż kwintesencja działania  tego wysokiego  urzędu tkwi - tak myślę - w wystąpieniu pani podsekretarz  w sprawie cytuję: „likwidacji gmin wiejskich (pierścieniowych) położonych wokół miast.” Gmina wiejska Szczecinek jest właśnie takim „obwarzankiem” wokół miasta. Czyli wypisz, wymaluj – jakby zwinąć i utworzyć miasto- gminę. Na nowo, jak kiedyś było. A ministerstwo, jak to ministerstwo -  musi coś robić, głowy pracują. Cyfrowo.

Dzieciaki nie pamiętają, dorośli jak najbardziej: był w Szczecinku  taki twór administracyjny z ostatnim w PRL naczelnikiem miasta i gminy Witoldem Gładkowskim, później senatorem z SLD. Reforma administracyjna, autorstwa profesora Kuleszy zmiotła  miasta-gminy, powołała powiaty. Koszt  „operacji”? – Nieznany, ale z pewnością gigantyczny. Szacowny uczony był wielbicielem II RP i bardzo chciał, żeby wszystko jak za dotknięciem wróżki lub z woli złotej rybki było tak jak w czasach jego wczesnej młodości, a nawet dzieciństwa. Wybrańcy narodu siedzący w Parlamencie oraz ówczesny pan prezydent  zatwierdzili pomysł. I mamy co mamy. Polityków nachodzą jednak refleksje. Szczególnie na początku lub w trakcie kampanii wyborczych. 

Na przykład pan (towarzysz, kolega?) Leszek Miller, szef  SLD niedawno zaproponował powrót do 49 województw w tym likwidację powiatów. Ani pani podsekretarz z  ministerstwa, ani pan sekretarz KC, tj., przepraszam, pan przewodniczący lewicy licencjonowanej, nie bąknęli ile takie zmiany kosztowałyby podatników. 

Przewodniczący Miller najwyraźniej zagrał na  resentymentach  części swych wyborców. Domniemanych tęsknotach i  – tak uważam - strzelił w parkan. Tęskniących za PRL ubywa  lawinowo. Czyni swoje biologia, a wielu po prostu używa mózgu.  Mimo  sędziwego wieku. Tamtego czasu z bieżącym nie da się porównać. Inny był świat. Dla młodych zaś  okres  PRL - czas kolejek  „za mięsem” i  po rolki srajtaśmy oraz  braku sznurka do snopowiązałek – to jest coś odległe tak  jak wojny polsko-szwedzkie, albo  takie co było lata świetlne temu. A może przewodniczący Miller tak jak profesor Kulesza chciał by wszystko cofnęło mu się do lat młodości. Ale na czym zagrała pani podsekretarz stanu wspomnianego, a dziwnego resortu aktualnego rządu?  Przecież nie posądzę panią  podsekretarz stanu Magdalenę o sentyment do lat minionych. I nieporównywalnych! Na mój gust   sprawdza się ulubione powiedzonko mojej szkolnej koleżanki Feli Rapaport, że gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.

Wtajemniczeni  wiedzą, a pani podsekretarz do nich z pewnością należy, że do wykorzystania pozostanie niedługo tylko kasa płynąca w ramach programów pomocowych UE dla terenów wiejskich. Miasta są przez swoje samorządy zadłużone do granic możliwości. Aby żyć i  się rozwijać  potrzebują pieniędzy jak przysłowiowa kania deszczu. A ten przy odrobinie   sprytu,  a może intelektu, spłynie  (lub będzie do wpompowania) w miasto. Np. na potrzeby integracji miasto- wieś.    A propos: czy Państwu nie kojarzy się taki stan rzeczy z konkretnym miastem? Ciepło, ciepło, gorąco… 

Radni gminy wiejskiej Szczecinek w  oświadczeniu przyjętym na sesji 25 lutego  sprzeciwili się projektowi likwidacji gmin otaczających  miasta. Dokument, niczym akt strzelisty, zawiera akcenty patriotyczne, pozywa dorobek pokoleń, tradycje społeczności wiejskich, małych ojczyzn  itd. Nie lekceważę tych oczywistych oczywistości. Ale  jest w nim również  o ekonomii, o kosztach. Jest apel do Rady Ministrów i premiera,  by opinię pani podsekretarz stanu, że (cyt.): „…instytucja gminy wiejskiej zużyła się” potraktować jako osobisty pogląd, a nie stanowisko Rządu RP. 

 Prof. Witold Orłowski, ekonomista,  ceniony  nie tylko w Polsce, zauważył niedawno podczas jednego z wykładów w Szkole Głównej Handlowej (cyt. z pamięci) : „W państwie bogatym trend do tworzenia zwartych, gospodarczo silnych   organizmów samorządowych miasto-wieś  jest  potrzebne  do rozwoju.” Jasne.

Toteż pytam za radnymi  gminy Szczecinek, którzy na tej samej sesji liczyli biedę według sprawozdania Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej  - zasiłki, głodne dzieci itd.:  Jesteśmy bogaci?

 

Wojciech Jurczak

Ilustracja: Wikipedia

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    TomekC - niezalogowany 2014-02-28 12:43:22

    Witold Gładkowski nigdy nie był naczelnikiem miasta i gminy Szczecinek, ile "jedynie" samego grodu nad Niezdobną (1987-1990).

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do