
felieton ukazał się w 515 wydaniu Tematu
Polityka i pisanie felietonów to jednak nałóg – powiedział niedawno mój nieustająco sympatyczny sąsiad, kiedy nieśmiałym głosem powiedziałem mu, że noszę się zamiarem powrotu na łamy „Tematu”. Nie tak zgubny co prawda jak alkoholizm, ale uzależniający w stopniu równie skutecznym, co regularna dawka Wyborowej przed zaśnięciem.
Najgorsze jednak, że akurat na tę przypadłość nie wymyślono jeszcze żadnego lekarstwa i ofiar niestety wciąż przybywa. Sytuacja z medycznego punktu widzenia jest więc poważna, tym bardziej że odwyk nie wchodzi w rachubę, a przy obecnym poziomie usług zdrowotnych o detoksie nie ma co marzyć. Dlatego też byle kiep teraz chwyta za pióro, wysyła płody swojej wyobraźni po rozlicznych redakcjach, lub bloguje, bo w przypływie dziwnego samouwielbienia wydaje mu się, że ma coś ważnego do powiedzenia. Aż strach pomyśleć, co się będzie działo przed samymi wyborami? Wspomnicie Państwo moje słowa. Ile się znowu do Szczecinka pisarzy nazjeżdża. Ilu lokalnych blogerów roztoczy przed nami wizjonerskie koncepcje rozwoju naszego miasta, ile nowych ekologicznych stowarzyszeń powstanie. A wszyscy zgodnie będą powtarzali, że to wszystko w trosce o nasze dobro.
Ale tak to już u nas jest. Z drugiej jednak strony jak tu nie pisać, skoro w naszym mieście tyle się dzieje! I nie jest to żadna ironia czy jakiś inny sarkazm. Inwestycyjny rozmach, wielkie koncerty, własna moneta, siedemsetlecie – normalnie Europa spełnionych marzeń. Nawet Tesco mieliśmy wcześniej niż Koszalin, nie mówiąc już o spektakularnej akcji przyłączenia do naszego miasta Świątek i Trzesieki. Sprawa słynna na cały kraj, elektryzująca uwagę podatników niczym podwyżki cen surowców wtórnych w Pierdziszewie. Już się wydawało, że sprawa zarosła strupem zapomnienia, już odtrąbiono w ratuszu wiktorię, a tu proszę. Wójt za wygraną nie daje, twardy jest i niczym Rejtan, drze szaty, protesty śle i miasto trybunałem europejskim straszy!
Obawiam się jednak, że koniec będzie taki sam jak w 1772 roku, choć garderoba nieco mniej gustowna. Już dwa lata temu zresztą mówiłem, że decyzje w tej sprawie zapadną poza zaciszem wójtowego gabinetu i na nic się zdadzą sztucznie inicjowane gesty społecznego poparcia, blokady dróg oraz naprędce zwoływane pospolite ruszenie. Machiavelli mawiał co prawda, że cel uświęca środki, ale w tej sytuacji jego sentencja nie ma raczej zastosowania. Chyba, że tak jak Napoleon Bonaparte wychodzimy ze słusznego skądinąd założenia, że armia baranów dowodzona przez lwa jest groźniejsza od armii lwów dowodzonej przez barana. Która z tych okoliczności zachodzi w tym przypadku, tradycyjnie zostawiam już Państwa osądowi.
Nie dajmy się jednak zwieść pozorom. Nałóg pisania i jego przyrodnia siostra polityka już niedługo dadzą o sobie znać, i to całkiem niedługo…
Tomasz Czuk
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie