Taxi w drugą strefę

artykuł ukazał się w 537 wydaniu Tematu Szczecineckiego (14.10.2010)

Podczas ostatniej (11.10) sesji Rady Miasta zadecydowano o podzieleniu Szczecinka na strefy, które zróżnicują cennik korzystania z miejskich taksówek. Taksówkarze z ulgą zacierają ręce. Mieszkańcy pytają zaś o zasadność wprowadzania takiego podziału, a ci, którzy do taksówki wsiadają częściej niż tylko incydentalnie, zastanawiają się, czy wprowadzenie do taksometru kolejnej strefy nie będzie skutkować dodatkowym, cenowym chaosem.
  
Wciąż będą płacić więcej
Przyczyną wspomnianych zmian, jak uzasadniają radni, jest administracyjne poszerzenie granic miasta o Trzesiekę i Świątki. Jeszcze do stycznia tego roku było tak, że każdego, kto taksówką chciał się dostać do jednej z tych dwu miejscowości, obowiązywała taryfa zamiejscowa. Przykładowo, zgodnie z informacjami Czytelników, kurs z centrum miasta na Świątki w dni powszednie w obowiązującej taryfie dziennej wynosił, w zależności od korporacji, średnio od 10 do 12 zł. Rzecz jasna, jeśli klient okazał się bardziej przedsiębiorczy, mógł zawsze co nieco utargować.
Moment, w którym wspomniane miejscowości stały się oficjalnie częścią Szczecinka, dał mieszkańcom przyłączonych terenów nadzieję na zrównanie cen do tych, obowiązujących w mieście. Jak się okazało, niepotrzebnie. – Odkąd Świątki znalazły się w granicach Szczecinka, niewiele się zmieniło – komentuje jeden z naszych Czytelników. - Ja różnicy w cenniku taryfowym nie zauważyłem. Jeśli są, to widocznie jakieś nieznaczne.
Różnice dostrzegają za to taksówkarze. Swój wniosek do Rady Miasta o podjęcie stosownej uchwały uzasadniali oni m.in. tym, że kursy w kierunku przyłączonych terenów, odbywające się według cennika, który do tej pory obowiązywał w mieście, przestały być opłacalne.

Metoda cyrkla
Uwzględniając argumenty taksówkarzy, miejscy włodarze poza Trzesieką i Świątkami wyznaczyli dodatkowe tereny, które mogą przynosić korporacjom straty. Według zmodyfikowanego prawa, w tzw. drugiej strefie znalazły się jeszcze: Bugno a więc obszar za wiaduktem na ul. Koszalińskiej oraz teren za skrzyżowaniem ul. Waryńskiego z ul. Leśną, (Wybudowanie) oraz Czarnobór.
- Wyznaczanie stref odbywa się na zasadzie cyrkla – tłumaczył podczas sesji burmistrz Jerzy Hardie-Douglas. - W naszym mieście centrum, z którego mniej więcej taksówki rozpoczynają swoje kursy, znajduje się w okolicy ul. Wyszyńskiego. Jeśli taksówkarz ma jechać daleko, to od pewnej odległości powinna być druga strefa. Jeżeli bowiem nie będzie miał kursu powrotnego, to dopłaci do interesu.
- W dużym mieście, np. w Warszawie, taksówkarze mają swoje bazy w każdej dzielnicy – argumentował dalej burmistrz. – U nas jest inna organizacja. Spotkaliśmy się z przedstawicielami korporacji taksówkowych i rozmawialiśmy na ten temat. Czasem bywa tak, że klienci wzywają taksówkę z centrum Szczecinka do Trzesieki i tam, z ul. Żeglarskiej życzą sobie kurs przykładowo na Sójczą. Ten sam problem dotyczy Czarnoboru czy Świątek. A wszystko odbywa się za niewielkie pieniądze. Generalnie, taksówki w Szczecinku są bardzo tanie. Doprowadziła do tego duża konkurencja. Jeszcze nie tak dawno, przy dyskusji na temat cen biletów autobusowych podnoszony był taki argument, że jak się dwie lub trzy osoby razem skrzykną, to wychodzi im taniej pojechać taksówką niż autobusem. I jest w tym, rzeczywiście, sporo prawdy.

„Dlaczego nie dać im szansy na większe zarobki”?
Obecnie w Szczecinku, tak jak w innych miastach, obowiązuje limit licencji wydawanych taksówkarzom przez ratusz. Aktualnie miasto wydaje pozwolenia 81 taksówkarzom. – Liczba licencji jest od kilku lat stała – informuje Arkadiusz Piecewicz, pracownik miejskiego Wydziału Rozwoju. Zgodnie ze słowami naszego rozmówcy, obowiązująca lista taksówkarzy jest zamknięta. Nie oznacza to jednak, że z tego powodu chętni do bycia taksówkarzami ustawiają się kolejce. – Nie robimy żadnych list społecznych, na których znajdowałyby się nazwiska oczekujących do otrzymania licencji – przekonuje A. Piecewicz. – Nie ma bowiem takiej potrzeby. Nie ma osób, które chciałyby się znaleźć na takiej liście. W ubiegłym roku, owszem, było większe zainteresowanie kwestią wydania licencji. Ludzie pytają, dowiadują się, kiedy jednak dostają druk wniosku z listą wszystkich załączników, które kosztują i które należy dostarczyć, rezygnują.
Mimo że jedna taksówka przypada obecnie na ok. 494 mieszkańców, taksówkarze martwią się, że konkurencja nie daje im wygenerować zysków. Zapytani o konkretne dzienne stawki zarobku, taksówkarze podają wymijające odpowiedzi. Zaznaczają jednak zawsze, że do wszystkiego i tak muszą doliczyć składkę odprowadzaną do ZUS, a wraz z nią - koszt zakupu paliwa.
Jak miałyby się zmienić ceny usług taksówkarzy po wprowadzeniu drugiej strefy? Zgodnie ze słowami burmistrza, wraz z wjazdem taksówki na wspomniane wcześniej tereny, stawka za 1 km wzrosłaby najpewniej o 100 proc., analogicznie do stawki, która obowiązywałaby w tym czasie w pierwszej strefie. - Nie demonizowałbym tej różnicy – przekonywał J. Hardie-Douglas. - Dla klienta jest ona niewielka, natomiast dla taksówkarza znaczna. Ja wiem, że przed wyborami, przy odpowiedniej retoryce opozycji, niektórzy mogą powiedzieć, jakie cholerne podwyżki nam tu na koniec zafundowano. To nie tak. Jeśli kurs kosztował 6 zł, to teraz będzie kosztował 8 zł. Dlaczego nie dać szansy taksówkarzom na nieco większe zarobki? Pamiętajmy, że taksówkarze to osiemdziesiąt osób plus ich rodziny. Oni muszą się utrzymać. My po prostu bierzemy pod uwagę głos grupy mieszkańców, której się jakoś super nie powodzi, która musi jakoś wiązać koniec z końcem i która jednym głosem mówi, że to jest sprawiedliwe rozwiązanie. Ci ludzie mają rację.

Być uważnym i liczyć
- Za kilometr? Złotówka, dwa złote, trzy… Wszystko zależy od obowiązującej akurat taryfy – dowiadujemy się w jednej z centrali, pytając o obowiązujący cennik. O tym, że ostateczna cena za przejażdżkę taksówką po mieście, jest zazwyczaj do końca nieznana, wie chyba każdy, komu zdarzyło się choć kilka razy w ciągu roku skorzystać z tego typu usług. Czy uchwała Rady Miasta ureguluje obowiązujące w taksówkach stawki? Na podstawie argumentów, które padały w czasie poniedziałkowych obrad, można mieć wątpliwości.
- Z jednym taksówkarzem była taka rozmowa – powiedział podczas sesji burmistrz.  - Niezależnie od tego, czy te taryfy uchwalicie, czy nie, część taksówkarzy i tak nie będzie włączała tej kolejnej strefy, dlatego że jak ktoś będzie to robił, wówczas jego korporacja zostanie wyeliminowana z rynku. - W każdych taksówkach funkcjonują taksometry, które są kasą fiskalną – zauważył z kolei Marek Ogrodziński. – Niezależnie, czy taksówkarz uruchomi pewną strefę, czy nie, nas obowiązuje ustawa o podatku VAT.
Przypadkowi mieszkańcy poinformowani o decyzji Rady Miasta też wyrażają pewne obiekcje. - Czy to wprowadzanie drugiej strefy jest w Szczecinku naprawdę potrzebne? – komentuje sprawę pan Adam, kierowca. Zdziwienia nie kryje również pan Paweł, od czterech lat mieszkający w Szczecinku: - Jeśli chodzi, np. o moje rodzinne miasto, Szczecin, które jest jednym z największych miast w Polsce pod względem zajmowanej powierzchni, to nie słyszałem, żeby obowiązywała tam jakaś druga strefa. Wręcz przeciwnie. Ceny są, owszem, wyższe, ale konkurencja także. Jest ona w Szczecinie tak duża, że korporacje, aby przyciągnąć klienta, w swoich cennikach zaznaczają, iż w granicach administracyjnych miasta przewożą pasażerów według jednolitych stawek. I to się sprawdza. Co ciekawe, żeby skorzystać z taksówki w święta, trzeba ją najpierw wcześniej zarezerwować, a i z tym jest problem. Tu jest inaczej. Jeśli teraz zaczną w Szczecinku obowiązywać dodatkowe strefy, będzie trzeba być bardziej uważnym, pilnować, czy taksówkarz właściwie uruchamia taksometr i liczyć. Tylko, kto to tak naprawdę robi?                      
(sz)