W czwartek, 16 października w szczecineckim kinie odbyło się oficjalne podsumowanie projektu przebiegającego pod hasłem „Animacja integruje” realizowanego przez uczniów z Zespołu Szkół Społecznych STO działających w grupie „Akcja Animacja”. Po wakacyjnej przerwie zakasali oni rękawy i przystąpili do wcielania w życie kolejnych pomysłów związanych z tworzeniem filmów animowanych. Po licznych spotkaniach z filmem, warsztatach i wytężonej pracy postanowili podsumować ostatni rok swojej działalności.
- Dziś chcemy podsumować nasz kilkumiesięczny projekt „Animacja integruje”, który został wsparty przez szczecinecki Urząd Miasta – mówi Jolanta Sierpińska, opiekun i założyciel grupy „Akcja animacja”. – Projekt ten realizowaliśmy od ubiegłego roku szkolnego, a w skład działań w jego ramach weszły m.in. warsztaty scenograficzne prowadzone przez panią Ewą Gdowiok, warsztaty lalkarskie z Sylwią Nowak oraz prowadzone przeze mnie warsztaty uzupełniające.
- Do udziału w zajęciach warsztatowych zaprosiliśmy dzieci ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego im. Jana Brzechwy. Przez ten czas stworzyliśmy dwie wersje filmu opowiadającego o czarownicach w dawnym Szczecinku. Wersje są dwie, ponieważ ich realizacji podjęło się dwoje uczniów, a każdy z nich chciał przedstawić tę historię w nieco inny sposób – dodaje nasza rozmówczyni.
Pierwsza część spotkania rozpoczęła się pokazem filmów, które można było również obejrzeć podczas tegorocznego Ogólnopolskiego Przeglądu Filmów Animowanych tworzonych przez Dzieci „Oko kalejdoskopu”, który odbył się w Poznaniu. Następnie widzowie mogli uczestniczyć w pokazie nagrodzonych filmów stworzonych przez zespół „Akcja Animacja”. Długo wyczekiwanym momentem był seans premierowy dwóch filmów animowanych stworzonych podczas warsztatów pt. „Szczecineckie czarownice” oraz „Metamorfoza”. Uczniowie przygotowali dla gości także niespodziankę - performance pod tytułem „Metamorfoza”, który połączony został z występem wokalnym zespołu Czarujące Czarowniczki z ZSS STO.
Po krótkiej przerwie publiczność ponownie zasiadła przed wielkim ekranem – tym razem aby obejrzeć pokaz filmu pt. „To nie koniec drogi”. Dokument ten podczas tegorocznego XII . Europejskiego Festiwalu Integracja Ty i Ja nagrodzony został nagrodą publiczności „Motyl 2015”. Po seansie uczniowie, ich rodzice oraz pozostali goście mogli osobiście spotkać się z twórcami filmu – Jarosławem Frankowskim i Robertem Czyżewiczem.
Autorzy dokumentu przybliżyli słuchaczom kulisy powstawania filmu, który opowiada historię grupy niepełnosprawnych pasjonatów motocykli, którzy wspólnie postanowili odbyć największą wyprawę w swoim życiu. Celem ich podróży było dotarcie na swoich motocyklach do Rumunii. Cała przygoda oraz perypetie uczestników podróży zostały sfilmowane najpierw na użytek własny jako pewnego rodzaju pamiętnik wydarzeń, a następnie przerodziły się w pełnometrażowy film.
- Oboje jesteśmy z branży filmowej. Poza tym łączy nas pasja motocyklowa – mówi Robert Czyżewicz, który na co dzień pracuje jako realizator dźwięku przy produkcjach filmowych. - Motocykle i podróże są tak samo niebezpieczne jak narkotyki. Jak wsiądziesz i pojedziesz raz, będziesz jeździł codziennie. „Franek” ma kilku niepełnosprawnych kolegów, miłośników motocykli, którym w skutek choroby czy nieszczęśliwego wypadku załamał się świat. To nie są tzw. „dawcy nerek”. Mamy bardzo dużo kolegów i w większości wszyscy ci, którzy mieli jakieś wypadki, mieli je nie ze swojej winy. Oni stracili swój pomysł na życie, odebrał im ktoś ich pasje. Po prostu w najgorszym wypadki pili i siedzieli w domu, a w „najlepszym” – jak sami mówią – targali się na swoje życie.
- My nie leczyliśmy ich z niepełnosprawności fizycznej, tylko leczyliśmy z ich niepełnosprawności tzw. psychicznej. Mieli oni problem z tym, żeby zacząć funkcjonować w normalnym świecie. Tak zrodził się pomysł, żeby pojechać wraz z nimi w taką wyprawę. Pokazać im, że mogą to osiągnąć i dalej realizować swoją pasję. I w ten sposób powstał plan wyjazdu. A z racji też tej, że jesteśmy obarczeni pracoholizmem, to przy okazji coś chcieliśmy nakręcić na pamiątkę. Po tak ciężkim przejeździe doszliśmy do wniosku, że musimy z tak duża ilością materiału coś zrobić dla siebie i zmontujemy sobie film – dodaje Robert Czyżewicz.
Podczas trwającego kilkadziesiąt minut spotkania obecni na sali widzowie mieli okazję, aby zadać twórcom filmu szereg pytań dotyczących zarówno samej wyprawy, jak i jej realizacji od strony technicznej. Wśród pytań również o metody realizacji ujęć i wrażeń z Rumunii, pojawiły się również te o największe wyzwania na trasie czy najtrudniejsze momenty. O tym, że publiczność była pod dużym wrażeniem dokumentu świadczy z pewnością fakt, ze gromkie brawa rozbrzmiewały jeszcze na długo po napisach końcowych i zapaleniu świateł w kinowej sali. (mg)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie